Mosul – Recenzja ze spoilerami – Wojna z Państwem Islamskim


Wojna jest czymś strasznym i przerażającym, to wie każdy z nas. Niestety część twórców filmów wykorzystuje te okrutne momenty z karty historii nie zawsze do właściwych celów.

Mosul jest właśnie takim filmem wojennym. Najnowsza produkcja dostępna na platformie Netflix opowiadać będzie historie ostatnich dni walki sił specjalnych jednostek policji z oblegającymi miasto żołnierzami Państwa Islamskiego, czyli ISIS. Będzie opowiadać o rozterkach bohaterów, ciągłym ryzyku zdrady kogoś bliskiego oraz wielkim strachu o życie bliskich i rodziny, gdyż Państwo Islamskie wszędzie ma swoich żołnierzy gotowych popełnić okrutne zbrodnie w imię Allacha. Recenzja może zawierać spoilery fabularne.

Jak już wspomniałem, akcja filmu dzieje się w Mosulu, podczas ostatnich już dni walki z tak zwanym Państwem Islamskim. Akcja skupi się na jednostce specjalnej Mosulskiej policji, która wykonuje tajne i nieznane nam do samego końca filmu zadanie. Na samym początku bohaterowie spotkają dwójkę innych zwykłych policjantów, którzy próbują dokonać aresztowań paru członków Państwa Islamskiego. Dochodzi do wymiany ognia i na pomoc nagle przychodzi właśnie jednostka specjalna policji. W trakcie dziwnej wymiany zdań, rekrutują oni jednego z policjantów, młodego chłopaka i proszą go o pomoc w wykonaniu misji.

Mówię dziwnych, bo dochodzi do sprawdzania pewnych list i porównywania nazwisk. Ewidentnie wtedy główny bohater chciał znaleźć nieścisłości w relacji swojego nowego człowieka i jego przyjaciela. Cała atmosfera filmu jest zrobiona w klimacie zdrajcy. Nie wiemy kto pracuje po cichu dla Państwa Islamskiego, a każdy pominięty szczegół może kosztować życie policjantów. Co zresztą się dzieje na filmie. Nie będę ukrywać, film powinien być trudny dla osób nieznających sytuacji na bliskim wschodzie i nie tylko. Ważne są także relacje między poszczególnymi grupami społecznymi czy narodami (pojawia się np. temat Kurdów). Szczerze mówiąc, różne zwyczaje bohaterów były dla mnie bardzo obce i niezrozumiałe. Przykładowo w jednej scenie, żołnierze postanowili zrobić sobie w hotelu odpoczynek (świeżo z akcji). Cała grupa rozsiada się, jeden gość wyciąga fajkę, inny siada przy oknie (!!!!) ze słuchawkami na uszach i tyłem do niebezpieczeństwa. Oczywiście nie kończy się to dobrze, a jeżeli wiedział o tym taki laik, to czemu weterani z sił specjalnych nie wiedzieli?

W innych natomiast sytuacjach odnajdujemy dowody tego, że jednak bohaterowie są weteranami. Stosują walkę w szyku, podchodzenie do wroga od flanek, stosują zaawansowane manewry i przemieszczają się w sposób zorganizowany. Bardzo fajnie było to pokazane w filmie Mosul. Całość dramatu dostarczał jeszcze fakt, że prawie nie było muzyki w tle, dzięki czemu nasze zmysły słuchu mogły się skupić na innych istotnych elementach jak kroki czy oddech bohaterów. O ile wiele działań bohaterów nie była zbyt spójna, to już akcja jaka była pokazana w filmie była nagrana bardzo fajnie, tworząc odpowiednią atmosferę oraz dramat sytuacji. Fajnie były też pokazane okazjonalne błędy poszczególnych żołnierzy i jak łatwo je wykonać. Nie chcę tutaj wiele spoilerować, ale w czasie bycia ostrzeliwanym przez wroga i rzucając granat, trzeba dokładnie zwrócić uwagę czy rzut jest czysty i śmiertelne urządzenie nie odbije się od czegoś. Innym razem także zawodził sprzęt, co także było eleganckim elementem zwiększającym ciśnienie i którego rzadko możemy doświadczyć w innych filmach wojennych.

Sama gra aktorska była co najwyżej średnia. Jest to typowe kino średniej półki, kolejny Netflixowy film pełen aktorów znanych tylko ludziom mieszkającym w krajach gdzie postawał film. Myślę, że taki sam jest Mosul: daje on na pewno wartość ludziom mieszkającym w krajach Arabskich czy Islamskich, którzy znają nie tylko tych aktorów, ale i skomplikowane relacje (przez które zresztą dochodzi do wojen) panujące na tych ziemiach. Ta kultura była mi całkowicie obca i szczerze mówiąc, nie angażująca. Co innego akcja i sceny strzelania, tutaj wszystko było zrobione fajnie i film ewidentnie trzymał porządnie do końca. Z wyjątkiem właśnie samej końcówki, gdyż epilog był wybitnie naiwny i słaby w porównaniu do tego co widzieliśmy wcześniej. Widać nie można mieć wszystkiego.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Demon's Souls Remake - Recenzja - Cudowny start nowej generacji?
Następny Spirit of the North - Recenzja - Liski zdobywają Playstation 5