Dustborn, najnowsza gra od Red Thread Games, została określona przez niektórych użytkowników jako „najbardziej poprawna politycznie gra wszech czasów”. Jednakże, mimo ambitnych założeń i głośnej premiery, nie udało jej się osiągnąć nawet 100 graczy jednocześnie w dniu premiery. Czy to oznacza, że polityczna poprawność zabija gry? Czy może to tylko zbieg okoliczności?
Dustborn, w swojej istocie, jest grą przygodową z elementami akcji, osadzoną w postapokaliptycznym świecie. Gracze wcielają się w postacie o zróżnicowanym pochodzeniu i historii, walcząc z przeciwnościami losu w świecie zniszczonym przez katastrofę ekologiczną. Twórcy gry otwarcie przyznają, że Dustborn powstał jako reakcja na wybory prezydenckie w Stanach Zjednoczonych w 2016 roku i wygraną Donalda Trumpa. W wywiadzie dla PSU, przedstawiciel Red Thread Games podkreślił, że głównym celem gry jest opowiedzenie historii, która jest aktualna i odzwierciedla realia współczesnego świata.
The new ultra cringe and woke game on the block, Dustborn, a title where America is filled with disinformation and you use words as weapons, is „inspired by political events that started in 2016.” 🤡 pic.twitter.com/3WbzxUg3qp
— Vara Dark (@Vara_Dark) August 27, 2023
Twórcy gry stawiają na różnorodność i inkluzywność. W Dustborn występują postacie o różnych rasach, orientacjach seksualnych i pochodzeniach społecznych. Gracze mają możliwość poznania ich historii, motywacji i problemów. Czy jednak taka polityczna poprawność jest kluczem do sukcesu gry? Niestety, w przypadku Dustborn wydaje się, że tak nie jest. Niska liczba graczy rodzi pytania o to, czy gracze są zmęczeni przesyceniem politycznymi treściami w grach? Istnieje wiele czynników, które mogły wpłynąć na niepowodzenie gry, jednym z nich jest zbieżność premiery z Black Myth: Wukong, które okazało się wielkim sukcesem. Należy wspomnieć o silnej konkurencji na rynku gier, braku odpowiedniego marketingu oraz problemach technicznych, które pojawiły się w dniu premiery.
Nie można jednak zapominać o fakcie, że Dustborn został stworzony z myślą o konkretnym odbiorcy. Twórcy celowali w graczy, którzy szukają gier z silnym przesłaniem społecznym i politycznym. Niestety, ten segment rynku jest stosunkowo niewielki (a widząc wątpliwy sukces gry, nawet znikomy), a Dustborn nie zdołał dotrzeć do szerszego grona odbiorców. Czy to oznacza, że polityczna poprawność zabija gry? Niekoniecznie. Dustborn to tylko jeden przykład, a jego niepowodzenie może być spowodowane wieloma czynnikami. Należy pamiętać, że gry wideo to forma rozrywki, a nie narzędzie propagandy, o czym jednak niektórzy twórcy zdają się zapominać.
Ważne jest, aby twórcy gier szukali równowagi między polityczną poprawnością a rozrywką, a najlepiej by skupili się po prostu na stworzeniu dobrej gry. Gracze chcą być angażowani w opowieść, a nie pouczani. W przyszłości, być może zobaczymy więcej gier, które będą podejmować tematy społeczne i polityczne, ale w sposób, który nie będzie odpychał graczy, jak np. zrobił to The Last of Us 2 (które osobiście bardzo mi się podobał) jak i Baldur’s Gate 3, który jest pełen tego typu wątków.. Kluczem do sukcesu będzie umiejętne połączenie rozrywki z głębokim przesłaniem. Podsumowując, niepowodzenie Dustborn nie jest jednoznacznym dowodem na to, że polityczna poprawność zabija gry. Jest to jednak sygnał ostrzegawczy, który powinien skłonić twórców gier do refleksji nad tym, jak tworzyć gry, które są zarówno angażujące, jak i wartościowe.
sojarski wysryw za publiczne pieniądze dla they/themów no co mogło pójść źle? well well well