Pierwszy dodatek do Starship Troopers: Terran Command, czyli Raising Hell, nie wyszedł zbyt dobrze. Na szczęście jednak twórcy wyciągnęli lekcje z porażki i tym razem przygotowali nam bardziej łakomy kąsek. Sprawdźcie co oferuje Urban Onslaught i czy warto go kupić!
Starship Troopers: Terran Command – Urban Onslaught pozwoli nam wziąć udział w, jak nazwa wskazuje, walkach miejskich. W przeciwieństwie do Raising Hell, gdzie krajobraz przecinały ogniste płaskowyże pełne lawy oraz kopalni, tym razem czeka nas piekło mikrowania w ciasnych uliczkach. Historia zacznie się w niezbyt epicki sposób, bo o to główna bohaterka, policjantka z jednego z największych miast w skolonizowanych układach, czyli Mahanagaru podczas zatrzymania przestępcy będzie świadkiem pojawienia się pierwszego arachnida na powierzchni. Ten wyjdzie z kanałów i zje uciekającego przestępcę. Zresztą ten okaże się jedną z ofiar wojny, która to kupiła obligacje wojenne, ale rząd nie chce z nich wypłacić pieniędzy.
Zostawiając kwestie ekonomiczne, które są ciekawym smaczkiem dla fanów uniwersum Starship Troopers, historia szybko się zagęści. Oficer Keys musi zebrać swoich funkcjonariuszy i zadbać o bezpieczeństwo obywateli. Chwilę po ataku pojawi się też kontyngent Piechoty Kosmicznej, którego dowódca będzie regularnie spierać się z oficerem policji. Co ciekawe, ta relacja jest pokazana w bardzo interesujący sposób i widać jak ona ewoluuje w kolejnych misjach. Na początku będzie dochodzić do regularnych spięć i nawet odmawiania wykonania rozkazów, jednak z czasem jeden i drugi dowódca się dotrze i będą współpracować na wypracowanych kompromisach. Historia jest naprawdę ciekawa i bardziej spójna niż ta z podstawki.
Jednak najważniejszym elementem gry są jednostki policyjne i jest ich naprawdę sporo. Do tego są niejednokrotnie znacznie lepsze od alternatywnych jednostek piechoty kosmicznej. Przykładowo, zwykłe jednostki policji posiadają drony, które nie zadają dużych obrażeń, ale blokują ataki robaków, jednocześnie nie zasłaniając pola ostrzału naszym żołnierzom tworząc swoistą tarczę. A jak już o tarczy mowa, to jednostki interwencji posiadają osłonę, która chroni nawet przed ognistą plwociną tankera, a ich granatniki skutecznie pokonują ciężko opancerzonego niebezpiecznego robaka. Z oddziałami piechoty będzie podążać robot, który pełni rolę dowódcy oddziału. Można za jego pomocą wzywać desantowce do uzupełniania jednostek, a sam posiada granatnik, co pozwala strzelać mu nad głowami swoich żołnierzy, więc nie musimy się martwić o jego pozycjonowanie.
Jednak najlepszym co oferuje Urban Onslaught są ciężkie jednostki policji. Mi przypadły szczególnie do gustu dwie. Pierwsza z nich to platforma bojowa Cyklon. Na tej platformie znajduje się ciężkie działko, a sama platforma może strzelać niezależnie od tego czy się porusza czy nie. Jest też stosunkowo szybka i zadaje bardzo dużo obrażeń. Dwie – trzy takie są równowartością paru oddziałów zwykłej piechoty, a dzięki mobilności możemy droczyć się z robalami, zaczepiać je i wycofywać, kiedy robi się gorąco. Działko radzi sobie nie tylko ze zwykłymi robakami, ale także z wojownikami tygrysimi czy nawet ciężko zbrojnymi wcześniej wspomnianymi tankerami. Drugą jednostką są śmigłowce bojowe, które posiadają olbrzymią siłę ognia, potrafią atakować zarówno jednostki naziemne, jak i powietrzne i są niesamowicie szybkie oraz wytrzymałe. W zasadzie za pomocą tylko tych dwóch jednostek możecie wygrać wiele misji w grze, używając swojej piechoty jedynie by blokować wychodzące z gniazd siły wroga.
Same misje kampanii są także zaprojektowane z największym staraniem. Jest ich ponad 9, ale każda z nich na normalnym poziomie trudności zajmie Wam od jednej do dwóch godzin. Całość więc może Wam zająć nawet około 15 godzin, co jest niesamowicie dobrym wynikiem jak na DLC za 50 zł. Do tego zadania są wielowarstwowe i bardzo złożone. Przykładowo, w drugiej misji najpierw musimy przeprowadzić jednostki piechoty kosmicznej na dworzec, a potem musimy, po wykłóceniu się z oficerem Keys, wysłać część oddziałów do ataku na gniazda, a drugą część do obrony obywateli przed atakującymi hordami. Do tego jednostek będziemy mieć bardzo mało, więc każda z nich musi być wykorzystana w maksymalny sposób. I mogę śmiało powiedzieć, że każda misja zaskoczy Was w jakiś niecodzienny sposób. Poziom trudności jest olbrzymi i bez zaawansowanej znajomości gry, którą posiądziecie po ukończeniu kampanii, nawet nie zasiadajcie do dodatku.
Walki miejskie w grze posiadają swoją własną specyfikację. Ciasne uliczki są wrogiem zarówno naszym, bo nie damy rady ustawić jednostek tak, by się nie blokowały, ale też i robaków, bo nie wykorzystają swojej przewagi liczebnej. Na szczęście jednak dochodzi możliwość wchodzenia na niektóre budynki, a także budowania wieżyczek, których także pojawiło się parę nowych. Dzięki sprytowi możemy bez problemu ufortyfikować ciasne gardła i wykorzystać mniejszą liczbę jednostek do obrony niż tradycyjnie. Całe szczęście, że zadania zostały skonstruowane tak, że rzadko kiedy jesteśmy atakowani z paru stron i front najczęściej jest jeden. Inna jednak sprawa, że twórcy przeszli samych siebie rozmieszczając gniazda robali w różnych oddalonych od siebie miejscach, przez co ich zakopanie wymaga od nas niesamowitego kombinowania. Przypominam, że żeby zniszczyć gniazdo, należy zabić wszystkie robaki z podłączonych do niego dziur. Teraz często tych dziur (oprócz samego gniazda) znajdziemy podłączonych 3 lub 4, nie raz od siebie oddalonych czy też nawet oddzielonych jakimś płotem czy ścianą, przez co musimy maksymalnie wykorzystać każdą jednostkę, którą posiadamy.
Na koniec warto pochwalić wykonanie Urban Onslaught. Miasto posiada swoją specyficzną, neonową kolorystykę, z odcieniami bieli oraz błękitu. Rozgrywka w takim otoczeniu jest świetną odskocznią od monotonnych pustyń i jaskiń poprzedniego dodatku czy też podstawki. Warto też pochwalić voice acting i grę dwójki aktorów. Dialogi zostały zaprojektowane i nagrane w sposób profesjonalny i klimatyczny. Do tego bardzo rzadko zdarza się, co mnie frustrowało w poprzednich odsłonach, że bohaterowie rozmawiali kiedy działa się akcja i nic nie było słychać. Teraz na dialogi są dograne odpowiednie filmiki prezentujące akcje gry. Niestety gra posiada też parę bugów, część osiągnięć nie działa i nie wskakuje jak spełni się ich wymagania, a czasami wyłączaj ą się też wszystkie okienka pomocnicze interfejsu np. te dotyczące opisu umiejętności czy też liczby robali w danym gnieździe. Wtedy na szczęście restart ratuje grę.
Wielokrotnie pisałem, że lubię grać w dodatki do dobrych gier, bo wiem, że twórcy często zdają sobie sprawę z tego, co nie wyszło w podstawowej grze i jednocześnie maksymalnie wykorzystują dobre elementy produkcji. Tak niestety nie było z Raising Hell, ale już Starship Troopers: Terran Command – Urban Onslaught pokazał, że autorzy gry nauczyli się na swoich błędach. Tym razem to my będziemy mogli wykorzystać wiedzę i spryt, by przechytrzyć robale, czy to za pomocą oryginalnych i silnych jednostek policyjnych, czy też wykorzystując specyfikę terenów miejskich. W przeciwieństwie do podstawki, tutaj nie czujemy się jak ofiary (przynajmniej przez większość czasu), muszące dostosować się do strategii robaków. To my tym razem kształtujemy strategię, której robale nie są w stanie się przeciwstawić. Dodatek jest obowiązkowy dla wszystkich fanów podstawowej wersji gry czy też samego uniwersum Starship Troopers.
A Starship Troopers: Terran Command możecie kupić w naszym Sklepie z Grami 🙂
Egzemplarz recenzencki dodatku Starship Troopers: Terran Command – Urban Onslaught w wersji na Steam otrzymaliśmy od wydawcy – Slitherine Ltd. Dziękujemy!
Podsumowanie
Pros
- Bardzo długa i wciągająca kampania
- Oryginalne wyzwania pozwalające cieszyć się grą
- Świetny voice acting i fantastyczne filmiki
Brak komentarzy