Zaczynając planszówki prędzej czy później trafimy na Wsiąść do Pociągu. Gry o kolei mają się całkiem nieźle i z roku na rok wychodzi ich coraz więcej. Tym razem trafiła do mnie kooperacyjna propozycja Zwrotnice i Semafory. Zawsze chciałem się poczuć jak zarządca wielkiej kolejowej floty i w końcu mam dobrą okazję. Para buch, pionki w ruch, jedziemy.
Zwrotnice i Semafory to najnowsza propozycja gry kolejowej od wydawnictwa Galakta. W grze na dwóch różnych mapach przedstawiających centrum Europy i Ameryki Północnej zarządzamy ruchem pociągów. Nie gramy dla siebie, ale wspólnie staramy się odnaleźć złoty środek wśród plątaniny szyn kolejowych, ponieważ ludzie w odległych miastach czekają na przewożone przez nasze pociągi towary. Może nie jest to najbardziej ekscytująca czynność, jaką dane mi było robić w planszówkach, ale w praktyce to naprawdę działa dobrze i potrafi wciągnąć. Nie ukrywam, że skusiło mnie też nazwisko autora na pudełku. David Thompson jest odpowiedzialny za świetnego War Chesta i Nieustraszonych: Normandię więc doświadczenie w robieniu dobrych gier ma. Czego możemy się spodziewać po rozgrywce w Zwrotnice i Semafory?
W kilku słowach jak zostać dobrym planistą?
Gra składa się z serii tur, w których gracze będą wykonywać trzy różne kroki. Naszym celem jest odebranie kolorowych kosteczek reprezentujących towary z różnych miast i przewiezienie ich do miejsca docelowego. Będziemy poruszali pociągami po wolnych trasach umiejętnie, przestawiając zwrotnice i zmieniać sygnał na semaforach.
Pierwszy krok w turze to odkrycie karty rozkładu jazdy oraz rozpatrzenie wszystkich znajdujących się na niej symboli, zaczynając od samej góry. Rozstawiając pociąg rzucamy kośćmi rozstawienia i wyznaczamy miejsce początkowe. Jeżeli jest już tam inny pojazd, to stracimy dwa żetony czasu, co, jak się pewnie domyślacie nie jest niczym dobrym. Ruch pociągów również determinuje kostka, ale każdy z pociągów ma inny rozkład wartości i może się poruszać szybciej lub wolniej.
Po rozpatrzeniu karty przychodzi moment na zagrywanie kart akcji. Możemy zmieniać sygnał na semaforze i przesunąć jeden zielony żeton na inne miejsce. Przestawienie zwrotnicy to obrót drewienkami na jednym ze skrzyżowań i dopasowanie trasy do naszych potrzeb. Ruch pociągu pozwala nam na poruszenie jednego z pociągów o jedno pole do przodu. Odrzucając dwie dowolne karty możemy zrobić cokolwiek chcemy. Odrzucając jedną kartę w mieście z kosteczką towaru możemy go załadować na nasz pociąg.
Ostatni krok w turze to dobranie pięciu nowych kart akcji, pamiętając o limicie dziesięciu na ręce. Jeżeli na zegarze kończą się nam żetony czasu, to odrzucamy jedną kartę rozkładu jazdy i ponownie uzupełniamy zegar. Jeżeli talia kart rozkładu się kończy przegrywamy.
Na planszy mamy też przedstawionych trzech pomocników, z których możemy skorzystać tylko raz na całą grę. W zależności od wybranej planszy różnią się zdolnościami, ale wszyscy są bardzo przydatni i należy korzystać z ich umiejętności rozsądnie.
Wykonanie
Sama okładka przykuła moją uwagę i zachęciła mnie do zagrania, chociaż całościowy styl graficzny jakoś mnie nie powalił. Kojarzy mi się z typowymi, niemieckimi grami euro. Coś w tym jest, bo Zwrotnice i Semafory do najłatwiejszych łamigłówek nie należą. Plansza prezentuje się jak dobra mapa z połączeniami i wszystko jest czytelne co jest dość istotne w tego typu grze. Podobają mi się figurki pociągów i bardzo się cieszę, że nie dostaliśmy zwykłych drewnianych krążków. Karty są dość solidne i nawet bez koszulek nie powinny się szybko zniszczyć.
Wrażenia
Zwrotnice i Semafory to świetny przykład przyjemnej kooperacji, która wciągnie każdego fana pociągów i nie tylko. Gra oferuje proste zasady, ale nie są prostackie i pozwalają na przyjemne spędzenie czasu na kombinowaniu oraz planowaniu. Mamy kilka zasad na krzyż, zmieniamy światła, tu mamy coś zablokowane i trzeba coś przestawić, a naszym głównym zadaniem jest dowiezienie kosteczek do miasta w określonym czasie. Zwrotnice i Semafory to bardzo przyjemna łamigłówka, w której mamy jasno wytyczony cel, a naszym przeciwnikiem są czas oraz los. Jest w grze jakiś magiczny pierwiastek, który wciąga i zachęca do zabawy na kolei.
Gra jest świetnym przykładem planszówki dla całych rodzin na spędzenie leniwego popołudnia, robiąc coś ciekawego. Rozgrywka jest wciągająca i ciekawa, a do tego ma ciekawą tematykę. Podoba mi się presja czasu i zmienność rozgrywki z rundy na rundę. Losowe ruchy pociągów wprowadzają dreszczyk niepewności i wymuszają szacowanie ryzyka i ciągłe dostosowywanie się do warunków panujących na torach.
Podoba mi się planowanie naszych akcji za pomocą kart. Nie wystarczy patrzeć na wycinek planszy. Musimy ogarniać sytuację całościowo i dobrze planować nasze akcje, a nawet ich kolejność. Gra wspiera też planowanie długofalowe, a czasami bez tego zwyczajnie się zablokujemy i zakończymy przedwcześnie grę. Jesteśmy też karani za podejmowanie złych decyzji. Jak w życiu, jeżeli pociągi mają opóźnienia, czy się wykoleją po drodze za wszystko odpowiada główny zarządca.
Fajnie też działa samo poruszanie się pociągów. Ciężkie lokomotywy jadą w określonym kierunku i musimy pilnować, żeby nie zderzyły się z innymi, a przy okazji dojechały w planowane przez nas miejsce. Różne kolory pociągów mają też różne tempo, więc musimy to także wziąć pod uwagę. Przy ogarnianiu dwóch czy trzech pociągów wszystko wydaje się proste, ale poczekajcie, aż na planszy będzie ich osiem i będziemy zmuszeni ruszyć się połową.
Gra oferuje dwie mapy – Europę i Amerykę Północną. Europa oferuje trochę prostszą łamigłówkę do rozwiązania i sugerowałbym ją przy pierwszych rozgrywkach. Dużo ciekawiej prezentuje się druga mapa, która ma więcej zakrętów i stanowi większe wyzwanie przy planowaniu naszej trasy. Zwrotnice i Semafory to swego rodzaju wyzwanie, które musimy pokonać, więc im trudniej, tym frajda większa.
Podobają mi się pomocnicy, którzy potrafią uratować nas w trudnych, kryzysowych chwilach. Fajnie, że coś takiego w grze zostało zaimplementowane, bo korzystamy z nich dość często. Gra czasami potrafi tak namieszać i zapętlić nasze pociągi, że interwencja z góry jest nieodzowna.
W grze sporo rzeczy dzieje się z wykorzystaniem kostki, a to jak wiadomo niesie za sobą dużo losowości. W tym przypadku powiedziałbym, jednak że to bardziej nieprzewidywalność i ciągła zmienność sytuacji na planszy. Jako grupa staramy się wygrać z grą, więc nie ma tu mowy o faworyzowaniu któregoś z uczestników. Dzięki takiemu podejściu tytuł powinien się starzeć całkiem nieźle, a każda partia dostarczy zupełnie innej przestrzennej układanki do rozwiązania.
Podsumowanie
Zwrotnice i Semafory to bardzo solidna kooperacja, w której możemy się poczuć niczym zarządza floty kolejowej. Tory i kostki nie są naszymi sprzymierzeńcami, a sukces w głównej mierze zależy od dobrego zaplanowania tras dla poszczególnych maszyn. W trakcie może się dużo stać, więc na bieżąco trzeba reagować na zmiany. Wszystko działa niczym dobrze naoliwiona maszyna, więc śmiało mogę polecić wszystkim fanom pociągów i łamigłówek.
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Galakta za wysłanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.
Brak komentarzy