Gwiezdna Flota – recenzja – kapitan i jego okręt!


seg_soft

Galaktyka znowu potrzebuje naszej pomocy! Dostajemy statek, możemy go trochę podrasować i lecimy z naszą dzielną drużyną robić misje. Kapitanie, przed Tobą Gwiezdna Flota!

Wydawnictwo Czech Games Edition należy do ścisłej topki moich ulubionych wydawców – uwielbiam Arnaka, Tzolkina czy Cywilizację więc każdą z ich gier staram się sprawdzić. Nieważne czy jest mniejszą imprezówką czy ciężkim eurasem – lubię ich pomysły. Tym razem dzięki wydawnictwu Rebel ich najnowsza propozycja, czyli Gwiezdna Flota ukazała się w Polsce. W grze wcielamy się w rolę świeżo upieczonych kapitanów własnych statków kosmicznych. Lata wyrzeczeń i spełniania próśb zarządu się sprawdziły, a my możemy polatać własnym statkiem i przeżyć niezliczone przygody. Oczywiście to tylko wyobrażenia, ponieważ statek okazał się delikatnie mówiąc wiekowy i uszkodzony a to luźne odwiedzanie innych planet wiąże się z wypełnianiem różnorakich misji. Gra jest przeznaczona dla maksymalnie dla od 1 do 4 graczy i potrzebujemy około półtorej godzinki na wypełnienie misji rozegrania pełnej partii.

Autorem gry jest Peter B. Hoffgaard, ale próżno szukać jego wcześniejszych tytułów. Czech Games Edition nie bierze jednak na tapetę słabych gier, więc Gwiezdna Flota do takowych też nie należy. Na wstępie od razu powiem, że nie jest to też tytuł najwyższych lotów. Grało mi się przyjemnie, aczkolwiek szczęki z podłogi nie zbierałem i żadna z oferowanych mechanik mnie nie porwała na tyle, bym wspomniał o grze z zapartym tchem. Jest okej, wszystkie elementy są na swoim miejscu – i to by było na tyle. Mamy kilka ciekawych smaczków jak chociażby misje czy delikatne zarządzanie kolejką naszych podkomendnych, ale w sporej mierze Gwiezdna Flota to kolejny poprawny worker placement jakich wiele.

Czym jest kapitan bez swojej drużyny? Sercem gry oprócz robienia misji jest odpowiednia zarządzanie naszymi ludźmi, którzy są przypisani do trzech kolorów. To jest akurat całkiem zmyślna sprawa. W grze mamy do dyspozycji dwie akcje. Możemy aktywować jakieś pomieszczenie na naszym statku lub wypełnić misję. Określone kolory naszych ludzi mówią nam o tym, jaką akcję wykonamy. Czerwoni pozwalają przemieszczać nasz papierowy stateczek po mapie i szukać planet z misjami, które nas zainteresują. Niebieski to jak wiadomo kolor mądrości, więc nimi będziemy pozyskiwać technologię o których jeszcze powiem, bo są niezwykle fajne i kombogenne. Żółty kolega odpowiada za broń i walkę z piratami – w końcu latamy po kosmosie nawiązującym klimatem do Star Trecka czy Firefly i bez piratów nie mogło się obyć.

Szara figurka to taki początkujący adept i możemy go wysłać jedynie do porządkowania naszego statku z zniszczeń. Sama mechanika uszkodzeń bardzo mi się podobała, poniewaz wymuszała na nas kombinowanie kiedy te naprawy przeprowadzić. Dodatkowe żetony zawalają nam przestrzeń, którą bardzo chcemy wykorzystać na nowe technologie lub pokonane żetony piratów, więc prędzej czy później będziemy musieli to zrobić. Z drugiej strony gra jest niesamowicie szybka i krótka, więc utrata cennej akcji na takie coś boli. Jako że ludzie są cenny kosmiczne HR uznało, że niektóre pomieszczenia będziemy mogli aktywować za pomocą artefaktów, które zbieramy podczas gry. Chwali się takie podejście, ponieważ zużycie ludzie będą lądować w kolejce więc kolejność ich użycia jest niezwykle ważna. Bardzo mi się podobało manipulowanie co i kiedy mam wykonać żeby zaplanować sobie późniejsze fazy gry.

Kolejny fajny aspekt zarządzania ludźmi to komandorzy i możliwość awansowania naszych kadetów. Komandor jako doświadczony członek naszej załogi pozwala nam robić wszystkiego dwa razy więcej. Po co w ogóle bawimy się składem naszej załogi? Ano drugą możliwością po aktywacji jakiegoś pomieszczenia jest wykonanie misji, czyli celu rozgrywki w Gwiezdna Flotę. Po to latamy po tych planetach, żeby zgarnąć fajną kartę i zdobyć parę punktów. Misje mają ciekawą mechanikę dopasowania kolorów naszych ludzi do wymagań. Zawsze musimy do niej kogoś przydzielić, ale jeżeli dopasujemy kolory to zgarniemy premie. Gra niesamowicie premiuje odpowiednie planowanie i przygotowanie sobie potrzebnych zasobów. Żeby nie było za łatwo gra rozrzuca kolejne misje na inne obszary, więc nie ma co się nastawiać na bunkrowanie jednej pozycji.

Mieszane uczucia mam do torów frakcji. Podcza gry będziemy zdobywali przesunięcia, które odblokują nam jakieś bonusy. Jeżeli dotrzemy odpowiednio daleko to aktywuje się jakieś wydarzenie – w dużej części pozytywne dla wszystkich. Jest ich niewiele, więc nie odczułem tu jakiegoś dużego wpływu na rozgrywkę z mechaniką frakcji czy bez więc cały ten aspekt jest dla mnie mało wykorzystany i drzemie w nim jeszcze sporo potencjału. Uwielbiam w planszówkach elementy rozwoju i wszelakie technologie, które możemy zdobyć. Takie pasywne czy aktywne umiejętności mają sporo wpływu na strategię i otwierają zupełnie inne ścieżki rozwoju. Karty technologii w Gwiezdnej Flocie są mocne ale niestety mocno nierówne. Jeżeli trafi się nam fajny komplet to trochę się nimi pobawić, ale jeżeli gracze ich nie czują to będą leżały na stole nie ruszane.

Pewnie się zastanawiacie jak to jest z interakcją w tej kosmicznej wycieczce? Jeżeli preferujecie wbijanie komuś noża w plecy lub chociaż kradzieży ładunku to już kolorowe grafiki na planszy powinny wam powiedzieć że tutaj takich rzeczy nie ma. Nie oznacza to jednak, że jakiejś interakcji pomiędzy graczami nie ma. Objawia się ona wyścigu o wszystko co znajduje się na planszy. Widzisz fajna misję – ktoś właśnie ją wykonuje. Ooo, idealna technologia właśnie się pojawiła – jaka byłaby szkoda, gdy to Twój przeciwnik zainstalował ją na swoim statku. Gra dużo lepiej działa w czteroosobowym składzie, ponieważ na planszy jest dużo ciaśniej i zagadka logiczna, którą mamy przed sobą co rundę jest ciekawsza.

Gwiezdna Flota to prosta gra, ale nie można powiedzieć że jest banalna. Nie powinna stanowić wyzwania, jeżeli nie jesteście jacyś mocno ograni. Dobrze się sprawdzi jako planszówka do pogrania z dzieciakami, które interesują się kosmicznymi klimatami. Nie sposób odmówić jej uroku. W pudełku znajdziemy sporo dobrze wykonanych komponentów, których rozłożenie na stole jednak trochę nam zajmie. Gwiezdna Flota to jeden z tych tytułów, który kończy się lekko niespodziewanie i zostawia pewien niedosyt. Gra płynie dość szybko i zawsze kończyłem partie z poczuciem, że chciałem zrobić coś jeszcze ale zwyczajnie zakończyliśmy rundę. Z gry na grę coraz bardziej z tyłu głowy czułem, że robimy to samo i gra nie zaskakiwała mnie niczym nowym. Było okej, ale… – tak można podsumować większość rozgrywek w Gwiezdna Flotę.

Na zakończenie

Gwiezdna Flota to porządna planszówka, pozwalająca wcielić się w kapitana statku kosmicznego. Zarządzamy naszą załogą i pilnujemy kolejki, w jakiej będzie znowu dostępna do wykonywania kolejnych misji czy pracy na statku. Gra to wyścig o wszystko, co leży na planszy więc dużo lepiej działa w pełnym składzie. Szczęki z podłogi nie zbierałem, ale grało mi się całkiem przyjemnie i gra zostanie na mojej półce. Kombinowania jest całkiem sporo, chociaż w głównej mierze to gra rodzinna z małym plusem. Osoby lubiące kosmiczne klimaty i kojarzące Star Treka na pewno zauważą w grze sporo mniejszych i większych smaczków. Polecam zagrać – całkiem niezły tytuł, jeżeli macie wolne półtorej godzinki.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię recenzja gry Wiedźmin: Stary Świat?

Gwiezdna Flota do kupienia tutaj.

Poprzednio Ujawniono 6 nowych gier w Xbox Game Pass na Wrzesień 2023
Następny Najlepsze zaklęcia uzdrawiania w Baldur's Gate 3