Wędrujące Wieże – recenzja – znajdź swojego czarodzieja!


Kilka podstawowych informacji na temat gry Wędrujące Wieże:

Tematyka i klimat

Gry ze szczyptą magii zawsze miały łatwiej w zjednaniu sobie graczy. Może to wpływ pewnego czarodzieja z Hogwartu, może przypadek, niemniej Wędrujące Wieże również zapraszają nas na magiczne zawody. Wcielamy się w młodocianego magika, który zmierza na egzaminy z magicznych sztuczek do szkoły magii w Kruczym Królestwie. I właśnie o tej wędrówce jest cała gra – trzeba tam jakoś dotrzeć, a droga jest pełna niebezpieczeństw, śmiesznych momentów i tytułowych wież, które wędrują po mapie. Okej, temat jest doklejony i liczy się tu mechanika, ale bardzo mi pasowała ta koncepcja i nie czułem się jakoś od niej odepchnięty.

Próg wejścia

Wędrujące Wieże to tytuł dla każdego – nieważne czy młody, czy nieco starszy, doświadczony, czy nowicjusz w planszówkach – próg wejścia w grę jest akurat w sam raz. Gra ma dwie mechaniki na krzyż, aczkolwiek przez koncepcję magicznych szachów i chowania pionków innych graczy pod wieże wymaga zapamiętywania i planowania ruchów.

Kilka słów o zasadach

Gracze starają się umieścić wszystkich swoich czarodziejów w zamku kruków, po drodze, napełniając kolby. Jak to zrobić? Podczas dwóch akcji mamy możliwość zagrania dwóch kart pozwalających nam na ruch – pieszy albo przesuwając wieże z całym inwentarzem w postaci meepli. Jeżeli uda się nam uwięzić pionek innego gracza możemy napełnić jedną z naszych kolb na eliksiry.

Napełnienie wszystkich eliksirów to tylko połowa sukcesu, ale polecam robić to szybko, ponieważ druga część warunku zwycięstwa to przesunięcie naszych pionków na zamek kruków. Z rundy na rundę liczba pionków będzie mniejsza, więc ciężej będzie kogoś złapać. Osoba, która jako pierwsza wypełni oba cele wygrywa.

Frajda z rozgrywki, czyli jak chętnie wrócę do tej gry?

Gra nie była dla mnie nowością, ponieważ udało mi się swego czasu dość mocno ograć egzemplarz niemiecki. Wiecie, nazwisko Kramer & Kiesling na pudełku zobowiązuje. Bardzo się cieszę, że Rebel sięgnął po ten zacny tytuł, ponieważ jest fantastyczny! Wędrujące Wieże to gra, przy której każdy będzie się bawił świetnie. Zasady są banalne, ale to, co dzieje się podczas rozgrywki wywołuje emocje i zapada w pamięć – a zapamiętywanie jest tutaj niezwykle ważne.

Wędrujące Wieże to mix gry rodzinnej z grą imprezową – może brzmi dziwnie, ale już tłumaczę. Rodzinna, bo wiadomo, zasady proste, ale nie aż tak banalne jak tytuł stricte dla dzieciaków. Imprezowość gry polega głównie na łapaniu innych pionków pod wieżami. Gwarantuję wam, że w ferworze rozgrywki, która jest dynamiczna i płynna zapomnicie szybko gdzie chowają się wasze pionki.

Mocnym plusem gry jest jej przystępność i frajda z rozgrywki – dzieciaki mają takie same szanse jak dorośli, a starsi gracze nie będą się tak nudzić, ponieważ gra wygląda i działa jak pełnoprawna, nowoczesna planszówka. Z mechanicznych smaczków podobała mi się ruchomość planszy – położenie wież się zmienia, mało tego, – nawet zamek, do którego dążymy może się poruszać. W trakcie rozgrywki się dzieje, i to chyba sprawia, że chętnie wracam do Wędrujących Wież. Obowiązkowe pudełko na każdej familijnej półce!

Wykonanie

Jeżeli nie przekonała Was jeszcze rozgrywka, to może kapitalny wygląd rozłożonej planszy Was przekona. Gra prezentuje się świetnie i cieszy oko podczas zabawy. Elementy są ciekawe, a same wieże trochę upierdliwe w składaniu, ale na szczęścia żadna nie ucierpiała podczas wciskania tektury w dedykowane miejsca.

Interakcja

Gra w zasadzie stoi interakcją – ścigamy się po planszy i przykrywamy wieżami pionki innych graczy. Dużo tu śmiechu, bo ktoś zapomniał, gdzie jest jego pionek, a podglądania przed ruchem nie ma. Jeżeli lubicie taką bądź co bądź negatywną interakcję, to gra będzie dla Was.

Losowość

Występuje, głównie na kartach ruchu. Kombinacji jest jednak na tyle dużo, że rzadko kiedy z posiadanych kart nie uda się nam zrobić jakiegoś fajnego ruchu. Nawet na takie sytuacje jest rozwiązanie – odrzucamy karty i ruszamy dowolną wieżą.

Czas rozgrywki i skalowanie

Gra jest dość szybka i nie czuć praktycznie żadnych przestojów. Jeżeli chodzi o skład osobowy, to Wędrujące Wieże cierpią na syndrom gier imprezowych – im więcej osób, tym weselej. Tłok na planszy czyni grę ciekawszą i więcej mamy stytucji z ukrywaniem pod pionkami wież naszych meepli-czarodziejów. Moim zdaniem – minimum 3 graczy wzwyż. W dwie osoby jest za luźno i nie ma tych pozytywnych emocji podczas zabawy.

Regrywalność

W zasadzie nieograniczona, ponieważ to gracze nadają rozgrywce unikatowego charakteru. Jedna mała gwiazdka – w każdej partii będziemy robić to samo, więc gra nie odkryje przed nami nowych mechanik, innych ścieżek, czy możliwości. To wesoła, leciutka gra na popołudnie w rodzinnym gronie – i z taką myślą działa wyśmienicie.

Na zakończenie

Wędrujące Wieże to jedna z gier, którą warto znać. Proste zasady, świetna zabawa niezależnie, czy dopiero zaczynamy z planszówkami, czy jesteśmy weteranami – każdy znajdzie coś dla siebie. Rozgrywka jest dynamiczna i wymaga od nas zapamiętywania, co nie jest takie proste. Wieże świetnie prezentują się na stole i cieszą oko. Zagrajcie, naprawdę warto – jeżeli szukacie prezentu pod choinkę, to Wędrujące Wiąże się polecają!

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię recenzja gry Root ?

Wędrujące Wieże do kupienia tutaj.

Poprzednio Warhammmer Age of Sigmar - Realms of Ruin - Recenzja
Następny Valve prosi graczy, by nie wdychali wydzielin ze Steam Deck