Ładna, kolorowa i pełna kostek. Tak na pierwszy rzut oka można podsumować Sagradę, którą wydało rodzime FoxGames. Czy abstrakcyjna układanka o budowaniu witraży faktycznie robi takie wrażenia po zagraniu ? Zapraszam do recenzji.
Bardzo lubię gry logiczne i zawsze chętnie sprawdzę wszystkie abstrakcyjne nowinki, chociaż sam tytuł nie jest już taki młody. Sagrada wyprzedawała się dosyć często, ale ostatnie dodruki pozwoliły mi nadrobić zaległości i tak oto gra znalazła się w moich rękach. Fabularnie wcielamy się w szklarzy, którzy mają za zadanie dokończyć witraże w bazylice Sagrada Familia. Zamiast płytek szkła mamy do dyspozycji kolorowe kostki. W abstrakcyjnych grach tematyka jest zwykle doklejona do mechaniki, ale tutaj wszystko naprawdę dobrze się spina i pasuje do siebie. Począwszy od grafiki na pudełku, poprzez planszetki graczy, na których układamy kosteczki symulujące powstawanie wspaniałych dzieł ozdabiających bazylikę, da się wyczuć nutkę klimatu.
Jak gramy?
Rozgrywka zawsze trwa 10 rund i jest poprzedzona dość szybkim przygotowaniem. Musimy tylko potasować i rozdać graczom kilka kart i znaczników oraz umieścić elementy wspólne blisko obszaru gry. Na początku swojej gracz rozpoczynający losuje z worka określoną ilość kości (liczba graczy plus jeden), a następnie nimi rzuca tworząc w ten sposób pulę wyboru. W swoim ruchu możemy zabrać jedną kostkę z puli oraz użyć narzędzia, płacąc specjalnymi znacznikami. Akcje są opcjonalne i robimy to, na co mamy ochotę.
Po wybraniu kości umieszczamy ją na naszym projekcie witrażu. Pomagają w tym specjalne wgłębienie w planszetkach, dzięki czemu nic nam się przypadkowo nie przesunie. Musimy także przestrzegać kilku zasad. Pierwsza kostka musi trafić na pole przy krawędzi, ponieważ zgodnie ze sztuką nie możemy budować witraży od środka. Każda kolejna musi się stykać ścianką lub narożnikiem z inną już wyłożoną. Żeby bardziej zamieszczać, nowa kostka musi pasować swoją wartością lub kolorem do pola, na którym została umieszczona. Przykładowo na niebieskim polu może leżeć niebieska kość niezależnie od jej wartości, ale czerwone pole o wartości trzy daje nam precyzyjną instrukcję co może się na nim znajdować. Białe pola nie mają ograniczeń i przygarnął każdą kosteczkę. Jest jeszcze jedna drobna reguła, o której należy pamiętać. Takie same wartości czy kolor nie mogą się ze sobą stykać. Po zmieszaniu tego wszystkiego okazuje się, że prosta na pierwszy rzut oka gra nabrała masę taktycznych możliwości.
Inną możliwością w turze jest użycie narzędzi, które pozwalają na manipulowanie przy kościach. Są takie, które zwiększają wartości czy pozwalają obrócić kostkę na inną ścianę. Oczywiście nie robimy tego za darmo, a koszt zwiększa się, jeżeli inni wcześniej korzystali z danej zdolności. Dla wyrównania szans, po pierwszej pełnej kolejce rozgrywka jest kontynuowana w odwrotnej kolejności, zaczynając od ostatniego gracza. Jeżeli wszyscy uczestnicy wykonają po dwa ruchy, runda się kończy. Liczymy punkty za wykonane cele grupowe, indywidualne oraz znaczniki uznania, które nam zostały. Natomiast ujemne punkciki zbieramy za każde puste pole bez kosteczki. Sumujemy i osoba z największą ilością wygrywa.
Wykonanie
W pudełku znajdziemy kości, planszę i kilkadziesiąt kart. Półprzeźroczyste kosteczki świetnie się prezentują na planszetkach ze specjalnymi wgłębieniami faktycznie tworząc coś na kształt witrażu. Kostki są przyjemne w dotyku, chociaż jak na mój gust odrobinę za małe. Karty nie są może najwyższej jakości, ale na potrzeby rozgrywki w zupełności to wystarczy.
Wrażenia
Sagrada osiągnęła niewątpliwy sukces i nie jest to przypadek, ponieważ dostaliśmy kawał świetnej i wciągającej gry. Niewątpliwie pierwsze, na co zwracamy uwagę to ładne wykonanie, które aż zachęca do wypróbowania. Kolorowe kosteczki, wgłębienia na planszach czy wsuwane wzory robią świetną robotę.
Zasady są proste i szybkie do wytłumaczenia a co za tym idzie, niski jest też próg wejścia. Łatwo jest wyciągnąć nowe osoby, więc niedzielni gracze łatwo się odnajdą. Bardziej doświadczeni również mogą czerpać sporo satysfakcji, ponieważ rozgrywka pozwala przyjemnie pokombinować z optymalnym położeniem kostek w naszym witrażu tak, aby wycisnąć jak najwięcej punktów. Planowanie naszych ruchów jest bardzo ważne, ponieważ im dalej, tym trudniej jest dopasować nową kosteczkę, ponieważ zasady są nieubłagane i nie możemy wrzucać wszystkiego jak leci. Czasem warto nie brać nic, jeśli kostki nie do końca nam pasują, ponieważ możemy doprowadzić do zablokowania się i smutnego oczekiwania na koniec gry. Interakcji nie ma za wiele, ale frustrujące są sytuacje, w których ktoś zabierze nam to perfekcyjnie pasującą czerwoną trójkę. Gra dobrze się skaluje i w każdym składzie gra się przyjemnie, chociaż w moim odczuciu pełne partie czteroosobowe są najlepsze.
Jeżeli mamy w grze kości to nie da się też ustrzec negatywnych komentarzy o losowości. W Sagradzie także występuje, ale dzięki temu tytuł pomimo podobnie wyglądających partii nie znudzi się zbyt szybko. Miłośnicy całkowitej kontroli mogą nie być do końca zadowoleni z kości, ponieważ te mogą nam utrudnić wypełnienie naszego celu czy zdobycie potrzebnej kości. Miłym zaskoczeniem okazał się tryb dla jednego gracza, który nie jest banalny i naprawdę potrafi dać w kość. Miłym akcentem jest możliwość stopniowania sobie poziomu trudności za pomocą dostępnych kart narzędzi. Sporo czasu się męczyłem, żeby wygrać tylko na jednym narzędziu. Było warto, a sama rozgrywka była bardzo satysfakcjonująca. Oczywiście sporo zależy od szczęścia przy rzutach, ale i tak bawiłem się świetnie. Rysą na szkle są karty celów indywidualnych, które przy niepełnym składzie premiują gracza z większym szczęściem. Jeżeli z worka będą leciały kości w pasującym kolorze, to ma większe szanse na ich dobranie, ponieważ w rozgrywce nie wykorzystamy wszystkich. Dość szybko widać kto zbiera dane kolory więc można próbować to kontrować i zabierać je sprzed nosa innym. Często jest jednak tak, że dana kość nie będzie nam pasowała i tylko pogorszy układ więc nie opłaca się nam podebranie jej przeciwnikowi.
Podsumowanie
Jeżeli lubicie abstrakcyjne gry a w Azula czy Kamienną Mandalę gracie co wieczór to Sagrada wprowadzi atrakcyjny powiew świeżości i dostarczy masę świetnych i zaciętych partii. Manipulowanie kolorowymi kosteczkami daje sporo frajdy i dobrej zabawy. Świetny tytuł na wciągnięcie w planszówkowe hobby niegrających znajomych, ale bardziej doświadczeni również znajdą coś dla siebie.
Podsumowanie
Pros
+ proste zasady oferujące ciekawą rozgrywkę
+ kolorowe kosteczki
+ tematycznie dobrze współgra z mechaniką
+ tryb solo
Cons
- cele indywidualne
- nutka losowości
Brak komentarzy