Serial Ród Smoka, z odcinka na odcinek, rozkręca się jeszcze bardziej. Do tej pory było dobrze, ale czwarty odcinek odsłonił prawdziwe oblicze tej produkcji. Był po prostu świetny!
Serial Ród Smoka pokazał, że nie obawia się tematów tabu i chętnie pokaże wątpliwe – dla widzów – oblicza moralne bohaterów. Jako, że jest to serial o ratingu dla dojrzałych odbiorców, z założenia przeznaczony jest dla osób powyżej 17 roku życia. Trochę mnie to dziwiło, bo oprócz jednej sceny w domu uciech, kontent seksualny był dosyć mały. Wszystko zmieniło się przez nowy odcinek, jednak muszę zaznaczyć, że nie wszystkie sceny są celowo wulgarne i wyuzdane. Oczywiście, jako że serial jest prequelem do GOT, takie też znajdą swoje miejsce. Odcinek pod tytułem Król Wąskiego Morza dostarczył, moim zdaniem, jednej z bardziej romantycznych serialowych scen od długiego czasu.
Nie da się ukryć, że motywem przewodnim książek George R. R. Martina są intrygi, śmierć i zakazane miłości. Wszystkie te trzy elementy prawdopodobnie stanowią klucz do popularności i sukcesu zarówno GOT, jak i serialu Ród Smoka (do tej pory). Pisarz lubił zabawić się sumieniem czytelnika oraz widza i celowo przedstawiał mu sceny, które powodują konsternację u odbiorcy. Po kilku latach znajomości tej twórczości nikogo nie dziwią serialowe wybryki – małżeństwo dorosłego z dzieckiem, by zachować/przedłużyć czystość krwi, przedłużanie rodu pomiędzy rodzeństwem czy też zwyczajny seks dla zabawy pomiędzy członkami tej samej rodziny. Te dwie ostatnie kwestie szczególnie mają wpływ na odbiór serialu. Z dwóch powodów mówię od początku o tych intymnych scenach. Po pierwsze, Matt Smith od początku wspominał o nadmiernych scenach seksu (w jego opinii), więc jaki był nasz szok, kiedy po trochę ponad trzech godzinach telewizyjnych zachodziliśmy w głowę O KTÓRYCH scenach mowa. Po drugie, najnowszy odcinek ukazał wielość stosunków pomiędzy najróżniejszymi postaciami. Jako, że jesteśmy osobami dorosłymi, możemy je sobie omówić. Jeśli takie treści oburzają cię, ostrzegam.
Alicent i Rhaenyra wydają się poprawiać swoje relacje, jednak o dawnej przyjaźni nie ma już mowy. Księżniczka zostaje wysłana na Storm’s End by znaleźć sobie małżonka, jednak każdego kolejnego kandydata odrzuca z większą lub mniejszą pogardą. Później wyjawia co ją na prawdę boli – widziała bowiem jak dla małżeństwa poświęciła się jej matka i była świadkiem, jak się to dla niej skończyło. Nie godzi się na takie życie a żaden mężczyzna nie jest jej dostatecznie dobry. Nie zostaliśmy też zapoznani z wielkim wyborem, jeden z panów prawdopodobnie znał babkę dziewczyny, drugi był od niej znacznie młodszy. Normalna relacja nie chodzi w grę. Od początku widać było jednak zainteresowanie, którym obdarza księżniczkę Daemon, czyli jej ukochany wuj. Nie powinien więc zdziwić nikogo fakt, że kiedy nadarzyła się okazja, ta para postanowiła… bliżej się zapoznać. Wujaszek jednak nie może stanąć na wysokości zadania, więc z czynu kazirodczego pozostały tylko przedziwne pocałunki.
Nieco skonfundowana, lecz dość rozpalona emocjami Rhaenyra powraca z nocnej eskapady po niższym mieście i bezproblemowo uwodzi swojego rycerza, sir Cristona. Nie mogę się naśmiewać z tej sceny, bo to właśnie ją okrzyknęłam niezwykle romantyczną. Klimat, który zbudowali twórcy był przepiękny z doskonałą grą świateł i cieni, płonącymi świecami. Było po prostu magicznie. Z drugiej strony doświadczamy kontrastu, kiedy to Król Viserys posyła po swoją małżonkę a ona potulnie spełnia swój obowiązek wobec korony leżąc na łóżku bez emocji na twarzy i wydania jakiegokolwiek dźwięku. Samotność doskwiera jej niemiłosiernie, nawet w takiej chwili.
Jak to w Królestwie, namiestnik ma swoich szpiegów, którzy pośpiesznie donoszą mu o wydarzeniach w pobliskim burdelu, w którym widziano Księżniczkę i Daemona. Wnioski zostają wysunięte pochopnie, Król kolejny raz wyrzuca brata za drzwi Zamku, jednak Królowa i jej dawna przyjaciółka odbywają poważną rozmowę, z której wynika, że nasza bohaterka poszła sobie jedynie popatrzeć 😉 Jako, że przysięga na grób matki, jedną osobę ma już po swojej stronie. Przychodzi więc pora na rozmówienie się z ojcem i zdolność manipulacji Otto z tą chwilą się kończy. Nastąpiła mała rodzinna kłótnia, po której Rhaenyra godzi się wyjść za mąż za Laenora Velaryona, czyli brata dziecka, którego Viserys nie chciał poślubić. To relacja dla zawiązania sojuszu pomiędzy rodami i utrzymania długiego rodu. A dlaczego księżniczka ulega? Pewnie za namową wuja, który stanowczo rozdziela instytucję małżeństwa i stosunków intymnych na dwie różne relacje, z różnymi osobami – zakładam, że miał na myśli siebie.
Serial Ród Smoka dał nam do tej pory cztery odcinki i wszystkie na dość wysokim poziomie. Czwarty, Król Wąskiego Morza, jest doprawdy pokręconym i dla wielu pewnie sprzecznym moralnie epizodem, jednak musimy pamiętać, że dogłębne rodzinne relacje były czymś zwyczajnym w twórczości Martina. Jestem ciekawa jak rozwinie się dalsza sytuacja w Królestwie, zwłaszcza po wyrzuceniu na zbity pysk Otto i przypisanie mu zasług manipulującej szui. Przez Ród Smoka z niecierpliwością czekam na kolejne poniedziałki.
A jeśli chodzi o inny ostatnio popularny serial, sprawdźcie: Serial Pierścienie Władzy- odcinek 3 – kamienna twarz Galadrieli
Brak komentarzy