Klub Północny / Midnight Club – Recenzja ze spoilerami


Klub Północny to serial, który opowiada o dzieciakach przebywających w hospicjum i które umówiły się między sobą, że pierwsza osoba, która umrze da całej reszcie jakiś sygnał z zaświatów. Co ciekawe, serial to nie tylko opowieść o umierających dzieciakach, ale i drobny warsztat z tworzenia horrorów.

Jestem olbrzymim fanem horrorów, podobnie zresztą jak moja żona (ona jeszcze nie wie że lubi horrory – zawsze mówi, że nie lubi, a ogląda z takim przejęciem i skupieniem…), dlatego Klub Północny musiał zostać przez nas obejrzany. Nie rozczarowałem się i z przyjemnością dokończyliśmy go do samego końca. Muszę przyznać, że będę czekał na drugi sezon. Idealnie też nie było, zresztą dowiecie się o tym już niedługo. Recenzja może zawierać spoilery fabularne. Ale nie musi.

Akcja serialu jest skupiona wokół grupy dzieciaków, które są chore na różne niewyleczalne choroby – mamy tutaj białaczki, HIV oraz inne bardzo niemiłe atrakcje, które teoretycznie powinny sprawiać, że większość czasu dzieciaki będą zwijać się z bólu, albo będą naćpane od nadmiaru lekarstw i środków przeciwbólowych. Tak jednak nie było i bohaterowie byli żywsi niż niejedna stara baba w autobusie, która namierzy miejsca siedzące. Ten drobny przytyk jest jedynie po to, by zaznaczyć jak bardzo podstawy są bezsensowne. Jednak jeżeli przyjrzymy się bliżej, to w pensjonacie, w którym dożywają ostatnich dni bohaterowie, straszy. I był też kult. I dochodziło do cudów. Ale satanistycznych. Więc można powiedzieć, że Klub Północny to horror z pogranicza fantastyki i teorii spiskowych.

Midnight Club recenzja
Rodzice na pewno są dumni z debiutu swoich pociech.

Każdy odcinek serialu Midnight Club można podzielić na dwie części – w pierwszej będzie się działa główna fabuła serialu, raczej nudna i napisana przez zdramatyzowaną nastolatkę dwudziestego pierwszego wieku. Są tutaj miłostki, rozstania, znajdzie się parę wątków LGBT, a jeden z chłopców wyskoczy nawet na studniówkę, by chwilę potem zerwać ze swoją dziewczyną, po tym jak skrzyczy ją główna bohaterka serialu. Jest to jednocześnie naiwne, jak i głupie i w sumie serial sam się ogląda, jednocześnie prezentując zagadnienia i mówiąc, co mamy o nich myśleć. Mózg możecie zostawić w łóżku, tutaj nie będzie potrzebny. Najbardziej jednak, jednocześnie bez szczątkowego intelektu oraz bez talentu aktorskiego, irytować będzie główna bohaterka, od której rozpoczynamy historię serialu. Ilonka, grana przez Iman Benson jest wyjątkowo antypatyczną postacią – może nie tak bardzo jak Galadriela z Rings of Powah ale widać było, że brała lekcje od mistrzyni. Bez wchodzenia w szczegóły, Ilonka lubi wiedzieć wszystko lepiej, decydować za innych i za innych też wypowiadać swoje zdanie, które w jej mniemaniu jest prawdziwe. Lubi się wtrącać w nieswoje sprawy, a jak ktoś zwróci jej uwagę, to często płacze lub wpada w złość. Typowa silna kobieta z którą nikt nie chce mieć nic do czynienia.

Midnight Club recenzja-1
„A teraz udawajcie zdziwionych i przerażonych, ej ty, poluzuj szczękę”

Najlepszymi postaciami są z kolei Spencer, którego wątek AIDS był jednym z najciekawszym serialu oraz Anya, wokół której tak naprawdę najwięcej związane były wątki w serialu. Nie oszukujmy się jednak, pod względem gry aktorskiej przez większość czasu będziemy drapać głowę z żenady – jest to jeden z tych seriali, które się robi tylko po to, by dzieci aktorów oraz sławnych osób mogły gdzieś zacząć karierę. Widać to na każdym kroku. Z drugiej strony, nie przeszkodziło to jednak  drugiej połowie serialu,  gdzie w każdym (no prawie każdym) odcinku dochodzi do spotkania członków Klubu Północnego, i ci będą opowiadać sobie straszne historie. Muszę przyznać, że te historie robią olbrzymie wrażenie i ktoś tutaj odrobił pracę domową. Można powiedzieć, że mamy tutaj przekrój najróżniejszych dramatów i horrorów, a dzieciaki nie raz przerywają w opowieści, by komentować różne elementy – np. krytykują, kiedy jest za dużo straszaków, albo niczym w kolejnym serialu, każda opowieść jednego z bohaterów kończy się w kluczowym momencie, byś chciał przeżyć do następnego odcinka. Można powiedzieć, że Klub Północny to zbiór świetnych opowiadań i dreszczyków, a niektóre z nich są nawet na poziomie Black Mirror lub Miłość, Śmierć, Roboty.

Midnight Club recenzja-2
Opowieści głównych bohaterów są mocniejsze i ciekawsze od ich własnej historii. Nieprzyjemny kontrast.

Jak już powiedziałem, Klub Północny to zbiór świetnych historii, które zostały przedłużone fanfikiem nastolatek o miłości, równouprawnieniu i innych duperelach, które są tak jaskrawe tylko w filmach, a w prawdziwym życiu są tak skrajnie inne. Klub Północny byłby znacznie lepszym dziełem, gdyby był skupiony tylko na tych opowieściach dzieciaków, a nie ich rączych przygodach, które były tak zintensyfikowane w ostatnim odcinku, że po prostu pod koniec tegoż zasnąłem i musiałem powtarzać zakończenie, by zrozumieć o co chodzi (spoiler, nie było warto). Mogę jednak polecić serial fanom horrorów. Nadaje się idealnie dla osób, które chciałyby rozłożyć parę popularnych motywów z tego typu filmów i seriali na części składowe oraz przemyśleć, co działa w tym temacie, a co nie. Tak czy inaczej, nawet wiedząc, że w kolejnym sezonie dalej czeka nas team drama, chętnie go obejrzę.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio The Valiant - Recenzja - Gdy Ancestors Legacy spotyka Dawn of War 2
Następny Spersonalizowany druk kart do gier jako reklama Twojej firmy – dlaczego warto to rozważyć?