Star Wars: Unlimited – recenzja – czy moc jest silna?


seg_soft

Kilka podstawowych informacji o grze Star Wars: Unlimited

 

Tematyka, czyli o czym jest Star: Wars Unlimited?

Fantasy Flight Games jest dość znanym i płodnym wydawnictwem, które możemy kojarzyć z masy fajnych tytułów. Warto tu wspomnieć, chociażby o serii Ark ham Horror LCH, czy Marvel Champions. Do dwóch znanych uniwersum dołącza kolejne – karcianka TCG ze świata Gwiezdnych Wojen! Ogólnie Star Wars nie mają łatwego życia w planszówkach. Jest fantastyczna Rebelia i Zewnętrzne Rubieże, ale to duże planszówki. Dobrych karcianek jest jak na lekarstwo, ale może to właśnie Unlimited będzie przełomowym momentem dla tego lubianego uniwersum!

Star: Wars Unlimited to karcianka TCG (kolekcjonerska gry karciane z koniecznością dokupowania boosterów, w których znajdziemy losowe karty; budowanie talii;turnieje i takie tam) dla dwóch graczy, którzy wcielają się w rolę liderów znanych z książek, czy filmów ze świata Gwiezdnych Wojen. Naszym celem jest zniszczenie bazy przeciwnika, a dokonamy tego naszą wcześniej zbudowaną talią składającą się z przynajmniej 50 kart. Gra nie posiada polskiej wersji językowej i raczej się nie zapowiada, żeby to się miało zmienić. Obecnie dystrybutorem na Polskę jest wydawnictwo Rebel, a na rynku dostępny jest starter Spark of Rebellion i pierwszy set boosterków. Czy moc będzie silna w Star: Wars Unlimited?

Jakość wykonania, czyli o komiksowych grafikach

Pudełko od startera nie zrobiło na mnie dobrego wrażenia – miałem problem, żeby bez jego uszkodzenia dobrać się do zawartości. W środku czeka nas kilkadziesiąt kart, dwie papierowe maty (plus za takie rozwiązanie, fajnie organizują obszar rozgrywki), które mogą też robić za plakaty oraz przeróżne znaczniki. Tokeny do zaznaczania są przeraźliwie cieniutkie, więc dość szybko wymienimy je na coś lepszego. Same karty jakościową są ok – sztywne, ale pewnie i tak trafia w koszulki. W końcu to TCG, więc dbamy o swoje karty, bo mogą być sporo warte. Dyskusyjne są grafiki utrzymane w nieco komiksowym stylu. Mnie się podobały, ale słyszałem głosy krytyki, że dziwne i zupełnie niepasujące do klimatu Gwiezdnych Wojen.

Kilka słów o zasadach

Celem graczy jest zniszczenie bazy przeciwnika. Gracze będą naprzemiennie rozgrywali swoje akcje, aż obaj spasuje i przejdą do fazy przegrupowania, w której dobiorą z talii nowe karty, zdecydują czy zagrają kartę z ręki jako zasób oraz odświeżą zużyte karty.

Podczas fazy akcji możemy skorzystać z pięciu różnych możliwości. Podstawowa to zagranie karty, płacąc jest koszt opisany w lewym górnym rogu karty. Karty mogą być jednostkami, ulepszeniami lub wydarzeniami. W grze występują dwa obszary walki – kosmos oraz powierzchnia ziemi. Odpowiednie jednostki mogą być zagrywane tylko na właściwy obszar. Niektóre karty posiadają słowo Action, czyli zdolność, którą możemy użyć podczas naszej tury. Inną akcją jest zaatakowanie naszą jednostką w bazę lub inną jednostkę przeciwnika, zadając obrażenia. W każdej rundzie tylko jeden z graczy może wykonać akcję inicjatywy – w następnej rundzie będzie pierwszym graczem, ale traktuje się to także jak spasowanie w danej rundzie. Ostatnia możliwość to klasyczny pass.

Frajda z rozgrywki, czyli czy warto wchodzić w Star: Wars Unlimited?

Pomimo tego, że obecnie nie gram już w żadne TCG (chociaż miłość do Magica nadal gdzieś w sercu jest, jednak rozsądek zwycięża) to Star: Wars Unlimited ponownie napełniło mnie chęcią wejścia w jakiś system bardziej na poważnie. Główne założenia nowej karcianki Star Wars to dynamika, szybkość rozgrywki połączona jednak z pewną dozą kombinowania i unoszący się klimat mieczów świetlnych, strzałów z blasterów, szturmowców i X-wing. I muszę przyznać, że to wszystko udało się osiągnąć!

Na plus na pewno zasługują proste i przystępne zasady, które nie sprowadzają się jednak do banalnego wyrzucania kart, a wymuszają na nas planowanie i zagrywanie kart w odpowiednich momentach. Tury graczy są bardzo dynamiczne – nie ma tu rozwlekania na fazy, podfazy i milion innych rzeczy – w Unlimited gramy akcja za akcję. Zagrywamy kartę, a przeciwnik strzela nas z blastera! Ważny jest odpowiedni timing naszych poczynań oraz odgórne planowanie i znajomość naszej talii – bez tego przeciwnik szybko odkryje nasze słabe strony i zaleje naszą bazę i bohatera sporą liczbą obrażeń. Pamiętajcie, że nie chodzi tu o posiadanie jak największej liczby kart na stole, a czyste obrażenia i szybkie podbicie naszej bazy!

Bardzo mi się podoba prosty system zasobami, który wymusza trudne decyzje, którą kartę odłożyć jako zasób. Zaczynamy z dwiema kartami, które wybierzemy ze startowej ręki, a potem co rundę możemy dorzucać kolejne. Karty są cenne. Karty są ciekawe, ale bez zasobów ich nie zagramy. Mocna jednostka jest droga i na pewno nie zagramy jej szybko, ale z drugiej strony jest naprawdę potężna i może nam się bardzo przydać. Lubię gry z mechaniką wartościowania kart i używania ich jako zasoby.


Kolejna rzecz, która wyróżnia Star Wars: Unlimited to walka na dwóch obszarach – kosmos oraz powierzchnia ziemi (czy jakiejś innej planety). Jednostki są zagrywane na jeden z obszarów i nie mogą atakować się wzajemnie. Jeżeli mamy statki, to tylko inne statki mogą je zaatakować! Dlatego musimy nieustannie dbać o równowagę naszej armii i nie pozwolić przeciwnikowi na zbytnie zdominowanie jednego z obszarów bitwy. Tutaj kłania się też kwestia dobrze zbudowanej talii – te startowe miały więcej jednostek lądowych, ale dołożenie kilku kart z boosterków diametralnie zmieniło podejście do potyczki i otwierało nowe możliwości taktyczne w trakcie rozgrywki.

Jeżeli już rozmawiamy o budowaniu talii, to gra nas w niczym nie ogranicza – musimy wybrać jednego lidera, bazę i co najmniej 50 innych kart składających się z jednostek, wydarzeń i ulepszeń. Baza i lider zapewniają nam ikony, które pozwalają zagrywać nasze karty bez dodatkowych kosztów. Jeżeli nasz zestaw nie zapewnia danej ikony, a bardzo chcemy mieć jakąś kartę w talii – proszę bardzo, ale dopłać 2 zasoby za każdą brakującą. Dwie podstawowe talie wystarczą w zupełności do nauki gry i pierwszych kilkunastu potyczek, ale prędzej czy później chcemy się pobawić w modyfikacje. Pula kart na ten moment jeszcze nie jest okazała, ale w TCG próżni nie ma i niedługo pewnie pojawią się nowe zestawy.

Gry TCG mają to do siebie, że są wysysaczem pieniędzy i czasu. Jeżeli chcemy poświęcić się im w pełni musimy kupować kolejne boosterki, karty i składać coraz to lepsze talie, bo meta cały czas się zmienia i inne archetypy są aktualnie na topie. Musimy mieć też, z kim grać, bo nie oszukujmy się – sami w Star Wars: Unlimited nie zagramy, a głupio zostać z setkami kart i oglądać je tylko w klaserach. Na ten moment scena turniejowa nie jest jeszcze zbyt okazała. W Polsce widziałem tylko kilka wydarzeń, więc liczę, że to kwestia czasu, i to się rozrusza. Gra ma potencjał i na pewno kupię kilka dodatkowych boosterków, chociażby do domowego grania i budowania talii. Jeżeli okażę się, że scena w moim mieście się rozwinie pewnie wejdę w grę nieco bardziej niżbym chciał – ale cóż, to w końcu Gwiezdne Wojny!

Na zakończenie

Star Wars: Unlimited to najnowsza karcianka TCG w znanym i lubianym uniwersum, która ma szansę na sukces i wypłyniecie na szersze wody. Jej główne atuty to dynamika starć, szybkość rozgrywki połączona jednak z pewną dozą kombinowania z klimatem mieczów świetlnych i blasterków. Po rozegraniu partii czuć chęć na kolejną, a to przecież najważniejsze. Gry TCG mają to do siebie, że są wysysaczem pieniędzy i czasu – jeżeli scena turniejowa w Polsce chwyci, to możemy mieć kolejną świetną karciankę na lata. Warto sprawdzić zestaw wprowadzający i liczyć, że gra się przyjmie! Moc jest.

[WSPÓŁPRACA REKLAMOWA] Dziękujemy wydawnictwu REBEL za przekazanie gry do recenzji.

Może zainteresuje Cię recenzja gry Revive ?

Star Wars: Unlimited do kupienia tutaj.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Do Helldivers 2 nadchodzi elektryzujący Battle Pass!
Następny Helldivers 2 - Najlepsze bronie i Tier lista - Poradnik