Bohaterowie Tenefyru – recenzja -wchodzimy w karciane podziemia!


ptr

Dobra gra opowiadająca o przemierzaniu lochów i zdobywaniu skarbów kojarzy się zazwyczaj z wiaderkiem kostek, losowości i toną mniejszych lub większych figurek. Bohaterowie Tenefyru podchodzą do zagadnienia nieco inaczej. Jak to działa w praktyce?

Bohaterowie Tenefyru autorstwa Pepijn van Loon to całkiem nowe i ciekawe podejście do dungeon crawlerów. W Polsce na wydanie tej niemłodej już gry zdecydowało się wydawnictwo Galakta. Maksymalnie czterech śmiałków będzie wspólnie przemierzać karciane lochy w poszukiwaniu potworów, które po pokonaniu ulepszą naszą talię. Rozpoczynamy jako nieopierzony jegomość z jedną unikalną dla naszej klasy kartą. Dopóki czas nam pozwoli będziemy tułać się od potwora do potwora, bo na horyzoncie czai się jeszcze większe zło, z którym na koniec będziemy musieli się zmierzyć. Wszyscy gramy wspólnie, zamiast kostek przetestujemy nasze szczęście, dobierając karty. Każda porażka przyspiesza pojawienie się Tego Wielkiego Złego. Czy podejmiecie wyzwanie i zechcecie wkroczyć w mrok?

Wrażenia ze zwiedzania lochów

Bohaterowie Tenefyru to zaskakująco dobra gra, która dostarczyła mi masę przyjemnych rozgrywek. Figurki są fajne, ale jeżeli dostajemy je w co drugiej grze zaczynamy czuć przesyt. Dla malarzy to wartość dodana, ale pudelka wypchane plastikiem często zapominają, że warto jednak mieć w sobie trochę gry właściwej, a nie wymyślne kształty i dobre jakościowo odlewy. Tutaj mamy tylko masę kart, jedną planszę i drewnianą figurę do oznaczania upływającego czasu. Jednocześnie mechanicznie wszystko klei się ze sobą, tworząc bardzo grywalną i satysfakcjonująca pozycję. Nie ma tu zbyt wielu znaczących decyzji i tak naprawdę można ją sprowadzić do akceptacji bądź odrzucania wylosowanego zestawu trzech kart, ale im dalej w las tym karty są ciekawsze i wchodzą w lepsze synergie. Musimy tez trochę poszacować ryzykiem i poplanować kto i czy w ogóle ktoś, będzie w stanie zadać ten ostateczny cios dla wroga.

Łażenie po lochach w Bohaterach Tenefyru i walka z potworami uzależnia, bo każdy zabity potwór to dodatkowa karta, która potencjalnie może ulepszyć naszą talię. Bohaterowie Tenefyru nie jest jednak typowym przedstawicielem gier z budowaniem talii. Nie mamy tutaj jakiejś wystawki, z której możemy zakupić kartę. Wszystko musimy sobie wywalczyć podczas gry. Naszymi opcjami rozbudowy są dostępne potwory, które widzimy na różnych lochach. Gracz, który pokonał potwora zabiera jego kartę jako trofeum i może korzystać z tej karty w przyszłości. To rodzi fajne dylematy podczas rozgrywki. Przeważnie znamy tylko pierwszą kartę, pozostałe są dla nas tajemnicą. Od naszej grupy zależy, gdzie pójdziemy, ale nie wiemy, z czym dokładnie będziemy się mierzyć. Pomimo tego, że walczymy jako grupa tylko osoba, która ukończyła ubijanie potworka zgarnia kartę.

Bardzo mi się podoba to poczucie rozwijania naszego bohatera w trakcie rozgrywki. Na początku trafiamy statystycznie tylko połowę naszych ataków, więc pospolity szkielet, czy inny robak może nas zabić. Im dalej w las, tym nasza talia stanie się potężniejsza i będziemy sobie mogli walczyć ze smokami czy arcymagami. Ulepszanie naszej talii i wchodzenie w coraz potężniejsze lochy jest bardzo satysfakcjonujące. Potencjalny problem widzę na początku rozgrywki, który jest dość kluczowy. Jeżeli się nam nie poszczęści i zaliczymy dwie-trzy wtopy, to partię możemy rozkładać od nowa – szanse, że się po czymś takim pozbieramy są niewielkie.

Całe nasze działanie w Bohaterach Tenefyru opiera się na wszechobecnej losowości, ale wygrana w dużej mierze zależy od naszych decyzji. Walka opiera się na dociąganiu kart, ale możemy zdecydować, czy akceptujemy dobrany zestaw, czy idziemy dalej. Próbowaliśmy zbyt wiele razy i skończyły się nam karty – nasi towarzysze będą musieli radzić sobie sami. Na początku to jeszcze jakoś idzie, ale później nierozważne decyzji często prowadzą do klęski. Przez całą rozgrywkę przygotowujemy się na nadejście potężnego szefa, więc od naszej wcześniejszej postawy zależy, jak dobra będzie nasza talia. Oczywiście, łut szczęścia pomaga, ale nawet niepowodzenia przy losowaniu nie psują mojego pozytywnego odbioru tej gry.

Bardzo mi się podobało to, że potwory mają swoje specjalne umiejętności. Magowie, dzięki swojej wiedzy będą się wzmacniać, natomiast Minotaury same w sobie chcą nas zgnieść brutalną siłą. Karty, jakie zyskujemy po ich pokonaniu odzwierciedlają w pewnym stopniu naturę każdego z potworów. Nie do przecenienia są nagrody, jakie zdobędziemy po wyczyszczeniu całego lochu. Dzięki nim możemy przykładowo skrócić naszą talię i odrzucić niepotrzebne pudła, ewentualnie wymienić się kartami z innymi graczami.

Próg wejścia, jeżeli chodzi o zasady jest niewielki. Po jednorazowym wytłumaczeniu nie ma w zasadzie potrzeby powrotu do instrukcji, ponieważ wszystko jest jasne i klarowne. Dzięki temu wszystko przebiega dość płynnie i praktycznie nie ma większych przestojów. Gra działa w każdym składzie, jeżeli jesteśmy gotowi na pewne ustępstwa według mechaniki ze zdobywanymi nagrodami. Niektóre karty są dedykowane danej klasie, więc najlepiej zadziała, to grając w pełnym składzie.

Podczas partii nie zobaczymy wszystkich kart. Różne karty dają możliwość złożenia ciekawych kombosów, chociaż nie ma tego zbyt wiele. Głównych bossów mamy czterech co też ma wpływ na różnorodność partii. Brakuje mi też trochę większego nacisku na naszą postać i bardziej indywidualnego podejścia do talii wybranej klasy. Oczekiwałbym trochę więcej kart typowych dla postaci, które faktycznie robiłby coś unikalnego i kojarzącego się z takim barbarzyńcą czy klerykiem. Koniec końców, jeżeli zagramy kilka razy, to karty się nam opatrzą i zaczniemy odczuwać delikatny powiew nudy, więc dopływ świeżych kart jest jak najbardziej wskazany (Galakta, czekamy na dodatek!). Dla graczy lubujących się w zakreślaniu osiągnięć w pudełku znajdziemy kartkę z różnorakimi wyzwaniami – szczególnie gracze solo chcący dodatkowych wyzwać powinni czuć się ukontentowani.

Najważniejsze w karciankach są oczywiście karty, a w Bohaterach Tenefyru, jeśli chodzi o ich jakość, to nie ma się do czego przyczepić. Są sztywne, przyjemne w dotyku i powinny przetrwać niejedne zmagania przy planszy. Sporym plusem są dołączone przekładki, dzięki którym możemy posegregować wszystkie karty. Po spakowaniu wszystkiego do pudełka, niestety widać lekki przerost formy nad zawartością. Ilość wolnego miejsca trochę irytuje.

Na zakończenie

Bohaterowie Teneryfy to mała, aczkolwiek bardzo przyjemna karcianka, która stara się z powodzeniem udowodnić, że można zrobić grę o zwiedzaniu lochów bez tony plastiku i rzucania kostkami. Za pomocą kart wykonujemy walczymy z potworami, które staną się naszą nagrodą i rozbudują nam talię o nowe możliwości. Nie ma tu jakichś poważnych i trudnych decyzji, ale każda partia daje poczucie satysfakcji i dobrze spędzonego czasu. Świetna gra do zarażenia naszym hobby osób, które jeszcze nie miały styczności z nowoczesnymi grami planszowymi. Jeżeli szukacie niezbyt trudnej gry karcianej łudząco przypominającej dungeon crawlery to zagrajcie w Bohaterów Tenefyru – nie pożałujecie.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Galakta za przekazanie gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja gry Bestia?

Bohaterowie Tenefyru do kupienia tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Empik pobudził mój apetyt, ostatecznie jednak będę głodował
Następny From Space - Recenzja - Nie tędy droga