DEMETER: PRZEBUDZENIE ZŁA – recenzja – nie taki diabeł straszny…?


Demeter: Przebudzenie zła to horror oparty na powieści Brama Stokera „Drakula” z 1897 roku. Czy warto obejrzeć ten film?

Horror Demeter: Przebudzenie zła zapowiadany był jako jako jeden z najwybitniejszych współczesnych czasów. Scenariusz jest adaptacją Dziennika kapitańskiego, czyli rozdziału powieści Brama Stokera „Drakula” z 1897 roku. Akcja filmu rozgrywa się w roku 1890. Statek Demeter właśnie zacumował w Bułgarii, aby odebrać ładunek przeznaczony do Londynu. To kilka kilka sporych rozmiarów drewnianych skrzyń, który przewieźli mieszkańcy Rumunii. Po spojrzeniu na oznakowania ładunku, miejscowi odmawiają jednak wniesienia go na statek, podkreślając konieczność opuszczenia portu przed zachodem słońca. Członkowie załogi Demeter otrzymali jednak znaczną sumę pieniędzy za dostawę pakunków do Anglii i niewzruszeni wypływają na morze. Kapitan Elliot i jego załoga, w tym wykształcony lekarz Clemens, doświadczają niecodziennych wydarzeń, które ujawniają obecność potwora na pokładzie.

Film znacznie odbiega od oryginalnej historii Brama Stokera, tworząc narrację od zera a scenariusz opiera wyłącznie na luźnych inspiracjach książką. Dostosowując rozdział Stokera ze zmienionymi szczegółami fabuły, zachowując jednocześnie pewne linijki tekstu, Przebudzenie zła opowiada o podróży rosyjskiego szkunera przewożącego tajemnicze skrzynie do Anglii. Jedyną postacią zachowaną z literatury jest kapitan, który niejako pełni rolę narratora. Potencjał oryginalnego scenariusza, sprzed blisko dwudziestu lat, pozostaje w dalszym ciągu niewykorzystany.

Demeter Przebudzenie zła

W całej historii najbardziej skrzywdzona została postać Drakuli. Główną wadą Przebudzenia zła jest sekularyzacja wierzeń o wampirach, odejście od nieodłącznych elementów teologicznych, które można znaleźć w twórczości Stokera i innych współczesnych interpretacjach. Drakula został pozbawiony jego chrześcijańskiej symboliki, przedstawiając go bardziej jako potwora-człowieka, niż demoniczną postać o ludzkich cechach. A szkoda, bo lore Drakuli jest fantastyczne i czymś, co bezapelacyjnie powinno zostać wplecione w scenariusz. Tutaj Drakula nie ma zdefiniowanych zasad walki i otwarcie lekceważy tradycyjne ograniczenia, takie jak unikanie wody lub negatywne reagowanie na symbole religijne. To odejście jest godne ubolewania, biorąc pod uwagę, że fabuła w dużej mierze skupia się wokół absolwenta Cambridge, który stale podważa istnienie sił nadprzyrodzonych i kwestionuje ich racjonalizm. Po odejściu od tematów religijnych poruszane są jednak kwestie równości rasowej, o których często wspominał Clemens. Rozumiem powagę sytuacji, ale to chyba nie ta historia?

Demeter Przebudzenie zła

Przebudzeniu zła nie udaje się wykorzystać swoich wczesnych obietnic dążenia do klasycznego horroru. Gdyby fabuła skupiała się na nieustannej pogoni Drakuli za krwią, Demeter: Przebudzenie zła miałaby potencjał, aby być czymś niezwykłym. Nie oferuje jednak widzowi niczego wyjątkowego w porównaniu do swoich poprzedników w świecie historii o wampirach. Mimo że przedstawia istotę z nienasyconym pragnieniem krwi, film często ucieka się do tanich jump-scare’ów i pojedynczych morderstw.  Nawet Clemens, sceptyczny doktor pragnący odkryć prawdę o wydarzeniach na statku, szybko porzuca swoje ideały, aby rozpocząć zewsząd znajome polowanie na wampiry…  Trochę to oklepane.

Pomimo niedociągnięć scenariusza, gra aktorska jest godna pochwały. Liam Cunningham w roli kapitana Elliota wyróżnia się na tle innych aktorów, chociaż jego głęboki głos może mieć z tym dużo wspólnego. Corey Hawkins w roli Clemensa także spisał się nieźle, chociaż osobliwe dialogi w nieodpowiednich momentach mogą psuć odbiór postaci. Początkowy akt przykuł moją uwagę, tworząc atmosferę, która była zarówno wciągająca pod względem dźwiękowym, jak i intrygująca wizualnie. Najbardziej przypadła mi do gustu mroczna, ciemna i typowo morska scenografia, którą ładnie d0pełniła ścieżka dźwiękowa, idealnie wpisująca się w klimat. Wizualnie Demeter jest całkiem miłym dla oka filmem. Mogłaby to być całkiem niezła historia, gdyby nie była próbą zrobienia filmu o Drakuli. Bo z tym tematem ma niewiele wspólnego.

Demeter Przebudzenie zła

Demeter: Przebudzenie zła znacznie odbiega od moich oczekiwań. To raczej film klasy B, niż wciągająca opowieść o Drakuli. Pokuszę się nawet o napisanie, że Przebudzenie zła to niezły, owiany lekką tajemnicą film o morskiej przeprawie, która kończy się tragicznie. Nie ma jednak nic wspólnego z książką z XIX wieku, którą próbował zobrazować.

 

 

Zobacz też: Co obejrzeć w Sylwestra – Netflix, HBO, PRIME VIDEO!

Poprzednio Against the Storm - Recenzja - Królowa jest szczęśliwa
Następny Heroes III: Horn of the Abyss - Factory / Fabryka - Jakie jednostki tam znajdziemy?