Carcassonne to już gra legenda – cała masa osób zaczynała od tego tytułu swoje planszówkowe hobby. Mgła nad Carcassonne to nowość od wydawnictwa Bard, która wprowadza powiew świeżości w całą serię – rozgrywkę kooperacyjną. Zapraszam do recenzji.
Każdy zna Carcassonne, które nie ma jakiegoś większego tematu przewodniego. Ot układamy sobie rejon pełny miast i miasteczek posiekanych traktami i polami. Gracze wciskają tam swoje meeple, zamykając jakieś obszary i zdobywają za to punkty. Mgła nad Carcassonne to przewrócenie odwiecznej filozofii do góry nogami – współpracujemy, ponieważ pod miejskie mury przyszła tajemnicza mgła i wyłaniają się z niej duchy. Szczerze przyznam, że to jeden z ciekawszych motywów użytych w uniwersum Carcassonne.
Wykonanie
Mgła na Carcassonne nie odstaje jakością wykonania od innych gier z tej serii. Kafelki są ładnie narysowane i wykonane z przyjemnie grubej tektury. Bardzo mi się podobały figurki nowych strażników i meeple duszków – świetnie wyglądały na planszy.
Kooperacja z duszkami
Mgła nad Carcassonne to spora nowość w serii – zamiast rywalizować przeciwko sobie i wykładać na trakty i miasta kolejne meeple w celu zdobycia punktów tym razem cel rozgrywki jest zupełnie inny. Musimy współpracować! Gramy i przegrywamy razem, więc standardowo, jeżeli kooperacje wam nie leżą nie skorzystacie z połowy nowego dodatku. Sama zabawa w pilnowanie duszków, które mnożą się na potęgę jest całkiem przyjemna, ale to raczej rozrywka na kilka razy wieczorów do momentu przejścia ostatniego poziomu. Fajnie będzie wrócić do niej od czasu do czasu, ale wiem, że nie przyniesie mi to już żadnych nowych odczuć. To nie znaczy, że gra jest nudna czy słaba – wprost przeciwnie. Układanka działa bardzo fajnie i przyjemnie się kombinuje nad optymalnym wyłożeniem dobranego kafelka. Mgły nie są naszym ulubionym zjawiskiem, ponieważ dostarczają duchów, które kończą się zadziwiająco szybko. Z jednej strony ścigamy się po torze z punktami, a z drugiej dobieramy kafelek, który nijak nam nie pasuje. Cała zabawa polega na wyścigu z czasem i pilnowaniu stosiku niebieskich duchów, żeby się nie wyczerpał.
Poziomy trudności
Magnesem, który przyciągnął mnie do Carcassonne na kilka ładnych wieczorów były poziomy trudności i chęć ukończenia ostatniego. Dwa pierwsze są dość lajtowe i tylko pokazują przedsmak wyzwań. Coś tam pomyślimy, ale raczej powinno pójść nam z górki. Kolejne to już zabawa w kalkulowanie ryzyka i granie na krawędzi przegranej. Oczywiście, losowość jest spora, bo zawsze nie dojdzie ten kafelek co trzeba, ale optymalne układanie sprawiało mi niesamowitą frajdę. Takie stopniowanie trudności gry to też niezły sposób na zachowanie jej żywotności – każdy może znaleźć swój lub zrobić sobie maraton wyzwać. Weterani serii, jak i świeże osoby powinny być z tego powodu zadowoleni. Polecam też jak najszybciej włączyć do rozgrywek cmentarze – z nimi robi się jeszcze weselej.
Gra jako dodatek
Mgła nad Carcassonne to samodzielny tytuł, ale możemy go również włączyć do podstawowej wersji gry. Udało mi się kilka razy z nim zagrać i jest dość wredny pod względem rozgrywki, ale wbrew pozorom fajnie wkomponował się w grę. Tym razem duszki robią za przeszkadzajki i obniżają punkty innym graczom za zamykanie danych obszarów. Jeżeli uzbieramy trzy na jakimś meeplu, to będziemy musieli go wcześniej odrzucić. To zdarza się niezbyt często ze względu na rozwodnienie stosu kafelków innymi dodatkami (ktoś gra jeszcze w „gołe” Carcassonne?), ale same ujemne punkty są bardzo na plus i fajnie odświeżają tytuł. Cmentarze też są dość ciekawym urozmaiceniem i pozwalają na zdobywanie dodatkowych meepli, które przy dużych partiach są nie do przecenienia.
Solo, czy w piątkę?
Nowa samodzielna gra ze świata Carcassonne dużo bardziej bawiła mnie w mniejszym gronie niż trzy, czy czteroosobowe partie. Idealnie grało mi się solo – wyzwania były naprawdę trudne i wymagające przez losowe dociąganie kafelków, więc inni gracze trochę przeszkadzali niż pomagali. Już w cztery osoby przy stole panował chaos i syndrom lidera był, aż nadto widoczny, więc siadajcie do nowych Mgieł samotnie czy maksymalnie w dwie osoby.
Z dziećmi, czy bez?
Zasady zostały jeszcze bardziej uproszczone względem oryginalnego Carcassonne, więc Mgła jest bardzo fajnym wyborem na planszówkę do pogrania z dzieciakami. Temat jest chwytliwy, wykonanie przyjemne dla oka, a zasady przystępne. Nadal zamykamy trakty i miasta, ale nie ma najtrudniejszego pod względem ogarnięcia przestrzennego zamykania pól. Nowe mgły są dość proste do ogarnięcia, więc dzieciaki mogą dostać przyjemną układankę do pokombinowania – zawsze to coś lepszego niż kolejny serial na Netflixie.
Na zakończenie
Mgła nad Carcassonne to bardzo solidna pozycja. Bez fajerwerków też jeszcze da się wydać przyjemną grę do pogrania w luźniejszy wieczór. Jako gra kooperacyjna łamie utarte schematy znane z uniwersum gier Carcassonne, ale jest to bardzo przyjemne doświadczenie. Stopniowe wyzwania potrafią dać w kość, ale dużo lepiej myśli się nad nimi solo niż w większej grupie. Cała zabawa polega na pilnowaniu stosiku duszków i dbaniu o to, żeby zawsze można było jakiegoś dołożyć. Reszta to znane i lubiane zamykanie miast i traktów oraz mgieł – nowego typu terenu. Jako rozszerzenie gry podstawowej daje nam całą gamę narzędzi do uprzykrzania życia innym graczom i fajnie wpływa na interakcję. Dla fanów Carcassone pozycja obowiązkowa, dla osób szukających przyjemnej układanki na kilka wieczorów warta sprawdzenia.
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Bard za przesłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.
Brak komentarzy