Uśpieni Bogowie – recenzja – parostatkiem w piękny rejs!


Eksploracja, tajemnice i piękny rejs? Co może pójść nie tak. Kapitan Sofi i jej dzielna załoga zapraszają nas w podróż pełną dziwnych totemów, śpiących bogów i przygód. Czy Uśpieni Bogowie to dobra gra?

Kojarzycie niejakiego Ryana Laukata? Facet wydaje świetne i niezwykle przemyślane od początku do końca gry osadzone w urokliwych światach wypełnionych ciekawymi historiami. Uśpieni Bogowie to jednak jego wisienka na torcie, ponieważ w końcu dostajemy pełnokrwistą grę przygodową, w której możemy eksplorować, przeżywać przygody i świetnie się bawić. Gra pierwotnie ukazała się przy pomocy wspieraczki, a nie inaczej było z polską wersją. Ogłoszenie wydania Uśpionych Bogów przez Lucky Duck Games było jedną z większych „bomb” wydawniczych ostatnich lat. Gry kampanijne, z masą tekstu do przetłumaczenia mają łatkę trudnych do sprzedania produktów i nie są tytułami, które trafią do szerokiej publiki. Wyniki kampanii pokazały jednak, że w niejednym domu są chęci do popłynięcia statkiem po bezkresach oceanów i zwiedzania okolicznych miejsc w poszukiwaniu……- Uśpionych Bogów!

Lubicie gry przygodowe? Ja mam już na swoim koncie Tainted Grail, Etherfields a z ostatnich nowości Zapomniane Morza, czy Opowieści z Pryncypii. Uśpieni Bogowie to gra w pełni kooperacyjna przeznaczona dla maksymalnie czterech graczy, w której potrzebujecie około 20-30 godzin na przejście całej kampanii. Oczywiście nie musimy robić tego za jednym podejście, ponieważ gra oferuje system zapisu naszych postępów i łatwego powrotu do rozgrywki. Od razu warto wspomnieć, że nie ma szans byśmy zobaczyli całą przygotowaną treść w trakcie trwania pierwszej kampanii. Gra jest dość mocno re grywalna i złożona, więc spokojnie możemy odpalać ją z kilkoma grupami żądnymi przygód i odkrywać wszystkie zakamarki.

O czym są Uśpieni Bogowie? Wcielamy się członków załogi szacownego parowca o dumnej nazwie Mantykora. To miał być standardowy rejs na dobrze znanej trasie, ale stało się coś dziwnego. Trafiamy do dziwnego, pełnego tajemnic świata, o którym nie wiemy nic oprócz tego, że na pewno nie jest to nasz świat. Tajemnice i motywy poznamy w trakcie rozgrywania kampanii, więc nie chciałbym tu za wiele zdradzać, ale tytuł gry nie jest tu przypadkowy. Mocną stroną Uśpionych Bogów jest spora i nieźle rozpisana warstwa fabularna. Historia nie jest cukierkowa i naprawdę potrafi zaciekawić. Przyjemne są też wszelkie wybory, przed którymi staje nasza załoga. Podjęte decyzje mają znaczenie i rzeczywiście wpływają na przedstawiony świat. Miałem poczucie, że piszę historię i często zastanawiałem się – co by było, gdybym wybrał inaczej!

Najważniejszą mechaniką w grze ukrytą w grubaśnej książce są paragrafy, które będziemy odczytywać sobie w trakcie rozgrywki. Mapy, po których się przemieszczamy zostały ukryte w kolejnym atlasie. Dzięki takiemu rozwiązaniu, które nomen omen jest coraz popularniejsze w grach planszowych,twórcom udało się ukryć mnóstwo zawartości. Mapy są rozległe, a plastikowa figurka naszego statku przemieszcza się tam, gdzie sobie tego życzymy. Poczucie wolności jest całkiem spore i warto z niego korzystać, bo nigdy nie wiadomo, co kryje się w kolejnym porcie. Nie dostajemy też nic na tacy – musimy odkrywać sobie historię sami i układać z nich mapę kolejnych kroków, jakie podejmiemy w grze. Przyznam szczerze, że taka koncepcja bardzo mi się spodobała i dawała swego rodzaju poczucie ekscytacji na każdą kolejną rozgrywkę.

Gracze rozgrywają swoje tury w kolejności, przechodząc przez cztery proste kroki. Pierwszym z nich są akcje statku. Nasza Mantykora składa się z pięciu pomieszczeń, które zapewniają nam różnorakie możliwości. Do ich wskazania wykorzystujemy specjalny pionek, natomiast ciekawe jest to, że nie możemy wybrać tej samej akcji z rzędu. Wymusza to pewne planowanie i wprowadza więcej dynamiki. Niezależnie od pomieszczenia, które wybierzemy dostaniemy też żetony rozkazów, czyli swoistej waluty w grze która będzie potrzeba na odpalanie umiejętności postaci, czy kart. Manipulowanie rozkazami to kolejna mechanika w grze, która świetnie się sprawdza podczas rozgrywki. Mamy mocną kartę umiejętności, ale nie możemy używać jej w nieskończoność. Żeby użyć jej ponownie musimy w jakichś sposób ją odblokować, czyli zdjąć położone na niej żetony. Wymusza to na nas dobre planowanie i zarządzanie dostępnymi zasobami – nie tylko walutą, ale też załogantami czy kartami umiejętności.

Kolejny krok w turze gracza to wydarzenia – czymże byłaby gra przygodowa bez losowych zdarzeń wprowadzających chaos lub wręcz przeciwnie dających nam coś pozytywnego – taaaa, nie ma tak łatwo! Wydarzenia dzielą się na trzy stopnie trudności. Początkowo trafiają się dość proste i łatwe do przejścia rzeczy, ale końcówka często potrafi nas zatopić. A to nasze silniki się psują, a to dziwna istota z głębin będzie próbowała nas wciągnąć w morskie odmęty. Wydarzenia to całkiem fajne przerywniki, ale nie jest to jakaś porywająca rzecz w Uśpionych Bogach. Talia wydarzeń to też swoisty zegarek w grze – na początku wydawać, by się mogło, że możemy pływać tu i tak, ale nieubłaganie mielimy talię wydarzeń, która odlicza nam upływający czas.

Płynnie przechodzimy do najważniejszej części gry, czyli akcji załogi. Do dyspozycji mamy tylko i aż dwie akcje, które możemy przeznaczyć na pływanie statkiem, eksplorację lokacji, zwiedzanie targowiska i robienie zakupów, czy odwiedzanie portów. Te ostatnie są ciekawe, ponieważ za zdobywane w trakcie zabawy doświadczenie możemy ulepszyć naszych załogantów w nowe umiejętności zapewniające ikony do wykonywania testów. Bardzo lubię takie RPG-owe podejście w planszówkach – rozwój gry wraz z postępami jest fajny i daje przyjemne poczucie kreowania własnej gry.

Jedną z ciekawszych mechanik, jakie znajdziemy w Uśpionych Bogach od jest walka. W wyniku rozpatrzenia paragrafu możemy być zmuszeni do konfrontacji z przeciwnikiem (lub grupą wrogów). Ważna jest kolejność ułożenia kart, ponieważ wrogowie na swoich kartach mają narysowaną siatkę punktów z miejscami symbolizującymi ich strefy witalne oraz różnorakie specjalne zdolności. Naszym celem będzie ich zakrywanie, dzięki czemu możemy pozbawić wroga dodatkowych umiejętności lub ostatecznie go pokonać, gdy uda się nam zakryć wszystkie serca. Proste i bardzo grywalne!

Uśpieni Bogowie testami stoją, ale nie będziemy testować naszych umiejętności przez rzuty kostką. Karty umiejętności mają w górnym rogu tajemniczą cyferkę, która będzie niezwykle istotna podczas wykonywania i rozpatrywania przeróżnych sytuacji. Dociągane wartości imitują kostkę sześciościenną, ale robi się to szybciej i nieco przyjemniej. Same testy są moim zdaniem średnie. Rzadko kiedy się zdarza, żebyśmy nie mogli go powtórzyć do skutku lub przegrana skutkowała czymś strasznym. Znaleźliśmy wejście, ale nasza postać poślizgnęła się na kamieniu versus wejście jest tuż przed nami – tak wygląda w dużym skrócie rozwiązanie większości testów.

Ja te wszystkie mechaniki składają się w Uśpionych Bogów? Przed recenzją przeszedłem całą kampanię w dwie osoby i rozpocząłem kolejną czteroosobowym składem, więc co nieco mogę powiedzieć. Odczucia z gry są nierówne – od zachwytów nad wyborami i fabułą po narzekania na los i słabe testy. Gra jest losowa i trzeba to uczciwie przyznać – czasami nasze decyzje nie posunął fabuły ani kroku dalej i zmarnujemy kilka akcji na błąkanie się po kopalni dającej nam całe nic. Testy są trochę bardziej przewidywalne, chociaż nie jestem graczem, który w przygodówkach liczy prawdopodobieństwo wyciągnięcia piątki czy jedynki. Liczy się dla mnie przygoda i fun z rozgrywki, a tego mi Uśpieni Bogowie dostarczyli w zupełności. Gra całkiem nieźle rozwiązuje syndrom gracza alfa znany z innych gier kooperacyjnych. Drużyna dzieli załogantów, i to od nas zależy co zrobimy w danej turze oraz kogo wyślemy na test. Możemy się naradzać, ale ostatnie słowo ma dany gracz, a nie, kto inny.

Na zakończenie

Uśpieni Bogowie to świetny przykład gry przygodowej – mamy tu kawał nieźle napisanej historii, sporo wyborów, które mają znaczenie oraz kilka mechanicznych twistów, które sprawiają, że nie musimy tylko czytać, ale możemy też coś poplanować. Świetnie rozwiązany system załogantów i uszkodzeń statku każe nam ciągle pilnować i świadomie zarządzać naszą załogą. Walka z przeciwnościami w postaci potworów czy testów opartych na losie jest całkiem prosta, a jednocześnie przyjemna w obsłudze i odbiorze. Dla fanów gatunku gier kampanijnych Uśpieni Bogowie będą przyjemnie spędzonym czasem. Dla pozostałych niektóre mechaniczne przewlekłości mogą okazać się zbyt wybijające z rytmu i odrzucające. Mnie tytuł kupił, więc wyruszam w kolejny rejs na pokładzie Mantykory! Oby tym razem gra była dla mnie łaskawsza i pokazała nowe, nieznane miejsca. A nawet nie ruszyłem dodatków… 🙂 Polecam!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy księgarni TaniaKsiazka.pl za przekazanie gry do recenzji

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Brian Boru?

Grę Uśpieni Bogowie w dobrej cenie możecie kupić w księgarni Taniej Książki!

Podsumowanie

Uśpieni Bogowie to świetny przykład gry przygodowej – mamy tu kawał nieźle napisanej historii, sporo wyborów, które mają znaczenie oraz kilka mechanicznych twistów, które sprawiają, że nie musimy tylko czytać, ale możemy też coś poplanować. Dla fanów pozycja obowiązkowa, dla pozostałych warta sprawdzenia. Jak chętnie kupiłbym tą grę i polecił innym - 8/10!
Wykonanie 90%
Regrywalność 80%
Interakcja 50%
Frajda z rozgrywki 85%

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Film Barbie: Jak lalka stała się bohaterką komedii z Margot Robbie i Ryanem Goslingiem
Następny Czerwcowe premiery na VOD - koniec miesiąca na Netflixie i HBO MAX