Fotosynteza z dodatkiem W Blasku Księżyca – recenzja


Za oknem pogoda taka, że warto zostać w domu i pograć w nowe gry planszowe. Fotosynteza to świetny wybór – mamy ładne drzewa i interesującą rozgrywkę. Gra wraca po dawno niewidzianym dodruku razem z dodatkiem w Blasku Księżyca. Co zmienia rozszerzenie i najważniejsze – czy gra przetrwała próbę czasu?

Fotosynteza pomimo klimatów lasu i sadzenia drzewek to jedna z gorętszych gier wydanych w 2017 r. Zgarnęła kilka znaczących wyróżnień m.in.: na Essen czy Gen Conie. Jako niemłody już tytuł w zalewie nowości nie będzie miał łatwego życia po powrocie na planszowe półki, ale zastanówmy się – czy słabe tytuły otrzymują dodruki i nowe dodatki? Fotosynteza to gra wypatrzona i wydana pod skrzydłami Portal Games. Nie jest to euro jak moglibyśmy oczekiwać po portfolio wydawcy, a logiczny abstrakt. Przyjemna dla oka okładka i kartonowe drzewa przyciągają nowe osoby niczym najnowsza gra Felda, czy Lacerdy euro graczy. Fotosynteza to gra rodzinna dla maksymalnie czterech graczy (uwaga, trybu solo nie ma) na maksymalnie godzinkę, w której będziemy przeprowadzać cykl życia naszych drzew – od sadzonki po wysokie i majestatyczne drzewo oraz zbierać punkty w zależności od rodzaju gleby, na którym rośnie nasza sadzonka. Żeby nie było za łatwo na to wszystko wpływ mają promieniowanie słoneczne, które padając zapewniają nam punkty akcji do wydania. Malutki dodatek wprowadza trzy nowe moduły, które możemy dowolnie włączać do wersji podstawowej – zwierzęta, Prastare drzewa oraz dziwne i tajemnicze księżycowe kamienie. Co wyszło z połączenia tego wszystkie i czy Fotosynteza nadal daje radę?

W kilku słowach, jak gramy?

Celem Fotosyntezy jest optymalizacja wzrostu naszych drzew i ścinanie ich w momencie, kiedy da nam najwięcej punktów. Rozgrywka toczy się przez trzy okrążenia planszy przez nakładkę imitującą słońce. Każda runda składa się z dwóch faz – fotosyntezy oraz cyklu życia.

Podczas fazy fotosyntezy osoba ze znacznikiem pierwszego gracza przesuwa kafelek Słońca zgodnie z ruchem wskazówek zegara. Następnie wszyscy gracze zdobywają punkty światła na podstawie nowej pozycji Słońca. Małe drzewa zapewniają punkt, średnie dwa, a największe trzy. Nasiona nie zapewniają żadnych punktów swoim właścicielom. Należy też zwrócić uwagę na zacienienie drzew – każde drzewo rzuca cień w linii prostej i zasłania inne drzewa niezależnie od kontrolującego je gracza. Najmniejsze rośliny rzucają cień na jedno pole natomiast te duże drzewa, aż o trzy pola. Dodatkowa mniejsze drzewa nie mogą zakryć większych – jak w przyrodzie.

W fazie cyklu życia gracze wykorzystują zdobyte punkty światła i wydają je na dowolną liczbę akcji. Podczas swojej tury nie możemy aktywować dwa razy tego samego pola – przykładowo nie posadzimy sadzonki i nie sprawimy, że wyrośnie w ciągu jednego ruchu. Podstawową akcją jest kupowanie nasion lub drzew ze swojej planszy i włączenie ich do puli dostępnych elementów. Nie jesteśmy ograniczeni kolejnością kupowania, chociaż warto kupować od najtańszych. Kolejną akcją jest sianie nasion. Za jeden punkt światła możemy wyłożyć na planszę nasiono w obrębie naszych drzew – jedno pole od małego drzewa, dwa od średniego i maksymalnie trzy od dużego. Należy pamiętać, że sianie nasion aktywuje pole, na którym wykładamy nowy żeton i drzewo, od którego liczymy odległość.

Kolejną akcją jest wzrost naszych drzew o jednej rozmiar. Możemy wystawiać nowe drzewa tylko z naszych dostępnych elementów. Zużyte nasiona i drzewa wracają z powrotem na planszę gracze, a jeżeli brakuje na nie miejsca odkładamy je do pudełka. Ostatnią akcją jest punktowanie polegające na ścinaniu dużych drzew. W zależności od miejsca, z którego zdecydujemy się usunąć drzewo, zdobędziemy inną liczbę punktów – im bliżej środka planszy, tym więcej.

Rozszerzenie W Blasku Księżyca wprowadza trzy dodatkowe moduły, które można dowolnie mieszać z podstawką. Najważniejszy i największy jest Księżyc, czyli nowy sposób na zdobywanie punktów aktywujących umiejętności specjalne zwierzaków wędrujących po planszy. Każde zwierzę podczas fazy fotosyntezy zbierze dodatkowy punkt blasku, jeżeli znajdzie się na polu oświetlanym przez Księżyc. Pradawne drzewo nie należy do żadnego z graczy i rzuca cień na wszystkie rodzaje drzew oraz co istotne rzuca także cień na wszystkie pola znajdujące się po stronie przeciwnej do aktualnej pozycji Księżyca. Ostatni moduł to Księżycowe kamienie, które rzucają cień, jak małe drzewo, stanowią przeszkodę oraz generują dodatkowe punkty blasku dla zwierząt sąsiadujących z kamieniem.

Wrażenia

Fotosynteza to gra z gatunku rodzinnych tytułów, które nadal bardzo lubię i często goszczą na moim stole. Lubię gry niebanalne, które poza wciąganiem nowych graczy w planszówkowe hobby dobrze działają w grupie starych wyjadaczy co na niejednej planszówce zjedli zęby. Podstawowy wariant świetnie działa jako bardziej wymagająca gra logiczna dla młodszych gracz, w której musimy uwzględniać ruch słońca i drzewa innych przeciwników położone na planszy. Gra oferuje dość ciekawe mechanizmy, które choć proste to są jednak strasznie przyjemne i emocjonujące jak na dość statyczną grę.

Zacznijmy standardowo od tematyki i wykonania Fotosyntezy. Gra jako tako nie ma fabuły, a co za tym idzie klimatu. Przewodnim tematem jest sadzenie drzew i obserwowanie ich cyklu życia. Fotosynteza to proces wymagający słońca, które w naszej grze będzie krążyło wokół planszy i oświeciło drzewa. Przyznam szczerze, że to bardzo ciekawy motyw, który łatwo sprzedać młodszym graczom i zaciekawić ich czymś innym, niż telefon, czy internet. Przedstawienie czegoś przy pomocy gry i zabawy jest dużo bardziej interesujące, niż sucha nauka i czytanie o tym w książkach.

Gra na pewno przyciąga do siebie wyglądem. Zobaczcie sami, jak te drzewka prezentują się podczas rozgrywki. W pudełku nie znajdziemy za wiele elementów, ale sam widok planszy przykuwa oko i potrafi zaciekawić postronne osoby. Ładny widok niestety nie idzie w parze z jakością wydania. W pudełku nie znajdziemy klasycznej wypraski, a cztery kartonowe cosie, które po złożeniu imitują pudełka na elementy graczy. Same drzewa są zrobione z przyzwoitej tektury, która się jednak rozkleja i wygląda mało estetycznie. Jak na dzisiejsze standardy mogło być zdecydowanie lepiej.

Sercem rozgrywki w Fotosyntezę jest umiejętne stawianie się na planszy. Miejsca jest mało i każdy chce zajść dobrą pozycję. Musimy przewidywać ruchy słońca, liczyć, ile punktów światła będziemy mieli do dyspozycji i umiejętnie zwiększać poziom naszych sadzonek. Oczywiście nie jest też tak, że to strasznie mózgożerny tytuł z liczeniem piętnaście kolejek do przodu. Słońce dość szybko zmienia układ i w końcu trafi nam się lepsza tura. To tytuł idealnie wyważony pod rodzinne granie z plusem, a dla osób lubiących bardziej pokombinować dorzucamy zaawansowane zasady.

Gra nie ma w sobie ani grama losowości. Nie rzucamy kostkami, nic nie zależy od dociągu kart – wszystko, co dzieje się na planszy to zasługa graczy. Przez takie podejście gra nie wybacza błędów. Złe rozstawienie już od samego początku może się na nas mścić. Weźcie pod uwagę to, że takie bunkrowanie się w jednym z narożników też nie ma sensu, ponieważ nasze drzewa rzucają cień na każde drzewo, niezależnie od właściciela. Łatwo więc się przyblokować, a trudniej się wyplątać z jakiejś opresji. Działania przeciwników dodatkowo wprowadzają przyjemną nutkę rywalizacji i wyścigu o dobre miejsca. Środek planszy jest lepiej punktowany, ale i bardziej oblegany. Może warto iść nieco bliżej zewnętrznego pierścienia i rzucać cień na sadzonki innych graczy? Albo postawić wszystko na jedną kartę i zasiać wiele nasion zajmując ciekawe pola bardziej przyszłościowo? Opcji jest sporo i wszystko tak naprawdę zależy od poczynania innych graczy. To gracze sprawiają, że Fotosynteza jest tak ciekawym tytułem, który przetrwa kolejne lata w wyśmienitej formie.

Nowością jest dodatek, który wykręca poziom kombinowania w Fotosyntezie pod sam sufit. Już wcześniej było trochę zagwozdek, natomiast, dorzucając na planszę nowe elementy mamy jeszcze więcej rzeczy do ogarnięcia. Malutkie pudełko z modułami oferuje nam zupełnie inne spojrzenie na tę grę. O ile kiedyś oceniłbym ją na siedem-osiem to teraz uważam, że gra podskoczy co najmniej o oczko w górę i zasiądzie w mojej topce ulubionych gier. Wcześniej podstawka oferowała tylko wydłuża rozgrywkę i zmieniał zasady aktywacji drzew. Nie powiem, było to fajne i przyjemnie się myślało nad swoimi ruchami, ale włączenie nowych modułów rzuciło zupełnie nowe światło na rozgrywkę. Żaden z nich nie przewraca gry, ale każdy wprowadza nowy aspekt dający fajne możliwości taktyczne. Z jednej strony gra zyskała nieco w oczach zaawansowanych graczy, ale z drugiej stała się trudniejszym tytułem do rodzinnego grania. Rozszerzenie nieco wydłuża grę i tury idą mniej płynnie, niż wcześniej oraz zatraca gdzieś prostotę płynąca z podstawki. Same moduły też są nierówne, chociaż każdy na swój sposób intrygujący.

Zwierzaki i motyw księżyca na papierze prezentują się super. Mamy dodatkowy zasób do zbierania i unikalne moce, które nadają asymetryczności i dają kolejne opcje do zmiany obrazu gry. Problem, jaki z nimi mam jest taki, że zbieranie punktów idzie żmudnie i skorzystamy z mocy zwierząt niewiele razy w trakcie gry. Z drugiej strony każdy niewykorzystany punkt księżyca przekłada się na punkt przy ostatecznym punktowanie, więc często bardziej opłaca się je chomikować. Same zwierzaki mają też jeden minus nie ułatwiający rozgrywki – nie mają opisanej umiejętności, a zapamiętanie niektórych akcji nie jest najprzyjemniejsze i ciągle musimy sięgać do instrukcji. Sam księżyc to dodatkowy kafelek krążący wokół planszy. Jego używanie jest trochę nieporęczne, ale nie ma też tragedii. Jego blasku w przeciwieństwo do słońca nie określa strona planszy, a wiedzie wzdłuż strzałek, przez co trudniej znaleźć się na jego drodze. Dlatego drugi moduł – kamienie księżycowe, trochę ułatwia nam sprawę i pozwalają sprawniej zdobywać punkty z księżyca, jednocześnie stanowiąc kolejną nieruchomą przeszkodę na planszy. Ostatni z modułów w zasadzie można dorzucać od razu, ponieważ nie komplikuje za bardzo rozgrywki, a jest całkiem interesujący. Duże drzewo jest niczyje i rzuca cień na wszystkie pola w linii zarówno w stosunku do słońca, jak i księżyca. W praktyce wygląda to tak, jakbyśmy mieli jeszcze jednego gracza-bota który utrudnia nam rozgrywkę.

Fotosynteza to gra, która dobrze działa w każdym składzie. W dwie osoby pojedynki są prostsze umysłowo i bardziej taktyczne natomiast osobiście lepiej grało mi się w większym składzie. Chaos jest większy, a na planszy jest dużo ciaśniej, niż zwykle i każdy ruch musi być przemyślany dwa razy. Gra pokazuje też wtedy całkiem sporo negatywnej interakcji – gracze blokują się mniej lub bardziej świadomie. Dodatkowe moduły jeszcze bardziej ograniczają nam miejsce i już od pierwszych sadzonek walka jest bardziej zażarta. Zwierzaki też lepiej działają przy większej liczbie graczy, ponieważ potencjalnie mamy więcej celów na użycie ich umiejętności.

Podsumowanie

Fotosynteza pomimo upływu lat nadal potrafi cieszyć oko i oferuje całkiem przyjemną rozgrywkę. Drzewka na planszy prezentują się niesamowicie, a dodatek tylko rozszerza wizualne aspekty gry. Mechanicznie to rodzinny tytuł z dużym polem do kombinowania i całą paletą negatywnych zagrań. Gdzie postawić drzewo, żeby zasłonić przeciwnika? Ruchy muszą być przemyślane, bo zamiast zablokować oponenta zrobimy większą krzywdę sobie. Dodatek jest odświeżającym doświadczeniem dla bardziej ogranych graczy. Pobudza sporą już regrywalność, chociaż wprowadzone moduły są dość nierówne. Fotosynteza to tytuł, który na pewno warto poznać – nieważne, czy dopiero zaczynacie grać w planszówki lub jesteście weteranami i macie na koncie mnóstwo tytułów. Sporo frajdy, minimum zasad i mnóstwo przyjemnego kombinowania.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przesłanie gry i dodatku do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Fotosynteza w dobrej cenie do kupienia tutaj.

Może zainteresuje Cię recenzja gry Miasta Luny?

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pokemon TCG - Zasady po polsku - Jak grać w Pokemony?
Następny The Valiant - Recenzja - Gdy Ancestors Legacy spotyka Dawn of War 2