Kryptyda – recenzja – gdzie kryje się potwór?


Szukaliście kiedyś zagubionych skarbów? Fascynowaliście się wszystkimi filmami, gdzie detektyw rozwiązywał arcytrudną sprawę. A może zawsze chcieliście znaleźć yeti? Macie w żyłach smykałkę do poszukiwań i logicznego kojarzenia faktów? Na polski rynek wkracza kolejny pretendent do tytułu najlepszej gry dedukcyjnej. Czy Kryptyda okazała się dobrym tytułem?

Kryptyda to najnowsza propozycja z bogatego katalogu wydawnictwa Lucrum Games. Po różnie przyjętych tytułach z serii Imperium Lucrum kontynuuje dobrą współpracę z Osprey Games i sięga po ich kolejny tytuł. Tym razem nie jest to euro, czy inne area control, a gra dedukcyjna – Kryptyda. Gra nie jest anonimowa, ponieważ już wcześniej zbierała ciepłe oceny wśród graczy na wielu zagranicznych portalach, więc bardzo cieszy mnie wydanie tego tytułu na rodzimym podwórku. O czym jest Kryptyda? Wcielamy się w rolę poszukiwaczy hipotetycznego zwierzęcia, które niczym yeti ukrywa się przed wzrokiem ciekawskich graczy na heksagonalnej mapie pełnej różnych kolorowych terenów, czy charakterystycznych punktów orientacyjnych. Każdy z nas dostanie jedną wskazówkę co do potencjalnej lokalizacji tego przedziwnego stwora, ale to trochę za mało, żeby namierzyć jego leże. Resztę będziemy musieli sobie wykombinować w trakcie rozgrywki, bazując na poczynaniach przeciwników – ich pytania oraz odpowiedzi będą kluczowe do znalezienia tej jedynej lokalizacji poszukiwanej bestii. Bardzo mi się podoba cała koncepcja gry – świetnie się tłumaczy nowym graczom i bardzo dobrze współgra z mechaników gry dedukcyjnej. Mamy trop, musimy znaleźć kolejne, a głównym źródłem informacji będą inni gracze plus nasz intelekt.

Jak szukać Kryptydy?

Zasady rozgrywki w Kryptydzie są banalne. Jeden z graczy ciągnie dwustronną kartę i układa płytki terenów zgodnie z przedstawionym wzorem oraz układa na nich charakterystyczne miejsca oznaczone ładnymi drewienkami. Następnie każdy dostaje książeczkę z wskazówkami i wyszukuje numerek swojej pierwszej podpowiedzi. Przed rozpoczęciem rozgrywki właściwej musimy udzielić pozostałym wstępnych informacji. Gra opiera się na sprytnym i niezwykle prostym mechanizmie dysków i kosteczek. Drewniane kosteczki oznaczają, że na danym polu według naszej wiedzy nie może znaleźć się poszukiwania lokalizacja. Dysk oznacza przeciwną informację – tutaj potencjalnie może coś być. W swojej turze gracz może zadać jedno pytanie wybranemu graczowi o konkretne pole, a ten musi odpowiedzieć zgodnie ze swoją wskazówką. Drugim rodzajem akcji jest poszukiwanie – na polu, które może być siedliskiem potwora zgodnie z naszą podpowiedzią stawiamy pionek, a następnie wszyscy gracze dokładają dysk, jeżeli na tym polu może znajdować się potwór lub kostkę, gdy nie jest to prawdą. Jeżeli każdy dołożył dysk udało się nam wygrać i odnaleźć poszukiwaną lokalizację. Żeby nie było za łatwo, jeżeli podczas pytania czy poszukiwania ktoś dołoży kosteczkę, to my również musimy na innym, wybranym przez nas polu dołożyć kostkę, eliminując je z potencjalnych lokalizacji.

Jak się grało?

Kryptyda to świetny i godny polecenia tytuł, który w kilkanaście minut upycha mnóstwo miodnej i mięsistej rozgrywki. Na rynku nie ma zbyt wielu dobrych gier dedukcyjnych. Ostatnio zachwyciła mnie Planeta X i długo, długo nic. Większość nudzi się szybko, ponieważ zaraz poznamy wszystkie kombinacje lub są to tytuły w stylu kampanijnym ze scenariuszami, które po zagraniu nie oferują nam już nowych wyzwań. Od razu warto wspomnieć, że nie jest to typ gier dla każdego. Zwykłe kooperacje pozwalają grać wspólnie i rozkładać odpowiedzialność za decyzje, czy sposób gry na cała grupę. Gry dedukcyjne to wyścig z czasem lub innymi współgraczami bazujący na intelekcie, sprycie i dobrym kojarzeniu faktów. Nie każdemu taki typ rozgrywki pasuje.

Bardzo mi się spodobała koncepcja rozgrywki w Kryptydę i bawiłem się przy niej niezwykle przyjemnie. Zostało mi jeszcze sporo kart do odkrycia i zbadania, ale już wiem, że to jest dobry tytuł. Planszówki to świetna gimnastyka naszego umysłu, a w kryptydzie jest jeszcze bardziej intensywna niż zwykle. Zasady rządzące rozgrywką w Kryptydę są proste i dość szybko można rozpocząć zabawę, ale żeby dobrze wykorzystać zdobywaną w praktyce wiedzę, potrzeba ogrania i przysłowiowego „kliknięcia”. Mamy kilka typów wskazówek, które prowadzą nas do tego jedynego pola, więc musimy nauczyć się dobrze eliminować kolejne tropy i wczytywać jak najwięcej z ruchów przeciwnika. Z tury na turę krąg się zawęża i coraz mniej pól potencjalnie może być tym właściwym. Ścigamy się, więc z czasem i sprytem innych graczy – działa to bardzo dobrze i czuć emocje na planszy przy absolutnej ciszy wypełnionej skupieniem. W grze jest też miejsce na element blefu – w końcu nic nie stoi na przeszkodzie, żeby zapytać o pole, które według naszej wiedzy na pewno nie jest prawidłowe. Niech się inni martwią i rozgryzają nowy trop. Taka strategia jest jak najbardziej dopuszczalna i ciekawa, ale zadziała tylko do momentu, gdy wszyscy przy stole nie nauczą się dobrze odsiewać naszych podpuch.

Pierwsze kilkanaście partii mnie zachwycało, ale później, gdy już moja grupa nauczyła się dobrze odczytywać wskazówki i znalazła swoje triki do eliminowania jak największej liczby tropów gra zrobiła się trochę matematyczna i emocje siadły. Kryptyda to zagadka z warunkami, które prowadzą nas do jednego rozwiązania. Kto rozgryzie je szybciej wygra – dlatego mam wrażenie, że rozpoczynający gracz ma trochę fory, mając więcej informacji po pierwszym okrążeniu przy stole. Grając w Kryptydę warto też mieć grupę znającą ten tytuł na podobnym poziomie. Weteran, który gra już dziesiąty raz dużo lepiej rozumie mechanizmy rządzące światem poszukiwania potwora i szybciej oraz efektywniej eliminuje tropy.

Kryptyda oferuje dwa poziomy trudności. Karty oznaczone czarną obwolutą są trudniejsze i dają nam podpowiedzi innego typu, które ciężej się interpretuje. Jeżeli uważacie, że mózg robi fikołki na łatwym poziomie zagrajcie w ten zaawansowany. Bardzo mi się podobał i polecam go szczególnie osobom, które już rozegrały kilka partii i szukają większego wyzwania. Kryptyda opiera się na kartach, więc liczba kombinacji jest skończona i ktoś może mieć obawy o regrywalność. Grając w różnym składzie to sama karta może nas prowadzić do innego pola. Tak samo grając po raz drugi ten sam „scenariusz” po jakimś czasie nie pamięta się już całego ułożenia i wszystkich wskazówek, więc moim zdaniem nie ma co narzekać na nudę i szybkie ogranie Kryptydy.

Kryptyda to tytuł, który potrafi się zakończyć w kilkanaście minut razem z tłumaczeniem zasad, więc nastawcie się na kilka partii z rzędu – gra naprawdę potrafi wciągnąć. Jeżeli chodzi o skład, to na pewno im więcej osób, tym lepiej. Warto ściągnąć przynajmniej czterech graczy, żeby wszystko śmigało płynnie. Polska wersja ma przetłumaczony wariant dwuosobowy, który jest całkiem solidny, chociaż jakiegoś wielkiego wrażenia na mnie nie zrobił. Mamy po dwa zestawy elementów i dwie wskazówki na start, a podczas rozgrywki symulujemy poczynania dwóch graczy. Działać działa, ale lepiej bawiłem się mając jedną wskazówkę i innych przeciwników dookoła.

Gra ma jeden mały minus, który nie wynika z zasad tylko z mechanicznej konstrukcji gier dedukcyjnych – pomyłki graczy. Kryptyda opiera się na uczciwości i dobrym zrozumieniu swojej wskazówki. Niektóre są proste i oczywiste, inne trochę bardziej wymagające. Błędy zawsze się zdarzały i zdarzać się będą, więc nastawcie się, że czasami grając ostatnie minuty nadal nie pasuje wam żadne pole. Ktoś zwyczajnie postawił kostkę w złym miejscu, więc cała dedukcja opierała się na błędnych założeniach i partia była do zaorania. Szczególnie często takie sytuacje zdarzały się na początku obcowania z Kryptydą, ale później było już tylko lepiej.

Na zakończenie

Kryptyda to pozytywne zaskoczenie i kawał świetnej planszówki upchane w kilkunastominutową rozgrywkę. Jeżeli lubicie gry dedukcyjne oraz chcecie pomyśleć i sprawdzić wasz zmysł kojarzenia faktów to koniecznie sprawdźcie Kryptydę. Stosik kart jest całkiem pokaźny, więc okazji do unikatowego odkrycia leży potwora będzie całkiem spora. To nie jest trudny tytuł i bardzo łatwo przychodzi przyswojenie zasad. Kluczem jest dobre zrozumienie naszej wskazówki i odczytywanie innych tropów z ruchów i pytań przeciwników. Szybko, prosto i niezwykle przyjemnie! Urocza tematyka i masa kombinowania w 10 minut – polecam, bierzcie póki jest!

 

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Lucrum Games za przekazanie na własność gry do recenzji. Nie miało to wpływu na zawarte tu opinie.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Bot Factory?

Kryptyda do kupienia tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Co obejrzeć w walentynkowy weekend? Netflix, HBO Max i Prime!
Następny Jak wybrać dom w Hogwarts Legacy?