MLEM: Agencja kosmiczna – recenzja – koty w kosmosie!


Kilka podstawowych informacji na temat gry MLEM: Agencja kosmiczna:

Tematyka, czyli o czym jest ta gra?

Kto tak naprawdę rządzi światem? Moim zdaniem koty mają tu wiele do powiedzenia – w końcu człowiek ma je wielbić, przynosić kolejne saszetki i miziać, gdy mają na to ochotę. MLEM: Agencja kosmiczna rozwija tą myśl – trafiamy do roku 2075, gdzie koty przejęły kontrolę nad światem i szukają sobie kolejnego przyjemnego miejsca do kolonizacji. Zbudowały cały program kosmiczny i przyszedł czas na pierwsze próby sięgnięcia gwiazd.

Gracze wcielają się w drużyny kocich astronautów, którzy wspólną rakietą będa pędzili przez nieznane układy słoneczne i według własnych decyzji wysiadały i badały napotykane księżyce czy planety. Mlem to gra rodzinna, więc temat musi być neutralny, ale postawienie na koty to strzał w dziesiątkę. Jest mnóstwo miłośników tych czworonożnych zwierzaków, a każda gra o kotach ma nieco łatwiej, żeby do siebie przekonać pomimo mechaniki stojącej na dalszym planie.

Wykonanie

MLEM: Agencja kosmiczna to jedna z ładniej wydanych gier, które się ostatnio ukazały. Zważywszy, że cena nie jest wygórowana to w pudełku dostajemy sporo dobra. Zacznijmy od maty, która jest cudowna i bardzo przyjemna w użytkowaniu. Bardzo mi się podoba szata graficzna, która przemyca sporo kocich akcentów – tu planeta z włóczki, tam punkty zwycięstwa w kształcie rybek. Mlem przyciąga uwagę swoim wykonaniem i zachęca do zagrania i sprawdzenia, jak koty latają w kosmos.

Kilka słów o zasadach

Naszym zadaniem jest wysłanie waszych astronautów na planety, księżyce i do dalekiego kosmosu za co zdobędziemy punkty zwycięstwa. Gra składa się w następujących po sobie wypraw kosmicznych, do których będziemy przydzielać naszych kocich astronautów. Każdy z graczy ma zestaw ośmiu takich pionków, a każdy z nich różni się umiejętnościami. Wyprawa kosmiczna składa się z fazy startu i kilku następujących po sobie faz lotu i faz lądowania. Na start kapitan ( czyli pierwszy gracz ) umieszcza pionek rakiety na pierwszym polu a następnie wszyscy w kolejności od pierwszego gracza przydzielają jednego ze swoich astronautów.

Faza lotu rozpoczyna się od rzutu kostkami. Wyniki grupujemy i jeżeli pasują do oznaczeń pola, przy którym jestesmy możemy uzyć ich do poruszenia rakiety. Tak użyte kostki są odkładane na bok, natomiast dopalacze, których wartość jest określona przy polu wracają na kolejną rundę lotu. Faza lotu trwa do momentu gdy wszyscy gracze wysiądą z rakiety na księżyce lub planety lub nie uda się nam poruszyć w danej turze rakiety – wtedy się rozbija a nasi ludzie wracają do bazy.

Po każdej fazie lotu, jeśli nie doszło do rozbicia rakiety, następuje faza lądowania. Począwszy od kapitana i w kolejności decydujemy czy wysiadamy z rakiety lub kontynuujemy wyprawę i kusimy los. Wysiadając na księżycu ustawiamy się na najdalszym dostępnym polu. Na planetach może wysiadać większa liczba graczy, ale będziemy tam walczyć o przewagi. W Mlemie występują też cele – pierwszy z graczy, który podczas fazy lądowania spełni warunek określony na żetonie celu, zabiera go dla siebie.

Gra kończy się w jednym z dwóch przypadków – tor rozbić naszej rakiety dojdzie do końca lub któryś z graczy umieści na kosmicznej macie wszystkich 8 astronautów. Osoba, która zdobyła największą liczbę punktów zwycięża. Gracze, którzy zagrali już w wersję podstawową mogą dorzucić trzy moduły zmieniające nieco rozgrywkę.

Frajda z rozgrywki, czyli jak chętnie znowu zagram w Mlem?

Mlem jest jedną z najbardziej sympatycznych gier, jakie przewinęły się przez mój stół w ostatnim czasie, aczkolwiek mechanicznie trochę kuleje i musi trafić do specyficznej grupy graczy, żeby siadła. Gra dość mocno, by nie powiedzieć w całości opiera się na mechanizmie push your luck, gdzie kostki mogą oznaczać dosłownie wszystko. Osobiście nie przepadam za taką mechaniką – lubię euraski, planowanie i efekty naszych działań widoczne i niezmącone losowym rzutem kostką. Mlem: Agencja Kosmiczna to festiwal losowości, aczkolwiek w kategorii gra imprezowa, do luźnego grania z grupką przyjaciół daje radę.

Przez mechanikę testowania naszego szczęścia decyzje są emocjonujące, ale trochę boli nas rozbicie rakiety. Zawsze chcemy polecieć jeszcze dalej, jeszcze kawałeczek żeby wylądować na planecie czy zrobić tajną misję, ale niestety kostki mogą nie być po naszej stronie. Podoba mi się jednak warstwa decyzyjna, którą dostajemy pomimo dość prostej gry rodzinnej. Zacznijmy od wyboru kociego astronauty – każdy jest inny i może się nam przydać w różnych momentach gry. Na początku księżyce są dostępne więc pewnie warto pokusić się i wyłożyć go szybko, ale może później gdy rakieta będzie mogła latać nieco dalej uda się nam ugrać nim więcej punktów? Z drugiej strony przez kostki i nadmierne ryzyko możemy go zmarnować, gdy inni przez mniej odważne podejście do rozgrywki wystawili już swoje koty.

Podoba mi się również mechanika kontrolowania obszarów i wyścig o księżyce. Dużo ryzykujemy, ale rywalizacja o bycie pierwszym na najwyższym torze księżyca jest przyjemna. Pozostawianie naszych kociaków na planetach to również trudna decyzja. Lecieć dalej i rządzić samodzielnie czy walczyć z innymi na jednej z wcześniejszych planet? Z jeden strony ciągle towarzyszy nam niepewność, ale z drugiej kto nie ryzykuje ten punktów z ryb nie otrzymuje. Bardzo fajnie działa też podwójny sposób na zakończenie rozgrywki – wbrew pozorom jeżeli grupa ryzykuje nasza rakieta często będzie się rozbijała.

Mlem: Kosmiczna agencja to gra prosta, aczkolwiek znalazły się w niej elementy, które próbują zrobić z niej tytuł nieco bardziej taktyczny chociaż nadal mocno losowy. Instrukcja zaleca, aby na początku rozegrać pierwsze partie bez nich, ale ja osobiście wrzuciłbym przynajmniej spotkania z ufo już od samego początku. Dzięki nim nieco eliminujemy losowość a gra nabiera taktycznego posmaku i o dziwo da się coś zaplanować. Odkrycia to dodatkowe pola z bonusami, a tajne misje to prywatne cele, które może uda się nam spełnić jak kosteczki dopiszą. Wydaje mi się, że bez nich gra jest nieco niepełna i jeżeli miałbym siadać do Mlem to tylko w komplecie z modułami.

Nie do końca podobało mi się też uzależnienie kolejności i mocny wpływ bycia pierwszym graczem na to, co możemy robić w trakcie naszych tur. Pierwszy gracz, jako kapitan wyprawy, rzuca kostkami i decyduje o ile pól poleci nasza rakieta. Docierając do miejsca, gdzie możemy wylądować, jako pierwszy decyduje czy chce wysiadać. Ma to wpływ na umieszczenie astronauty na księżycu czy zrobienie jakiegoś celu. Grając w pięć osób ostatni gracz ma zdecydowanie najtrudniej bo już od pierwszych rund musi ryzykować najbardziej gdy reszta bezpiecznie się bunkruje na niezłych polach.

Podsumowując Mlem to całkiem przyjemna gra rodzinna, którą osobiście traktuję jako większą i bardziej rozbudowaną imprezówkę pełną losowości. Swego czasu bardzo lubiłem Cubitos, który też był wesołą i losową turlanką ale teraz przez tematykę i wygląda raczej zaproponuję Mlem w luźniejszym gronie. Gra ma w sobie jakiś urok, który sprawia że jest chęć od czas do czasu pokierować kocimi astronautami – czy to jako fillerek, czy to deser po cięższym eurasku. Na ten moment w kolekcji zostaje!

Skalowanie i czas rozgrywki

Nie odczuwałem podczas zabawy przestojów, ale czasami trzeba było pomyśleć nad wyborem naszego astronauty. Gra jest dość szybka i nie dłuży się niepotrzebnie nawet dodając wszystkie opcjonalne moduły. Jeżeli chodzi o skład osobowy to dobrze mi sie grało w dwie osoby, ale Mlem w kategorii poważniejsza imprezówka lepiej działał w większym składzie. Było więcej ryzyka i dobrej zabawy, kosztem planowania, analizowania czy liczenia punkcików.

Na zakończenie

Mlem: Agencja kosmiczna to “push you luck” w najczystszej postaci podlane świetnym klimatem kotów wysyłających swoje rakiety w kosmos. Kostka rządzi tu wszystkimi naszymi działaniami, aczkolwiek jako imprezówka do luźniejszego grania to aż tak nie boli. Dokładając wszystkie moduły jest nawet miejsce na kombinowanie a ośmiu różnych kocich astronautów wymusza dobre zaplanowanie ich użycia. Oprócz sympatycznego tematu gra może się pochwalić fantastycznym wydaniem – gra cieszy oko na stole i przyciąga uwagę. Dla graczy rodzinnych lubiących losowe i ładne gry do wciągania dzieciaków w planszówki – warto zagrać!

WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu Rebel za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię nasza recenzja Wojna o Pierścień: Gra karciana?

Grę Mlem: Agencja kosmiczna możecie kupić tutaj!

Poprzednio Legalni bukmacherzy internetowi w Polsce: jakim platformom bukmacherskim warto zaufać w 2024 roku?
Następny Palworld - Poradnik dla początkujących - O czym musisz wiedzieć?