Przybywasz na brzeg całkowicie nowego świata, pełnego przygód oraz tajemnic. Czeka na Ciebie niesamowita historia, którą sam napiszesz i która zostanie z Tobą przez długie lata. Spotkasz innych śmiałków i wspólnie będziecie dążyć do zdobycia sławy, która na stałe zapisze się w historii Nowego Świata. Tego właśnie szukałeś, prawda? To zagraj w inną grę, bo w New World tego nie odnajdziesz.
New World to pierwsza gra od wydawnictwa Amazon Games, należącego do jednego z największych i najbogatszych molochów na świecie. Nieograniczony budżet, jaki posiada firma powinien sprawić, że gry które tworzą powinny być małymi cudami, arcynowatorskimi pozycjami które na stałe zapiszą się w historii wirtualnej rozgrywki i będą sprzedawać się w milionach egzemplarzy. Kto jak kto, ale to właśnie Amazon Games ma zasoby potrzebne do stworzenia kolejnego arcydzieła jak Destiny 2, Elder Scrolls Online czy też World of Warcraft, który kiedyś był przecież bardzo dobrą grą. Co więc poszło nie tak przy New World?
Swoją rozgrywkę rozpoczniemy od stworzenia postaci i zaraz potem, nasz statek rozbije się u brzegu wyspy Aeternum. Szybko się okazuje, że wyspa jest przeklęta, a ten kto się na niej rozbije, może zyskać nieśmiertelność lub też przemienić się w bezmózgie zombie. Przez dziesiątki lat na wyspie rozbiły się setki statków i ta została całkiem nieźle ucywilizowana – wszędzie są ścieżki, miasta oraz znaki tego, że mieszkają tutaj ludzie. Po krótkim prologu, który jest jedynym fabularyzowanym etapem w grze, gdzie dzieje się coś więcej niż klikanie przycisku dalej oraz walka z potworkami, wyruszamy na właściwą przygodę. Szybko zrozumiesz, że New World ma do zaoferowanie Tobie, drogi odkrywco trzy rodzaje zadań. Musisz pokonać pewną ilość potworów, zdobyć jakieś przedmioty ze skrzynek lub też pokonać bossa. Od tego momentu czeka Ciebie kilkadziesiąt godzin robienia właśnie tych questów. Pozostały czas przeznaczysz na bieganie do różnych miejsc, bo zapomnij o czymś takim jak wierzchowce oraz szybka podróż.
New World cierpi na chorobę, którą nazwałem „kryzysem 30 poziomu”. O ile sam początek jest ciekawy i kolejne zadania robimy z zainteresowaniem, a poziom wbija się całkiem szybko i mamy wrażenie postępu, to od mniej więcej 30 poziomu dochodzimy do etapu, gdzie rozgrywka wygląda dokładnie w taki sposób – weź zadania z miasta, przebiegnij się po całej mapie obecnej lokacji, bo zadania które wziąłeś prawie zawsze kierują Ciebie do różnych miejsc, wróć do miasta zdać zadania i powtórz. Tak wygląda sporo innych MMO, jednak New World robi to po prostu źle. W połowie naszej drogi do upragnionego 60 poziomu poznamy wszystkich wrogów oraz tego, jak wygląda większość lokacji. Wszędzie czekają na nas do odkrycia te same skrzynki z podobnym lootem oraz Ci sami wrogowie. Rozgrywka w grze jest sztucznie wydłużana przez potrzebę ciągłego biegania wszędzie na piechotę co drastycznie wysysa przyjemność z gry. To, że New World szybko pokazuje także wszystkie karty, które ma do zaoferowania także odpycha. Teoretycznie istnieje możliwość włączenia trybu PvP, co sprawi, że będziemy mieć możliwość walki z innymi graczami, którzy też mają włączony ten tryb. Otrzymamy też trochę więcej doświadczenia za różne aktywności w grze. Problem jest jednak z bieganiem, gdyż jeżeli zostaniesz pokonany przez innych graczy, to czeka Ciebie ponowna wycieczka z miasta lub pobliskiego ogniska do lokacji gdzie masz zamiar zrobić swoje zadanie. Dlatego też mało kto ma włączony tryb PvP, gdyż potencjalne nagrody nie przewyższają zagrożenia, jakie z tego płynie.
Jedyny element, który naprawdę sprawił mi przyjemność to crafting oraz możliwości wydobywania, przetwarzania oraz sprzedawania przedmiotów na aukcjach. Zwłaszcza łowienie ryb jest angażujące i rozegrane za pomocą prostej minigry, gdzie najpierw trzeba zarzucić wędkę na odpowiednią odległość, potem wcisnąć przycisk by pociągnąć ją w odpowiednim momencie i ściągnięcie żyłki z zawartością do siebie. Do tego możemy rozwijać wszystkie profesje i gra w żaden sposób nas nie ogranicza tutaj dostępnymi zasobami. W ten sposób każdy gracz ma rozwinięte bardziej lub mniej wszystkie profesje, bo te przedmioty które zdobywamy się po prostu przydają, ale już wbicie wyższego poziomu danej profesji wymaga od nas większego skupienia i przebicia ściany 100 poziomu (na 200 możliwych) wymaga sporej, ukierunkowanej na ten cel pracy.
Oczywiście nie samym craftingiem człowiek żyje i New World posiada system walki, który został zaprojektowany w sposób znacznie prostszy niż wszystkie umiejętności wytwarzania. Każdy z graczy posiada możliwość trzymania w danym momencie dwóch broni, które rozwijamy niezależnie od siebie. Odblokowujemy na nich umiejętności aktywowane oraz pasywne, które działają jedynie, kiedy mamy wybraną daną broń. W danym momencie możemy mieć na pasku umiejętności maksymalnie 3 umiejętności, czyli łącznie sześć jeżeli weźmiemy pod uwagę posiadania dwóch broni. Trochę ubogo to wygląda. Sama walka opiera się na blokowaniu oraz unikach i musisz je wykonywać, ponieważ każdy, nawet najsłabszy potwór posiadający 10 poziomów mniej niż Ty, jest w stanie Ciebie przewrócić lub wytrącić z równowagi. Co ciekawe, wrogowie nie zawsze markują swoje zachowania i dochodzi do sytuacji, kiedy nawet zwykły atak przeciwnika może odepchnąć naszego dzielnego herosa. Na początku jeszcze miało to pewien przyjemny smak, gra wymagała skupienia i ostrożności, ale przy takim grindzie jaki jest w New World i potrzebie ciągłego biegania wszędzie na piechotę, walka stała się kolejnym elementem, który po prostu od 30 poziomu nie daje żadnej przyjemności. Bardzo szybko dojdziemy do etapu, gdzie odkryjemy wszystkie tajniki walki i nie pozostanie nic do odkrycia.
New World jest także koncertem błędów i nieciekawych rozwiązań. O wielu z nich pisały nawet duże media branżowe. Takie błędy jak nieśmiertelność po przejściu gry w tryb okna, czy też sytuacje, kiedy liderzy gildii byli banowani przez automatyczny system w New World tylko pokazują, w jakim katastrofalnym stanie jest gra. Zaraz po premierze trzeba było czekać nawet kilka godzin by wejść do gry, a często po wejściu gra lubiła się zawiesić bez większego problemu. Ponad 60 godzin które mam ograne na steamie w New World to w połowie na pewno czekanie w kolejkach w pierwszych tygodniach po premierze. Problem ten został naprawiony, gdyż New World stracił od premiery prawie 70% graczy i traci więcej każdego dnia. Bez problemu więc teraz zalogujecie się do gry. Ale to nie wszystko, gdyż w grze jest pełno wody, ale nie ma pływania – kiedy wchodzimy do jakiegoś akwenu, to nasza postać po prostu idzie – nie topi się, nie zmienia swojej animacji tylko idzie. Pojawia się wskaźnik oddychania i nic więcej. Kolejna sprawa to hitboxy na potworkach. Dziesiątki razy widziałem przenikający atak przez wroga, który nie zadał mu obrażeń, podczas gdy nieraz potworki trafiały mnie, nawet pomimo tego, że stoją odwrócone w inną stronę lub blokowałem ich ataki.
Brak mi sił na granie w New World. Gra jest nudna, banalna i szybko pokazuje wszystko co ma do zaoferowania. Jedynie grafika i udźwiękowienie stoją na przyzwoitym poziomie, jednak nie jest to poziom nawet zbliżony do Destiny 2 czy też Guild Wars 2. Wiem, że gra znalazła swoich fanów i serwery jeszcze nie świecą pustkami, ale chyba wszystko do tego dąży. Czy gra skończy tak jak sieciowy Fallout, który pomimo złych recenzji zyskał niewielką grupę oddanych fanów, czy też skończy jak Anthem lub Battleforge, które zostało zakopane nawet pomimo tego, że te gry posiadały swoją stałą grupę odbiorców? Czas pokaże, jednak widząc podejście Amazona, które ogłosiło niedokończonego New World wielkim sukcesem pomimo narzekań graczy wydaje mi się, że szybciej projekt zostanie zakopany. Do New World mam zamiar wrócić za jakiś czas, przy większej aktualizacji lub dodatku i zobaczymy co zostało poprawione i zmienione.
Podsumowanie
Pros
- Bardzo ładna grafika i soundtrack
- W sumie ciekawy początek gry
Cons
- Świat jest nudny i martwy
- Błędy, które nie powinny się znaleźć w grze robionej przez studio z budżetem Amazona
- Brak pływania to kpina
- Często zdarza się, że ataki przenikają wrogów
- Aktywacja PvP nie ma większego sensu
Brak komentarzy