Smoczy Kryształ – recenzja – nostalgiczne turlanie kością


Mając za sobą zrecenzowane duże i małe współczesne tytuły człowiek nabiera pewnej maniery i oczekuje odhaczenia ogólnie przyjętych reguł. Smoczy Kryształ wyłamuje się z tego szablonu i wraca do mechanik z mojego dzieciństwa, zobaczcie, czy wyszło mu to na dobre.

Smoczy Kryształ od Edgard Games to rywalizacyjna gra dla 2-4 graczy, gdzie wcielamy się w bohaterów przemierzających krainę Tarsis w poszukiwaniu legendarnego smoczego kryształu zapewniającego dobrobyt królestwu znalazcy. Czynić to będziemy poprzez przemierzanie szlaków, walkę z potworami, zdobywaniem kamieni szlachetnych i kart wspomagających naszą przygodę. Tyle słowem wstępu.

Skrót Zasad

Rozkładamy mapę, każdy gracz wybiera bohatera i przypisaną mu tabliczkę statystyk z opisanymi Siłą, Inteligencją i Magią. Rzucamy kością i dodajemy 1 lub 2 do wybranego przez nas parametru do końca gry. Obok planszy tasujemy 3 stosy kart – zielony potworów, niebieski przygody oraz pomarańczowy stos artefaktów. Aby ukończyć grę, należy posiadać w swoich zasobach 2 kamienie szlachetny i jeden artefakt lub kartę przygody, oraz pokonać 4 potwory.
Jak to wszystko zdobyć? Nic prostszego. Rzucamy kością i wyruszamy przed siebie tyle pól, ile wypadło. Można wybierać rozwidlenia w drodze, ale jest zakaz zawracania w tym samym ruchu. Jeśli podczas naszej kolejki przejdziemy przez niebieskie pole, dociągamy kartę przygody, która podrzuci nam pod nogi jakiś problem lub przedmiot pozwalający na drobną interakcje z innymi graczami lub potworami. Przejście przez pomarańczowe pole skutkuje dociągiem karty artefaktu, który albo nam odrobinę pomoże w kolejnej walce, albo po aktywowaniu przy odpowiednim miejscu planszy da silniejszy efekt, np. kontrole nad teleportacją, pancerz chroniący przed jedną przegraną itp.

 

Napatoczenie się na zielone pola skutkuje walką z potworem. Bohater sumuje swoje bonusy plus rzut kością, kontroler potwora miota kością i dodaje wynik do odpowiedniej statystyki – i tak 3 razy, po razie na każdy parametr. Aby wygrać, należy mieć większe wartości w 2 z 3 potyczek. Pokonany potwór staje się trofeum, a niepokonany ucieka na spód talii.

Dodatkowo na planszy nadrukowano pola teleportów, magicznych rzek i kamieni szlachetnych. Dwie pierwsze pozwalają na szybki, ale niekiedy losowy ruch po planszy, ten ostatni jest wymagany do zwycięstwa.

I tak nasi bohaterowie pląsają radośnie napędzani k6 po całej planszy aż któryś nie dojdzie do pola ze smokiem, gdzie wręczy mu w podarku 2 kryształy, 4 truchła potworów i artefakt. W zamian smok wydaje swój kryształ i wszyscy żyją długo i szczęśliwie.

Wrażenia z gry

Smoczy Kryształ to gra, gdzie zrzucono mnogość mechanik z lat 90. Jest rzuć i rusz się, jest strać kolejkę, jest wróć na start, jest losowa (prawie) teleportacja. Niby mamy karty, ale wg zasad musimy użyć większości z nich już w następnej bitwie. Inne należy aktywować w odpowiadających im lokacjach na mapie, aby potem uzyskać efekt, który może być niekiedy od razu dostępny na innej karcie. Do tego te nadrukowane lokacje są tak zintegrowane z mapą, że ciężko się na pierwszy rzut oka połapać, gdzie należy iść.

Walka jest ok, choć może odrobinę przydługa. Trzy parowane rzuty kością to czasem dużo, szczególnie jeśli ktoś ciągle pałęta się obok zielonych pól. Wydaje mi się, że jedno dobre miotnięcie z modyfikatorami powinno załatwić sprawę. Potworki stają się trofeami, ale inne gry nas nauczyły, że mogłyby mieć też jakiś sprzęt. Tutaj jednak autor poszedł w realizm i z zabitego żyrafo-królika nie wypadnie kolczuga.

Gra też odrobinę mi się dłużyła. Albo to rzut nie wyjedzie, albo musze mieć dokładnie 5, albo ktoś mnie uśpi na turę, albo wylosuje powrót na start i piana z ust sama jakoś leci. Położyłem Smoczy Kryształ przed dzieciakami, które grały już w kilka współczesnych tytułów i gra nie podbiła ich serc… ale kiedy tytuł trafił przed nieograne oczy, to miotali te kosteczki aż huk szedł. Co z tego, że losowe, nieważne, że wracam na start, pal sześć planowanie. Hej ho do przodu ku przygodzie, bo jeszcze brakuje mi 1 kamienia szlachetnego i mogę iść do smoka. Dodam jeszcze, że użyłem Smoczego Kryształu do nauki J. Angielskiego (opisywanie dziwnych potworów) i też ładnie zaskoczył.

Podsumowanie

Smoczy Kryształ to lekka, losowa, mocno nostalgiczna mechanicznie gra skierowana głównie do dzieci znających Monopol i Scrabble. Jeśli twoje pociechy są poza tym gronem to ten tytuł nie rozpali w nich zbyt dużych emocji.

Grę można nabyć TUTAJ, lub TUTAJ 

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Co obejrzeć w Halloween na Netflixie, HBO MAX i w kinie?
Następny Suburbia – recenzja – kto chce stworzyć wymarzone miasto?