Serial Rings of Power – odcinek 6 – czy są dla niego jakieś szanse?


Serial Rings of Power od ponad miesiąca gości na platformie Amazon Prime Video. Oczekiwania co do tej produkcji były spore a ekscytacja rosła z każdą plotką na temat ogromnego budżetu Pierścieni Władzy. Niestety, spotkania serialu z rzeczywistością nie można zaliczyć do udanych.

W zeszłym tygodniu zarzucono mi, że nie znam się na serialach, za dużo uwagi poświęcam swojemu kotu (kosztem seansu) i w ogóle nie mam pojęcia o czym piszę. Chciałabym tylko powiedzieć, że opinia jest oceną subiektywną i posiadam do niej czyste prawo. Do tego, kiedy liczba subiektywnych głosów negatywnie wypowiadających się na temat tej produkcji stale rośnie, wiem że nie pomyliłam się z własną interpretacją. A jeśli chodzi o kota – nic nie poradzę na to, że zwierzę obgryzające swoje pazurki jest ciekawsze niż to, co odgrywa się obecnie na ekranie. To potwierdza jedynie tezę, że serial Rings of Power oddalony jest od perfekcji. Szósty odcinek tejże produkcji kolejny raz to potwierdził. Aczkolwiek, było kilka momentów, które dawały nadzieję.

serial rings of power

Ogromnym problemem jaki widzę z Pierścieniami Władzy jest to, że następnego dnia zupełnie nie pamięta się obejrzanego wieczór wcześniej odcinka. To największa czerwona flaga produkcji. Kiedy w pamięci nie pozostaje nic, prócz radości z napisów końcowych oraz męczącego poczucia zmarnowania czasu wiem, że jest źle. Z kolei nagłe przypomnienie sobie debilnych fragmentów i irracjonalnych scen także nie wpływa korzystnie na obraz całości. Ciężko ogląda się coś, czemu brakuje poczucia składu, coś co nie ma ani sensu, ani racji bytu. Boli, kiedy słyszy się, że za serial Rings of Power odpowiadały osoby będące fanami Władcy Pierścieni i wielomilionowym budżetem próbowały odtworzyć u widzów równie ciepłe uczucia, jakimi darzą LOTR.

serial rings of power

Ciężko ogląda się już chodzący mem, jakim jest Galadriela. Ubolewam nad kreacją tej postaci, bo była jedną z moich ulubionych we Władcy Pierścieni. Zupełnie nie chodzi tutaj o wygląd postaci, ponieważ Morfydd Clark jest ładną, miłą dla oka kobietą. Chodzi mi o bezmyślność i olewactwo, z jaką postać została napisana. Z czego można było zapamiętać Galadrielę do tej pory? Za tańczącą walkę z trollem z zamkniętymi oczami, za wyskoczenie ze statku na środku oceanu, za wkroczenie do krainy, w której panuje negatywny stosunek do elfów i zażądanie sporej armii gotowej na śmierć. W szóstym odcinku byliśmy też świadkami jak elfka toczy walkę jadąc na koniu bokiem. Proszę mi powiedzieć, dlaczego Legolas w Hobbicie został wyśmiany za pamiętną scenę a tutaj irracjonalne sceny przyjmowane są jak coś kompletnie normalnego.

Dobrze, zapomnijmy już o Galadrieli. Proszę, aby ktoś wytłumaczył mi jaki sens miało zastawienie pułapki na Adara i armię orków w wieży strażniczej oraz późniejsze jej zniszczenie? Dlaczego ludzie zniszczyli murowaną fortyfikację i dalsze walki przenieśli do kilku domów krytych strzechą? Kto uznał, że dobrym pomysłem będzie przeniesienie walk do drewnianych domków i strzelanie do orków pod osłoną słomy? Przecież to jakiś nieśmieszny żart. Dlaczego odbierając przeciwnikowi zawiniątko z bronią, nikomu nie przyszło do głowy uchylić rąbka szmaty i zobaczyć co jest w środku? To ostatnie, to już klasyczny zabieg ekranowy i można było przewidzieć go w momencie przekazywania pakunku z rąk do rąk. Mamy jednak do czynienia z milionami dolarów wydanymi na serial, nie z filmem klasy D.

serial rings of power

Moje pytania nie kończą się jednak na tym!  Dlaczego zwykły stajenny z łodzi nagle dostaje miejsce u boku Królowej i z oddali obserwuje walki? Isildur może i pochodzi ze znamienitego domu, ale to jego ojciec dopilnował by trzymał się stajni. Awans na chłopca u boku Królowej wydał mi się trochę śmieszny. Coś innego rozśmieszyło mnie jeszcze bardziej. Od odkrycia jego tożsamości, Galadriela nieustannie przekonywała Halbranda, by powrócił do swojego ludu pozostałego w Śródziemiu. Przecież tyle osób czeka na swojego władcę! Mężczyzna pokonał zatem własne słabości, spojrzał strachowi w oczy, został praktycznie zmuszony do powrotu a przy wszystkim powitali go jego poddani – całe pięćdziesiąt osób, z czego połowa albo już martwa, albo umierała dalej na łące w oddali. Sytuacja staje się bardziej groteskowa jeśli zdamy sobie sprawę, że to są jedyni „ludzcy” mieszkańcy Śródziemia, których pokazano nam przez ponad miesiąc. Sezon serialu kosztował jedyne milion dolarów, wygląda wiec na to, że oszczędności szukano w zdrowym rozsądku.

Mam wrażenie, że twórcy robią prostytutkę z logiki, widza mają za debila a uznali, że całość sprzeda się wyłącznie przez tytuł. Pełna nazwa serialu brzmi Władca Pierścieni: Pierścienie Władzy, jednak ona sama nie zapewni sukcesu. Nie sądzę, żeby napisanie dobrego scenariusza do tej produkcji było wygórowaną prośbą. Szansa na zrobienie czegoś ekstra została zaprzepaszczona, a samą scenografią serial się nie obroni. Widoczki są fantastyczne, jednak to za mało żeby zadowolić rzeszę fanów Tolkiena. W najnowszym odcinku były fragmenty, w których myślałam, że jest jeszcze szansa na wyjście z sytuacji z twarzą, że serial ma jakieś szanse nie być kompletnie zbesztany. Piękne sceny walki, dorodne konie, pasująca do sytuacji muzyka szybko były jednak przyćmiewane przez w wątłe, zaprzeczające sensowi, dialogi.

Czy w ogóle jest szansa na powrót z tego punktu? Czy serial powinno się w ogóle ratować?

 

 

W zeszłym tygodniu: Pierścienie władzy – odcinek 5 -bez sił na serial Rings of Power

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Remaster Horizon: Zero Dawn - Co zwiastuje brzydki skok na kasę?
Następny FootballTeam - Zacznij swoją piłkarską przygodę!