Clash of Cultures: Monumentalna Edycja to cywilizacyjna gra planszowa dla 2-4 graczy. Tytuł ten to aktualizacja pozycji z 2012 roku. Wydanie to zawiera również dodatek Cywilizacje. W rezultacie w nasze dłonie wpada kilkadziesiąt żetonów, ogrom kart oraz potężna porcja figurek.
Clash of Cultures to tytuł, w którym różne cywilizacje będą walczyły o dominację, ziemię i zasoby. Gra ta poświęcona jest rywalizacji, eksploracji terenu oraz prowadzeniu swoich armii ku zwycięstwu. Za tytuł odpowiedzialny jest Christian Marcussen, a za wydanie odświeżonej edycji – Portal Games. Clash of Cultures: Monumentalna Edycja zadebiutowało 10 listopada 2021 roku. W Clash of Cultures odpowiedzialni będziemy za rozwój ludzkości, ekspansję, walkę z zarazą, czy nawet głodem. Jeżeli kiedykolwiek mieliście styczność z Civilization, gra Christiana Marcussena z pewnością wam się spodoba.
Podstawowym założeniem gry jest prowadzenie wybranej przez nas cywilizacji tak, by zdobyć jak najwięcej punktów zwycięstwa. Otrzymywać je będziemy za wykonywane cele, rozbudowę miast oraz umiejętny rozwój technologii. To ostatnie ma tutaj ogromne znaczenie. Bez irygacji nie będziemy mogli zbierać żywności z pustkowi, a wydarzenie Głód da nam popalić. Jeżeli nie zadbamy o higienę, naszych ludzi może dopaść zaraza. Bez taktyki nie będziemy mogli przemieszczać naszych wojsk. Zależności jest tutaj wiele i każda z nich zapewnia swoistą strategię, która może nas pogrążyć lub otworzyć drogę do sukcesu.
W grze Clash of Cultures możemy zatem wznosić różne budowle i Monumenty lub skupić się na podboju innych miast. Możliwości jest wiele, ale miejcie się na baczności. Na niezbadanych terenach aż roi się od zagrożeń. Na przestrzeni kolejnych wieków w pobliżu naszych osad mogą się pojawić barbarzyńcy lub nawet piraci, którzy mogą nam pokrzyżować wszystkie plany. Choć wydarzenie to zależne jest od losowo wybranych kart, mamy wpływ na to, w jakim miejscu osada łupieżców się pojawi. Czasem niepożądani goście mogą wspomóc nasze knowania. Po co budować nowe miasta, skoro można podbijać neutralne? Jest to zatem zarówno przeszkoda, jak i element, który możemy wykorzystać na naszą korzyść, by przeważyć szalę zwycięstwa.
W Clash of Cultures możemy zwerbować konnicę, piechurów oraz słonie. Czymże byłaby jednak armia bez silnego dowódcy, który posiada wyjątkowe umiejętności? W zależności od wybranej cywilizacji, będziemy mieć do dyspozycji trzech liderów, którzy będą wspierać nasze wojska w bitwach lub dalszym rozwoju naszych metropolii i okolic. To, jakich przywódców będziemy mogli wybrać, będzie zależne od tego, jaką frakcją będziemy grać. Głównym założeniem gry jest umiejętne podejmowanie decyzji oraz wykorzystywanie zalet danego plemienia.
Gdy nasze wojska staną na przeciwko innych, wynik rozstrzygać będą kości. Tu znaczenie ma, jakimi wojskami się zaopatrujemy. Słonie na ten przykład będą mogły anulować trafienie, piechota otrzymuje dodatkowy punkt do zdolności konfliktu. Konnica zapewnia dwa dodatkowe punkty do zdolności konfliktu. Podczas oblężenia możemy z kolei korzystać z maszyn oblężniczych, do których dostęp otrzymamy przy rozwoju odpowiednich technologii. Z kolei budowa twierdzy zwiększy szansę na obronę naszego miasta. Wyżej wspomniani dowódcy również mają specjalną umiejętność. Gdy na kości wypadnie jedynka z symbolem lidera, możemy przerzucić tą kość w celu uzyskania lepszego wyniku. Jest to o tyle fajne rozwiązanie, że w kluczowych momentach może to zadecydować o losach bitwy.
Mimo, że Clash of Cultures to jeden z moich faworytów, a wiele szczegółów zostało dopieszczone i dopracowane do granic możliwości, gra boryka się z paroma problemami. Czasami można odczuć, że balans pomiędzy różnymi cywilizacjami odgrywa tu drugorzędne znaczenie. Są nacje, które oferują mocniejszy start i bardziej użyteczne zdolności. W efekcie możemy czuć, że zostajemy w tyle w stosunku do pozostałych, zwłaszcza, gdy gramy z wytrwanym graczem, który w Clash’a rozegrał kilka partii. Skoro mowa o balansie, brak go też w przypadku Przywódców, którzy są przyporządkowani do konkretnych plemion. Wystarczy, że będziemy mieć pecha, a na start dostajemy przysłowiowy strzał w kolano tuż przed samym maratonem. Niestety zaktualizowanie gry planszowej jest w tym przypadku niemożliwe. Po wydruku nie ma opcji na naniesienie poprawek. Dostajemy tytuł, który finalnie powinien być dopracowany do końca pod każdym aspektem. Twórcy, tworząc tego typu produkt powinni być tego świadomi. Tak jednak nie jest. Przewaga jednej cywilizacji nad inną to rzecz, która może być frustrująca. Jednorazowa rozgrywka zwykle trwa bardzo długo, jeżeli czujemy się przegrani już na starcie, część graczy może nie czerpać przyjemności z rozgrywanej partii. Zwłaszcza, gdy ktoś niezbyt lubi gorzki smak porażki. No ok! Aktualizacji przecież już nie zainstalujemy, nawet gdybyśmy bardzo chcieli.
Skoro o balansie mowa, w grze możemy wynajdywać przeróżne technologie. O ile wszystkie wyglądają ciekawie, o tyle rozgrywając kolejne partie zauważymy częstsze wybory pośród Graczy. Nasz przeciwnik wynajdzie stalową broń, będziemy rozważać opcję, czy nie porzucić naszego pierwotnego planu i też w to nie zainwestować. Nie wiemy w końcu, czy nasz rywal nie szykuje się na atak. A jeżeli tak, niezachowanie środków ostrożności może nas drogo kosztować. Wszystkie nasze ruchy są jawne, nie ma tu elementu zaskoczenia.
Kolejnym minusem jest wykonanie figurek. W moim przekonaniu mogłoby być ciut lepsze. Jest to oczywiście gra, w której nie ma to aż tak dużego znaczenia, jest jednak kilka drobiazgów, które na pierwszy rzut oka przykują uwagę. Konnica zaopatrzona jest we włócznie, które są bardzo cienkie, przez co również delikatne. Trzeba uważać, by nasz egzemplarz nie uległ mikro uszkodzeniom. Nawet jeżeli coś się nie ułamało, jeźdźcy wyglądają bardziej jakby mieli skakać o tyczce, aniżeli atakować i plądrować.
Monumenty, bo przecież i tego zabraknąć nie mogło, sprawiają wrażenie ciężko osiągalnych. Przez to, że koszta i wymogi, by w ogóle takową konstrukcję postawić są wysokie, gracze borykają się z problemem, czy nie jest to czasem decyzja z serii: too much pain, not enough profits.
W obliczu kilku, moim zdaniem kluczowych wad, tytuł ten mimo wszystko się broni. Z figurkami można obchodzić się delikatnie, a cywilizację dobrać pod siebie. Oczywiście pod warunkiem, że nie wybieramy plemion w drodze losowania. Jest też kilka nowych budynków, które urozmaicają rozgrywkę, przez co każda partia w Clash of Cultures: Edycja monumentalna jest ciekawsza, a sam tytuł jest bardzo regrywalny. Wadą, jak i zaletą jest długość rozrywki. Nie jest to zdecydowanie pozycja, która zajmie nam minimalną liczbę czasu, ale podejmowane decyzje z każdym wiekiem owocują, a my możemy obserwować efekty naszych działań. Rozrastające się miasta oraz rozmieszczone na mapie wojska dają imponujące efekty. Wszystkie te powyższe problemy to kwestia przetrawienia. Czasem musimy po prostu zaryzykować i skorzystać z danej opcji, by nauczyć się, w jakich warunkach przyniesie to korzyści, a w jakich straty. Wybór technologii można sobie przemyśleć, przeanalizować, przestudiować, ale ostatecznie zaczniemy dostrzegać pewne zależności i utrze się pośród nas schemat, co warto wybrać, a z czego raczej nie skorzystamy.
Plusy:
- Ogromne zróżnicowanie pomiędzy cywilizacjami.
- Różne rodzaje jednostek bojowych, które posiadają swoje unikatowe umiejętności.
- Liderzy, którzy wprowadzają element strategiczny do całej rozgrywki.
- Mnóstwo elementów oddających klimat.
- Mapa nigdy do końca nie będzie taka sama jak w poprzednich rozgrywkach.
- Spora regrywalność.
Minusy
- Czas gry może się mocno wydłużyć, zwłaszcza przy większej liczbie graczy.
- Figurki reprezentujące wojsko mogłyby być trochę lepiej wykonane.
- Niektóre frakcje mają zbyt dużą przewagę nad innymi, co czasami jest mocno odczuwalne.
- Rozgrywka wymusza na nas wybór niektórych technologii.
Clash of Cultures w moim odczuciu jest godne polecenia. Ta gra to brawurowy tytuł, który sprawi przyjemność miłośnikom strategii. Są pewne niedopatrzenia, przez co obieranie niektórych taktyk może nie należeć do najprostszych. Nie wiemy także, czy jakieś wydarzenie lub pojawienie się barbarzyńców nie skomplikuje trochę naszych planów. Musimy spodziewać się niespodziewanego. Możemy zbroić się militarnie, zmuszając tym samym do werbunku naszych przeciwników. Ignorując totalnie inwestycję w wojsko staniemy się łatwym celem dla potencjalnych agresorów. Lecz czymże byłaby gra, w której walczy się o dominację nad terenem, bez krwawych starć ogromnych armii? Decydując się na grę w Clash of Cultures raczej nie chcemy bawić się w pasywną rozbudowę naszej cywilizacji. Od początku mechanika tego tytułu wymusza na nas agresywną ekspansję, która pozwoli nam sięgnąć po zwycięstwo. Choć gra nie należy do najkrótszych, przyjemnie jest czasem zasiąść do partii i zmiażdżyć armię naszego rywala. Frakcje, które znajdziemy w pudełku, można podzielić na lepsze i gorsze, ale to nigdy do końca nie będzie determinować wyniku spotkania. Gra potrafi być bardzo przewrotna, a zasady mogą pokarać naszą zuchwałość w każdej chwili. Ostatecznie i tak decyduje rzut kośćmi, karty akcji oraz karty wydarzeń, które mogą namieszać na mapie tak bardzo, że mimo ogromnej przewagi, ostatnie słowo może należeć do naszego rywala.
Na koniec chciałbym podziękować Robertowi za rozegranie kilku naprawdę dobrych i emocjonujących partii oraz użyczenie mi swojego egzemplarza. Jestem zdania, że gra zasługuje na uwagę wszystkich planszówkowych fanów. Dla mnie jest to mocne dziewięć na dziesięć!
Grę możesz kupić w sklepie Dragon Eye
Zdecydowanie za długi czas rozgrywki, lepiej pograc w civilization New dawn z dodatkiem
No właśnie czas gry jest zaporowy. Lubimy sobie czasem walnąć partyjkę, ale nie zawsze jest po prostu na to czas. Rozgrywka trwa długo a jak nie przypadnie Ci cywilizacja to krótko mówiąc Lipton straszny.
Zobaczę Civilization new dawn zatem 😀 dzięki 🙂