Kilka podstawowych informacji o The Godfather: Imperium Corleone:
Na podstawie historii z Ojca chrzestnego powstała gra planszowa, w które palce maczał słynny w planszówko wy świecie Eric Lang. Osobiście bardzo lubię jego Blood Rage, a i partyjką The Others nie pogardzę. Sama gra nie jest już świeżynką, ale Portal Games dokonał prawie niemożliwego – wynegocjowali z CMON dodruk i niedawno na półki wróciła polska wersja gry. Nie wiem, jak spece z Portalu to zrobili (gra o mafii i nie do końca czystych zagrywkach), ale wszyscy fani intensywnych i dobrze działających area control powinni się zainteresować sprawą, bo gra jak niespodziewanie weszła, tak może szybko wyjść i znowu stać się białym krukiem do dostania tylko z drugiej ręki.
O czym jest The Godfather: Imperium Corleone? Jeżeli znacie film, czy książkę, to możecie mieć już pewne pojęcie, co będziemy robić w planszowej adaptacji. Maksymalnie pięciu graczy wcieli się donów rodzin rządzących Nowym Jorkiem. Nie jesteśmy Vito Corleone, nie mamy pełnej władzy, ale swoje musimy udowodnić i sięgnąć po nią, robiąc wszystko, co konieczne. Rozgrywka toczy się na przestrzeni czterech aktów, oddając wydarzenia znane z filmu. Wyślemy gangsterów do nowych przedsiębiorstw po haracz, a czasami poślemy wroga głową w dół do rzeki Hudson. Naszym celem jest zdobycie jak największej ilości gotówki, którą będziemy trzymać w metalowych walizeczkach, ukrytą przed oczami przebiegłego Dona Corleone. Miękkiej gry tu nie ma!
Zacznijmy od wyglądu gry. Grafiki są stylizowane na lata pięćdziesiąte i trzymają wysoki poziom. Zasługa tutaj Karla Kopinskiego, który wykonał kawał dobrej roboty. Fajnym bajerem są metalowe walizeczki na gotówkę. Klimatyczne, zupełnie zbędne rozwiązanie, które wygląda świetnie. Trochę słabiej wyglądają karty zleceń, ale tutaj licencje wzięły górę. Nie można mieć wszystkiego, ale i tak jestem bardzo zadowolony z prezentacji Ojca chrzestnego na stole.
The Godfather: Imperium Corleone to mechaniczny miks oparty na kilku znanych i sprawdzonych mechanikach. Jak już wspominałem, rozgrywka została podzielona na cztery akty, w których mamy trochę rzeczy do zrobienia. Każdy akt to pięć różnych etapów. Rozpoczynamy od dodania kafelków nowych przedsiębiorstw, które nasi gangsterzy będą mogli odwiedzać. Wiadomo, więcej miejscówek to więcej możliwości. Później mamy etap rodzinnych interesów, czyli klasyczny worker placement na planszy.
Wysyłanie figurek na plansze to najważniejszy etap gry – i najbardziej mózgożerny. Mamy dwa rodzaje figurek – gansterów, którzy dokonują wymuszeń i członków rodziny, którzy też ściągają haracz, ale ze wszystkich nielegalnych działalności na przylegających terytoriach. Różnica ogromna, możliwości jeszcze większe. Korzyści z przedsiębiorstw, jak na klimaty mafijne klasyczne – broń, kasa, alkohol, ale co najważniejsze nowe zlecenia i możliwość wyprania lewej kasy.
Bardzo ciekawie prezentują się zlecenia od samego Corleone (o czym przypomni nam grafika na każdej karcie; muszę dodawać, że to ta sama grafika na każdej karcie?). Płacąc zdobytymi towarami będziemy mogli w nagrodę trochę namieszać na planszy. Tutaj sprzątnąć komuś gangstera, czy przesunąć figurki. Wpadnie nam też trochę kasy, a dodatkowo najwięcej zleceń z danej kategorii da nam więcej kasy do walizeczki. Mechanicznie świetna sprawa, która często zmienia sytuację na planszy. Trochę boli mała różnorodność, ale można się przyzwyczaić.
Po wypstrykaniu się z figurek następuje etap walk terytorialnych, czyli to, co każdy gangster lubi najbardziej. Ten, kto sprawuje kontrolę nad terytoriami, ma władzę nad miastem. Sprawdzamy, jaki wpływ wywieramy na dany teren – nasi gangsterzy i członkowie rodzin w końcu się do czegoś przydają. Jeżeli jesteśmy bardziej aktywni w regionie. to go przejmiemy. To ważne, ponieważ dzięki kontroli dostajemy bonusy z nielegalnych działalności przedsiębiorstw, jeżeli inny gracz będzie się starał wymusić haracz z legalnych interesów. Rozstawianie się i walka o wpływy to kluczowy aspekt The Godfather: Imperium Corleone. Są tereny lepsze i gorsze. W niektórych walka jest bardzo zażarta już od pierwszych minut gry. Inne leżące nieco na uboczu to nasza szansa na dodatkowy zarobek. Jak skorzystamy z możliwości, zależy od nas! Bardzo mi się podoba ten aspekt The Godfather: Imperium Corleone! – czuć tu mafijne przepychanki, a dzielnice przechodzą z rąk do rąk.
Ostatni kluczowy etap każdej rundy to łapówki. W świecie The Godfather: Imperium Corleone możemy rekrutować sobie sojuszników, których pomoc często jest nieoceniona. Licytujemy niejawnie – inni nie wiedzą, ile chcemy wykorzystać gotówki zachomikowanej w naszych walizkach. Im więcej damy, tym szansa na zdobycie upragnionego sojusznika wzrasta, ale pamiętajcie, że na koniec to pieniądze z walizki będą kluczowe. Im późniejszy akt, tym sojusznicy ciekawsi (coś jak potwory z Blood Rage). Za licytacjami w grach średnio przepadam, ale tutaj nie bawiłem się najgorzej. Łapówki wpasowują się w mafijny temat gry, a sojusznicy są naprawdę fajni i mogą przynieść nam sporo korzyści.
The Godfather: Imperium Corleone to gra oparta na kultowym tytule, ale niekoniecznie klimatyczna. Mało tu Ojca chrzestnego – cała para poszła w okładkę i grafiki na kartach zleceń. Z minusów, które dla niektórych mogą być plusami wspomniałbym o grze nad stołem. Jeżeli macie ekipę klimaciarzy, to może jakaś się znajdzie, ale z reguły jakichś większych dyskusji, czy obietnic ja nie uświadczyłem. Wystawiamy gangsterów, ruch, zlecenie i kolejny trup do rzeki. Liczymy kasę, kupujemy postaci i kolejny akt. Wszystko jest dynamiczne, szybkie i bez zbędnych przerywników. Mi się podoba, ale niektórzy mogą oczekiwać nieco więcej interakcji o grze z gangsterami i mafią w tle.
The Godfather: Imperium Corleone to świetny tytuł w klimatach gangsterskich. Rozgrywka jest szybka i przepełniona dynamiką. Na planszy sytuacja zmienia się co chwilę. Tu wybucha strzelanina, tam ktoś wymusza haracz, a kolejny trup wpada do rzeki Hudson. Sprawdzone i lubiane mechaniki podlane klimatem Ojca Chrzestnego. Z każdą rozgrywką czułem frajdę i mam ochotę na kolejne partie. Nikt się nie nudzi, ponieważ nie ma czasu na nudę! Świetny tytuł, który warto mieć w swojej kolekcji!
[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Portal Games za przekazanie gry do recenzji.
Brak komentarzy