Devil May Cry 5 to kolejna gra od Capcom w tym roku, na której spoczywają olbrzymie wymagania, zwłaszcza po nagłym i słusznym sukcesie Resident Evil 2. Czy udało się Japończykom wyjść z tego wyzwania na tarczy, czy z tarczą?

Devil May Cry 5 ma bardzo trudny orzech do zgryzienia. Musi jednocześnie zadowolić zatwardziałych fanów serii, jak i zachęcić nowych, młodszych graczy którzy z Devil May Cry nie mieli jeszcze styczności. Osobiście zaliczam się do starej gwardii, chociaż olbrzymim fanem serii nie jestem, to jednak orientuje się kto z kim i dlaczego oraz szanuję bohaterów i luźny klimat gry.

Recenzja powstała na podstawie wersji z Playstation 4.

Kiedy diabeł zapłacze?

Devil May Cry 5 nie zmienia swojej ideologii. To jest bardzo luźny slasher (i dosyć trudny, ale o tym za chwilę), gdzie masowo pokonujemy legiony demonów i zdobywamy punkty oraz rangi stylu. Historia opowiada o trójce bohaterów – Nero, Dante oraz V. W tej części głównym bohaterem jest jednak zdecydowanie Nero, mimo że mamy okazję pograć każdym z bohaterów mniej więcej w równym stopniu, to jednak cała fabuła rozwija się wokół tej jednej postaci i czuć to wyraźnie. Jest oczywiście także czwarty bohater/antybohater i fanom serii nie muszę nic zdradzać, bo to było bardziej niż wiadome, że gość się pojawi. Na tym polega Devil May Cry i tutaj także ten wątek będzie bardzo istotny.

Czy to oznacza, że znajomość poprzednich części jest ważna do zrozumienia Devil May Cry 5? I tak, i nie. Rzeczywiście wiele tutaj nawiązań do poprzednich części, ale fabuła dzieje się lata po tym co pamiętamy i stanowi raczej standalone. W trakcie gry będą odsłaniane kolejne wątki, a także (oczywiście) uzupełniany kodeks z postaciami, wrogami i wydarzeniami. Capcom przygotował dla nas także krótki filmik dostępny z menu gry, który streszcza historię ostatnich części Devil May Cry 5.

Bo mimo faktu, że gra jest przyzwoitym i raczej liniowym slasherem, to fabularnie nie jest wcale taka prosta oraz przewidywalna. Czuć tutaj trochę anime, zwłaszcza kiedy Dante zaczyna tańczyć albo się wygłupiać i dochodzi do tych epickich momentów z muzyką w tle. Jednak osoby uczulone na japońskie bajki nie powinny mieć problemu w odbiorze tej gry. Wróćmy jednak do fabuły, otóż gra fabularnie ciągle się zmienia, a niektóre misje możemy przechodzić z perspektywy paru bohaterów. Tak naprawdę do samego końca nie wiemy jakie będzie zakończenie i osobiście czułem się zaskoczony, mimo że podobny motyw widziałem już dziesiątki razy. Po prostu fabuła została tak zakręcona, że ciężko odgadnąć zakończenie i jednocześnie jest na tyle absorbująca by oglądać wstawki filmowe oraz słuchać dialogów.

Bossowie są praktycznie co etap i nawet na normalnym poziomie trudności potrafią dać w kość.

Devil May Cry 5 i trójka wspaniałych

Jak już wcześniej wspomniałem, w Devil May Cry 5 wcielamy się w trójkę łowców demonów. Na samym początku zagramy jako Nero. Chłopak jest w gorącej wodzie kąpany, jest narowisty i bez problemu rzuca się na największe zagrożenia. Stanowi główną oś fabularną, jednocześnie rozgrywka jako Nero stanowi największe podobieństwo do tego co znamy z poprzednich Devil May Cry oraz innych slasherów. Nero posiada trzy bronie – Czerwoną Królową, czyli miecz, Błękitną Różę, czyli pistolet oraz cały szereg tak zwanych Devil Breakers, czyli protez których Nero używa jako broni. Mamy dostępnych ich kilka do wyboru, kupujemy je przed misją i dają nam dodatkowe ruchy oraz ataki. Devil Breakers możemy zabrać parę na misje, jednak aby odpalić kolejny, musimy zniszczyć poprzedni. Dlatego też nasza rozgrywka jako Nero ciągle się zmienia i jednocześnie bardzo mnie denerwuje że nie możemy zmieniać protez w czasie rzeczywistym, tak jak Dante zmienia bronie oraz style.

Walka, walka i jeszcze raz walka. Dzięki świetnemu systemowi pojedynków, chce się przechodzenie misje ponownie.

Następny jest V, który jest zbyt słaby by walczyć z demonami, więc posiada trzy własne potwory. V stoi dalej i rozkazuje swoim podwładnym, jednocześnie zbliża się on by dobijać wrogów, bo jego demony tego nie potrafią. To jest zdecydowana nowość i nowe doświadczenie w tego typu grach. O to bardzo słaby V musi jednocześnie rozkazywać swoim podwładnym i robić uniki, jeżeli wróg zbliży się zbyt mocno. Muszę przyznać, że nowatorska technika gry jako V bardzo przypadła mi do gustu. Do momentu kiedy trafiłem na Dante.

Zagadki środowiskowe raczej są proste. I dobrze, bo nie o to tutaj chodzi.

Dante jest ostatnim z bohaterów którym gramy i czuć to, że jest weteranem polowań na demony. Posiada cztery bronie do walki w zwarciu oraz cztery na dystans, każda działa inaczej i możemy je płynnie zmieniać w trakcie walki by tworzyć naprawdę chore combosy. Dodatkowo Dante zmienia swoje style, a te są dostępne w liczbie 4. Trickster pozwala na bardzo szybki i długi unik, Swordmaster daje dodatkowe ataki do walki w zwarciu, Gunslinger pozwala nam lepiej strzelać, a Royal Guard daje nam blokadę którą możemy ładować. Grając Dante na początku jesteśmy zdekoncentrowani, jednak szybko łączymy co z czym i bez problemu płynnie przeskakujemy między stylami oraz broniami, co widać było wyraźnie na moich live gdzie przeszliśmy wspólnie grę. Na początku czułem się zdekoncentrowany i popełniałem błędy, a w ostatnich misjach nawet otoczony przez demony płynnie zmieniałem stance oraz bronie, zwłaszcza polubiłem swordmaster oraz trzy zabawki do walki w zwarciu – Miecz Dantego, Rękawice Balroga oraz ….. jego motor. Ranga SSS wbijała się sama. Dodatkowo Dante ma nie jedną, a dwie formy demona i one także służą nam do zwiększania naszych możliwości bojowych (każda broń oraz stance otrzymuje dodatkowe właściwości) oraz epickiego nabijania najwyższej rangi.

I tutaj poczułem olbrzymi dysonans między złożonością wszystkich postaci. Bo kiedy wróciłem znowu do Nero, jego prostota mnie denerwowała. Nero ma sporo razy mniej kombinacji ataków, przez co wbijanie najwyższej rangi za jego pomocą jest bardzo trudne póki nie ukończymy gry chociaż raz. Kolejne ataki odblokowujemy dla wszystkich postaci za punkty krwi które zdobywamy w trakcie zabawy i służą one także do zdobywania wysokiej rangi. Dlatego biedny Nero dopiero pod sam koniec gry będzie na tyle rozbudowany, by płynnie zdobywać najfajniejsze rangi w walce oraz za misje.

YouTube player

Ukryty Poziom Trudności

I tu jest demon pogrzebany. Jeżeli biegniesz przez misje na petardzie nie przejmując się rangami, to gra jest śmiesznie łatwa na normalnym poziomie trudności (wyższy odblokowujemy po przejściu gry). Problem się pojawia, kiedy zrozumiesz jak w tą grę docelowo powinno się grać, czyli ze stylem, a dokładnie zdobywając rangi stylu. Recenzenci nie raz zarzucają tej grze prostotę i niski poziom trudności, bo po prostu nie rozumieją jak w nią grać i mają za małą wiedzę by pamiętać stare Devil May Cry. Teraz spróbuj grać w taki sposób, aby zdobywać za każdą misję wyższą rangę niż D oraz C. Aby to zrobić musisz tworzyć majestatyczne combo z różnych ataków oraz unikach obrażeń i restartów w trakcie misji. Szczegółowo napisałem to w poradniku – Devil May Cry 5 – Poradnik dla początkujących.

Ranga S za zadanie to znak, że przykładacie się do grania.

Pierwsze przejście gry, na tym normalnym (lub łatwym) poziomie trudności trwa około 10 – 13 godzin. I znowu, gra została zaprojektowana w taki sposób, by przechodzić ją kilka razy. Za pierwszym razem odblokujemy nowy poziom trudności – Syn Spardy, który w tej grze jest odpowiednikiem poziomu trudnego. Dalej natomiast kryje się jeszcze więcej poziomów trudności. Mówienie o tym, że ta gra jest prosta, to po prostu jednokrotne jej przejście. A to właśnie walki z demonami oraz bossami to cały miód tej gry i przechodząc grę ponownie, z nowymi umiejętnościami które odblokowaliśmy wcześniej, wszytko się zmienia. Jest to uczucie podobne do tego z Resident Evil 2 – grę możesz przejść pierwszy raz, zrobić 2nd run, zrobić hardcore, zrobić speedrun. Jeżeli lubicie wyzwania, to Devil May Cry 5 to wasz must have. Jeżeli chcecie tylko przejść grę i o niej zapomnieć, prawdopodobnie będziecie się dobrze bawić, ale są ciekawsze gry do tego celu jak np. Metro Exodus.

Jest wiele wstawek filmowych. Gra mocno stoi fabularnie.

Devil May Cry 5 miód dla uszu

Devil May Cry 5 ma jeszcze jeden olbrzymi plus – muzyka. Każda poprzednia część słynęła z epickiego soundtracku, ale muszę powiedzieć że to co się dzieje w Devil May Cry 5 znacznie przekracza moje wymagania. W trakcie walki, zwłaszcza kiedy idzie nam bardzo dobrze i zdobywamy świetne rangi stylu, odpala się stylowy techno metalowy soundtrack niczym w jakimś filmie akcji, a my czujemy tą moc i dosłownie ręka boli od naparzania trójkąta, kwadratu i kółka na padzie. Najlepszy dla mnie kawałek – Devil Trigger – jest dostępny na spotify i jeszcze przed premierą ktoś go tam wrzucił. Do dzisiaj jest na mojej playliście którą puszczam kiedy trenuję na siłowni. Dobra muza.

Voice Acting także stoi na najwyższym poziomie, każda z postaci (zarówno głównych, jak i pobocznych) ma swój charakter oraz świetnie odegrane role głosowe. Grałem ze ścieżką angielską, ale drugi run (tak, grę przechodzę ponownie, na luzie po za live jak mam chwilkę) już ze ścieżką po japońsku (lubię anime) i muszę przyznać że po japońsku gra brzmi także bardzo ładnie.

To jeszcze chwilka o samych postaciach. Bardzo ważne są dziewczyny z Devil May Cry, czyli firmy która zajmuje się tępieniem demonów. W trakcie gry dołączają do nas łącznie trzy powabne niewiasty. Capcom nie boi się golizny, więc dziewczyny odsłaniają brzuch oraz dekolt, a to w jaki sposób porusza się nasza mechaniczka w warsztacie zakrawa o wstęp do filmu porno. Podobno Sony ocenzurował goliznę w niektórych scenach, jest ich rzeczywiście parę w grze i w tych momentach z modeli postaci są usunięte niektóre elementy, a jak dziewczyna pokazuje pośladki to nagle pojawia się rozbłysk słońca który akurat ten element zakrywa. W trakcie zabawy dochodzi do urywania kończyn, podróży przez drzewo stworzone z ludzkiej krwi, a demony krwawią obficie i wyglądają jakby były wyrwane z najgorszych koszmarów (za co olbrzymi plus). Ale już pupa dziewczyny to jest zła. Ehh.

Otchłań to obszar, gdzie trenujemy nasze kocie ruchy.

Czasami jest też problem z kamerą. Takich miejsc jest dosłownie kilka, np. kiedy walczymy z niektórymi bossami kamera jest zbyt blisko, a wszystko wokół nas wybucha i nie do końca wiemy gdzie uciekać. To też było na live, kiedy marudziłem że nic nie widzę. W paru poziomach są też durne elementy platformowe, gdzie po legionach pokonanych demonów nagle musimy skakać po półkach. Oczywiście po za zasięgiem kamery, są także znajdźki i nie zawsze mamy możliwość rozejrzenia się oraz ich zobaczenia.

Podsumowanie

Devil May Cry 5 pokazuje, że Capcom dalej siedzi na piedestale patrząc z góry na innych producentów gier AAA. Gra jest dopracowana w każdym szczególe i mimo jej błędów wciąga niesamowicie. Zarzut, że jest krótka ma tyle samo sensu, co zarzut że Resident Evil 2 jest krótki (jedno przejście to dla mnie około trzy godziny gry). Devil May Cry 5 będziemy przechodzić po kilka razy odblokowując nowe ruchy oraz combo, a także znajdując sekretne misje w trakcie zadań oraz inne nowości. Dodatkowo Capcom zapowiedział darmowe DLC z Bloody Palace, czyli trybem z nieskończonymi hordami wrogów oraz niesamowitymi wyzwaniami. Prawdopodobnie otrzymamy też płatne DLC z nowym bohaterem w niedługim czasie. Devil May Cry 5 rządzi.

Podsumowanie

Dla fanów Devil May Cry ta gra to gwiazdka z nieba. Pozostali gracze także będą się dobrze bawić.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Dante to mistrz
- Smokin' Sick Style! - gra nastawiona nie tyle co na samo przejście, co na granie w nią ładnie
- świetna ścieżka dźwiękowa
- bardzo dobra fabuła pełna niespodziewanych zwrotów akcji
- system walki zadowoli nawet najbardziej zatwardziałych fanów slasherów
- bardzo fajnie napisane postacie główne oraz poboczne
- świetni przeciwnicy oraz bossowie
- motor Dantego
- nastawiona na przechodzenie po kilka razy, tak naprawdę może dać zabawę na długie dziesiątki godzin
Cons
- nierówny balans między postaciami - Dante jest znacznie bardziej rozbudowany od Nero oraz V
- Nero uzyskuje pełen potencjał dopiero na sam koniec gry
- brak odblokowanego wysokiego poziomu trudności (Son of Sparda) przed pierwszym przejściem gry
- czasami zła praca kamery

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Devil May Cry 5 - Poradnik dla początkujących - O czym chciałbym wiedzieć, zanim rozpocząłem grę?
Następny The Division 2 - Porady na Dobry Start