Ministerstwo Niebezpiecznych Drani to film, w którym wreszcie możemy zobaczyć Henrego Cavilla w roli Jamesa Bonda. Albo w czymś podobnym, chociaż kiedy zagłębimy temat, może się okazać, że Cavill dostał bardziej kozacką rolę niż kultowy 007. Dlaczego? Zapraszam do recenzji!
Otóż w filmie Ministerstwo Niebezpiecznych Drani Henry Cavill wciela się w rolę szefa operacji Postmaster, majora o imieniu Gus March-Phillipps, który to miał być podobno główną inspiracją dla powstania właśnie agenta 007. Dlatego też twierdzę, że Henry Cavill mógł dostać nawet ciekawszą rolę niż kultowy agent jego królewskiej mości, bo co może być lepszego, niż odegranie właśnie pierwowzoru.
Operacja Postmaster polegała na zniszczeniu statku zaopatrzeniowego Niemców, który stacjonował u wybrzeży Hiszpańskich tropikalnych wysp, wraz z wilczymi stadami, czyli grupami bojowymi Ubootów. To właśnie te nie pozwalały zaopatrzeniu z USA docierać do Europy i jak wiemy, skutecznie blokowały możliwość przeprowadzenia pełnej ofensywy. Operacja ta była więc kluczowa, bo zaopatrzeniowiec zajmował się dostarczaniem torped, paliwa diesel oraz filtrów CO2, bez których załoga okrętów podwodnych by się udusiła. Na niewielkiej łodzi rybackiej grupa zawadiaków wyrusza by zająć się tematem, a misja jest o tyle nie pewna, że łamie wszelkie konwencje wojenne, dlatego w razie schwytania, nie tylko przez Niemców, ale i przez Anglików, drużynę czeka nieciekawa przyszłość.
Historii jednak w samym filmie Ministerstwo Niebezpiecznych Drani jest niewiele i nie martwcie się, mamy do czynienia z typowym filmem akcji z elementami komedii. Całość ma posmak kultowych Bękartów Wojny, chociaż trzeba przyznać, że film nie jest tak bardzo kuriozalny, jak arcydzieło Tarantina. Pomimo komediowej otoczki, miejscami film robi się bardzo poważny i brutalny. Gus parę razy tracił cierpliwość czy nawet krzyczał na swoich żołnierzy (np. podczas narady) co pokazywało, w jak trudnej sytuacji się znajduje i jak bardzo złożoną osobą jest. Był to lekki kontrast z śmieszkowaniem, które było regularnie wykonywane, np. kiedy oceniali czy pierwsze wybuchną bomby zamontowane na kadłubie Niemieckiego okrętu wojennego czy też oni sami, gdy ten okręt ich ostrzeliwał i korygował kąt ostrzału. Niemniej jednak całość w dziwny sposób do siebie pasowała i Henry Cavill po prostu ponownie zachwycił swoją grą i ogrywaną postacią.
Najpopularniejszy nerd świata jednak nie skradł całego show, jak to zrobił np. w serialu Wiedźmin i jak często bywa w tego typu produkcjach i inni aktorzy także się postarali. W drużynie Niebezpiecznych Drani szczególnie wyróżniał się Alan Ritchson, który ogrywał olbrzyma specjalizującego się w zabijaniu Niemców za pomocą łuku i w zasadzie tego co ma pod ręką. Ale też kobieca rola szpiega w Eizy González także wypadła dobrze i przekonująco. Chociaż zdziwił mnie moment szybkiego przebrania się na imprezie z kostiumu Kleopatry w seksowną i bardzo nie obyczajową sukienkę w parę chwil, niemniej jednak żona powiedziała mi, że miała ona perukę, a zmiana kiecki nie jest wcale taka skomplikowana. Żona zawsze ma rację, więc nie będę się z nią kłócić. Tak czy inaczej Marjorie Stewart jest także postacią historyczną i po wojnie nawet wzięła ślub z Majorem Gusem. Taki smaczek.
W filmie dziwnie oglądało się parę scen, które ciężko mi ocenić, bo jestem wychowany na popkulturze i historyk ze mnie żaden. Przykładowo jedną z lepszych ról grał czarnoskóry właściciel kasyn oraz zaopatrzeniowiec. Ten jegomość swobodnie sobie rozmawiał z sadystycznymi nazistami czy też jeździł w jednym przedziale z nimi w pociągu przejeżdżając przez Francję. Było to dziwne doświadczenie, bo jednocześnie inni murzyni grali w tych scenach najczęściej kelnerów czy innych sługów. Czy część z nich miała jakieś specjalne względy u nazistów, jeżeli byli szczególnie przydatni czy to też raczej fanaberia równouprawnienia stworzona przez twórców. Nie potrafię tego ocenić, bo jak już wspomniałem, jestem gościem od popkultury i nie znam się tak bardzo na historii.
Ministerstwo Niebezpiecznych Drani ma jeszcze jedną dużą zaletę. Bardzo dobre tempo filmu. Ciągle coś się tutaj dzieje, a nawet kiedy przestaje się dziać, to podczas scen rozmów film ładnie buduje napięcie za pomocą muzyki czy pracy kamery. Nawet podczas początkowej odprawy sporo się dzieje, bo główny bohater dobrze wie, jak bardzo jest potrzebny dla Churchilla w tej misji i wykorzystuje swoją sytuacje. Podczas odprawy ukradnie zapałki i cygara, naleje sobie drogiego whisky, a nawet wymieni ukradzione zapałki na elegancką zapalniczkę jednego z doradców, który nic nie powie. W zasadzie film ogląda się szybko i tak samo szybko się kończy, ciężko nawet zrobić przerwę na herbatę czy też do toalety, bo sceny bardzo szybko między sobą przeskakują pokazując nam kolejne ciekawe sceny czy też samą akcję.
Ministerstwo Niebezpiecznych Drani okazał się zaskakująco dobrym filmem, który przypadł nam bardzo do gustu. Jest to film równy, bardzo dobrze zrobiony, ale jednocześnie nie odkrywczy czy też wymyślający koło na nowo. Wszystko tutaj jest okej i jeżeli nie jesteście historycznymi świrami, to film szczególnie Wam się spodoba, bo nie sądzę, by operacja Postmaster przebiegała w takim tempie jak właśnie w tym filmie akcji. A może i historyczne świry coś z niego wyciągną? Nie potrafię odpowiedzieć na to pytanie, ale jeżeli na sali znajdzie się ktoś, kto by chciał porównać fakty historyczne z tym co widzieliśmy w filmie, to proszę o kontakt w komentarzu i może nawet razem skleimy jakiś fajny artykuł.
Brak komentarzy