Septima – recenzja – wśród zaklęć i eliksirów!


oznorWO_soft

Kilka podstawowych informacji o grze Septima:

Mindclash Games – wydawnictwo. które jest już dobrze znane na polskim rynku dzięki świetnie wyglądającym grom dla fanów cięższych tytułów. Oczywiście sami tego u nas nie wydają – Portal Games nieustannie sięga po sprawdzone hity. Poprzedni rok zamknął się premierą Voidfalla, obecny otwiera Septima.

Septima to na pewno lżejszy kaliber niż wspomniany wcześniej Voidfall. Gra przenosi nas do miasteczka Noctenburg, w którym gracze mogą się poczuć jak prawdziwe wiedźmy. Będziemy zbierać surowce potrzebne do warzenia eliksirów. Nasze naprawy posłużą do leczenia pacjentów z pobliskiego miasteczka, ale uwaga – nasze działania prowokują łowców czarownic, którzy będą chcieli wysłać porządne wiedźmy na stos. Mieszkańcy też różnie podchodzą do udzielanej pomocy – niby leczymy, ale skąd się wzięły te pryszcze! W międzyczasie główna wiedźma – tytułowa Septima chce odejść na emeryturę, więc gracze chcą przejść ten zaszczytny tytuł.

Pierwszy plus dla Septimy należy się za fajny temat i spięcie mechanicznych aspektów gry z symulatorem wiedźmy. Może nie jest to poziom gier Lacerdy, ale wszystko gra i jakoś sensownie się tłumaczy. Zbieramy grzybki i mandragory, robimy sobie eliksiry leczące i dające nam jakieś efekty, leczymy pacjentów i rzucamy czary. Jak na grę euro klimacik w Septimie jest jak najbardziej wyczuwalny, ale pamiętajcie, że i tak koniec końców liczą się punkty.

Rozgrywka w Septimę trwa cztery pory roku, co przełoży się na dwadzieścia rozegranych akcji. Mało, niemało trzeba kombinować. Gra ma też dwa tryby, w których możemy grać. Prostszy, przeznaczony do nauki gry oraz zaawansowany pokazujący pełnię możliwości. Ja sugeruję od razu rzucać się w trudniejszy tryb – jest, ciekawszy, doznania są większe, natomiast przy okrojonej partii możecie mieć mylne wrażenia co do Septimy. Nie polecam Septimy dla graczy, którzy są przyzwyczajeni stricte do gier rodzinnych – mogą się łatwo odbić od tego tytułu. O ile wariant podstawowy będzie dla nich ok, to pełny wariant zaawansowany przytłoczy ich liczbą opcji. Pomimo mniejszej wagi to nadal tytuł od Mindclaschów.

Nie można Septimie odmówić urokowi. Gra po rozłożeniu prezentuje się naprawdę dobrze, ale to już chyba standard dla Mind clash Games. Wszystkie grafiki na kartach, plansza czy same wiedźmy wyglądają świetnie. Jakościowo nie mam się do czego przyczepić. Dla chcących jeszcze bardziej odpicowanego wydania jest edycja deluxe (niestety nie wydana po polsku), ale już zwykła podstawka prezentuje się świetnie.

Zacznijmy od początku rozgrywki, czyli talii akcji. Mamy ich kilka, a na dany moment trzeba wybrać jedną. Tutaj pojawia się odrobina gry nad stołem – jeśli uda się nam sparować z innym graczem (wybrać tę samą akcję), to skorzystamy z jej bonusowego efektu. Często warto pogadać i wysondować zamiary innych, można też oczywiście próbować czytać planszę i przewidywać potencjalne ruchy. Dużo zależy tutaj od graczy, ale mechanika jak najbardziej przyjemna podczas partii. Linkowanie z innymi ma jednak jeden minus – będą się nami interesować łowcy czarownic, więc warto też czasami świadomie nie zagrać oczywistej oczywistości.

Septima ma w sobie coś z dobrych, rasowych euro gier. Bardzo mi się podobała liczba bonusów i akcji, jakie możemy sobie zdobyć w trakcie rozgrywki. Tutaj rzucimy jakiś czar, tam przesuniemy się na torze i zdobędziemy bonusik. Tu jagódka, tam mandragora i tona punktów leci do wora. Septima oferuje nam fajną łamigłówkę z akceptowalnym jak dla mnie wpływem innych graczy na nasze poczynania i wyniki, Trzeba się pogłowić, czasami mocniej poplanować. Tu odpuścić, aby zyskać gdzie indziej. Wiedźmy dają nam też specjalne umiejętności, więc chcemy szukać synergii pomiędzy nimi i optymalnie wykorzystywać dostępne opcje.

Podoba mi się też aspekt przestrzenny gry. Plansza jest ograniczona i nasze ustawienie ma ogromne znaczenie do wykonywania naszych akcji. Trzeba się przemieszczać po planszy, szukać budynków, surowców czy pacjentów  do wyleczenia. Łowcy czarownic nie pomagają – im bliżej się ich znajdziemy, tym rośnie ryzyko. Dodatkowej głębi grze dodaje również planowanie ruchów na torze rytuałów. Żeby mało było nam kombinowania jak się spasować z akcją innego gracza – chcemy się wspinać po torze, żeby zdobywać nowe zaklęcia i odświeżyć stare. Wspinamy się tylko na dostępnych symbolach, a te są połączone z wykonywanymi akcjami. Owszem, utrudnia nam to rozgrywkę, ale jakże satysfakcjonuje, jeżeli nasz silniczek działa prawidłowo.

Interakcja stoi na średnim poziomie znanym z wielu euro gier. Standardowe ściganie się po zasoby, miejsca na mapie, czy karty czarów oraz wiedźm. Dodatkowo rozmowy przy wyborze akcji oraz niewiążące obietnice. Interakcja jest, ale jak już wspomniałem sporo zależy od grupy.

Co mi się nie podobało? Po kilku partiach Septima zaczęła mnie nieco nużyć przez powtarzalność faz. Tu zbieramy, tu chodzimy i coś ważymy. Brakowało mi nieco więcej możliwości – gry od Mindclasha przyzwyczaiły mnie do masy możliwości. To nie znaczy, że Septima jest grą z małą regrywalnością, czy pozbawiona głębi – wręcz przeciwnie. Jestem graczem gustującym raczej w dużych, ciężkich grach euro, a Septima jest stopień niżej. To nadal świetna gra, która znajdzie swoje grono odbiorców.

Na koniec największy zarzut, który można mieć do Septimy – losowość podczas procesu wiedźmy. Korzystamy z woreczka, do którego lądują nasi lojalni mieszkańcy i rozwścieczony tłum. Następnie następuje losowanie – kto staje na pierwszym miejscu i w ogóle, czy uda się nam zgromadzić więcej przeciwników wygnania czarownicy, czy zwolenników radykalnego rozwiązania. Wiadomo, jak worek to i losowość. Przewrotna i zła, ale czy na pewno? Rozumiem frustrację, która pokrzyżuje misterny plan. Jestem w stanie poczuć złość, kiedy przeciwnik zrobił minimum i wygrał. Z drugiej strony taki aspekt nadaje grze nieprzewidywalności i emocji. Ostatnio polubiłem lekką nutkę ryzyka, więc ta losowość nie kuła mnie tak mocno, ale miałem taki skład, który wręcz chorobą reaguje na tak jawny wpływ losu. Dla niezdecydowanych – jest oficjalny wariant, który tę losowość eliminuje, więc każdy będzie zadowolony.

Na zakończenie

Septima to tytuł, który spodoba się wielu graczom szukającym średniozaawansowanej gry ze sporą dawką solidnego możdżenia. Patrząc na portfolio Mindclash, nie jest to kaliber Anachrony, czy Voidfalla, ale sporo się tu trzeba naplanować i nakombinować. Gra jest dobra, czuć tutaj satysfakcję z rozgrywki. Wiem, że niektórzy będą narzekać na losowość, ale moim zdaniem podbija emocje z rozgrywki. Dla osób, które tego nie trawią jest oficjalny wariant, który ją eliminuje. Gra dostarcza sporo frajdy w akceptowalnym czasie, a dodatkowo świetnie wygląda na stole. Warto zagrać!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Voidfall?

Septima do kupienia tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Pikantne romantasy, które poleciłabym przyjaciółce - top 7!
Następny Kingdom Come Deliverance 2 to jedna z 10 najbardziej ogrywanych gier na Steam Single Player Wszechczasów!