Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares – recenzja – szybciej, mocniej i bardziej kolorowo.


Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares to nowy pękaty synalek klasycznej już terraformacji. Jeśli nie masz czasu na wielogodzinne posiedzenie, Ares postara się spełnić twoje terraformacyjne zachcianki w kompaktowej wersji.

Graczom planszowym Terraformacji Marsa przedstawiać nie trzeba. Jest to klasyczna już gra, gdzie zmagamy się z niegościnną czerwoną planetą w poszukiwaniu punktów. Problem w tym, że jest trochę długa. I tutaj cała na biało wkracza Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares ze swoim systemem podążania za akcjami i dynamiczną rozgrywką.

Skrót zasad

Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares to gra od 1 do 4 graczy, gdzie na początku wybierasz swoją korporacje, dostajesz talie 5 kart faz, 7 kart projektów, garstkę zasobów i rozpoczynasz walkę o marsjańskie punkty.

Na początku gracze jednocześnie wybierają jedną z 5 kart faz i odpalają powiązane z nimi fazy gry. Każda faza może być odpalona jeden raz, niezależnie od liczby zagranych z nią kart. Każdy gracz, który zagrał kartę danej fazy, może wykonać jej akcje główną z ciekawym bonusem. Pozostali gracze dostają dostęp tylko do akcji głównej.

Pięć faz w grze to:

  1. Faza rozwoju – zbuduj zieloną kartę, bonus – zbuduj ją taniej
  2. Faza budowy – zbuduj czerwoną lub niebieską kartę, bonus – dobierz kartę lub zbuduj czerwoną lub niebieską kartę
  3. Faza akcji – odpal wszystkie możliwe akcje na niebieskich kartach, bonus – odpal dowolną niebieską akcję drugi raz
  4. Faza produkcji – wyprodukuj tyle surowców ile wskazuje twoja plansza gracza, bonus – weź dodatkowe 4 kasy
  5. Faza badań – dobierz 2 karty zachowaj jedną, bonus – dobierz jeszcze 3 karty i zachowaj 1.

Wszystkie akcje graczy w danej fazie uważa się za jednoczesne w kontekście punktowania.

Aby zagrać kartę, należy opłacić jej koszt i spełnić wymagania. Za podnoszenie ciepła, stężenia tlenu i wystawianie oceanów dostajemy punkty. Znajdziemy je też na niektórych kartach i przy większości niebieskich akcji. Gra toczy się do momentu, aż ciepło, tlen i oceany się wymaksują. Zwycięża osoba z największą liczbą punktów.

Wrażenia z gry

Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares to szybsza wersja dużej terraformacji, albo wolniejsza wersja Race for the Galaxy. Szybsza terraformacja dlatego, że odchodzi plansza, zawsze coś robisz, w 90% przypadków uczestniczysz w działaniach innych graczy oraz dalej jest ten fun z budowania silniczka i zbierania punktów z kart. Plansza znika, bo cała zabawa w wykładanie lasów i miast została usunięta z gry. Oceany zostały sprowadzone do roli warunku końca gry i generatora losowych surowców. Nie ma najmniejszego powodu, dla którego miałbym położyć te kafle na planszy, zamiast losowania ich z boku. Przewracanie ich jest upierdliwe i zupełnie niepotrzebne.


Wybieranie akcji do zagrania jest bardzo przyjemne, z małym ale, o którym później. Zależnie od potrzebnej nam akcji, możemy zrobić ją mocniej i lepiej z większym bonusem. Możemy też szybko przeskanować innych graczy i starać się odgadnąć, co zagrają i w ten sposób zmaksymalizować swoją turę. Bardzo chwalebnym rozwiązaniem jest mechanika odpalenia zwykłej akcji dla wszystkich, a wzmocnionej jej wersji dla zagrywającego kartę. W ten sposób zawsz masz coś do roboty, na coś musisz uważać, o czymś myśleć i działać. Przestojów w tej grze praktycznie nie ma. Czas na wcześniej wspomniane ALE: Jeśli dociąg kart nie wygeneruje żadnych niebieskich kart z własnymi akcjami, to jedna z 5 kart wyboru dużych akcji jest dla nas efektywnie martwa. Nie ma powodu jej zagrywania, chyba że bardzo chcemy zrobić akcje standardową z ciepła i drzewek. Podobna sytuacja może się przydarzyć, jeśli uda się wam postawić silniczek na dociąg kart – wtedy kolejna duża akcja traci sens. I tak z 5 wyborów robią się 4 albo 3. Bardzo często zdarzało się, że grałem na przemian 2 albo 3 akcje, bo tak mi dyktował silnik na moim stole.

Ok, pomówmy więcej o kartach. Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares posiada ich 3 rodzaje: Zielone do zwiększania produkcji, czerwone do jednorazowych bonusów oraz niebieskie do zbierania zasobów punktujących jak rozmaite roślinki czy coś. Podczas gdy tych pierwszych i drugich jest mnogość w talii, to te trzecie już rzadziej występują. Mówiąc o kartach, trzeba wspomnieć o ich dociągu. Ot po prostu co jakiś czas dociągasz z dużej talii albo 2 albo 5 kart i zostawiasz sobie na ręce 1 lub 2, chyba że masz jakieś zdolności specjalne. I przez taki właśnie dociąg to nie ty mówisz grze co chcesz zrobić w tej partii, a gra jasno informuje cię, na co masz pozwolenie. Co to znaczy? To, że nie ma co budować strategii długoterminowej a jedynie pocić się nad kartami jakie nam wpadły. Jeśli dostrzeżemy jakiś kombos, to fajnie że go zauważyłeś, a nie dlatego że go zbudowałeś. Duża terraformacja miała draft kart, gdzie mogłeś uszyć sobie rękę wręcz na zamówienie. Tutaj z uwagi na specyfikę gry, miejsce na tę mechanikę się nie znalazło i dlatego musisz cisnąć się z losowym dociągiem i taktycznymi decyzjami co ja mam z tym szrotem robić. Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares podaje nam pomocną dłoń w formie braku konieczności wykupu dociąganych kart i łatwej ich sprzedaży, więc przynajmniej to jest na plus 😊.

Zniknęły też wszelkie karty ingerujące w plansze główną oraz dopiekające innym graczom. Przez co Ekspedycja Ares stała się wieloosobowym pasjansem w pogoni za punktami. Nie ma w tym nic złego, jest dużo gier, które lubię w takim stylu, tylko tutaj nikła interakcja z dużej Terraformacji przekształca się w cienką jak papier warstwę wyścigu na 3 torach.

Co do nowych planszetek graczy i zmian tam wprowadzonych, to trzeba przyznać, że dobrze działają. Energia całkowicie zniknęła, doszedł surowiec w postaci dociągania kart, a metal i tytan są już stałymi zniżkami miast materiałem produkcyjnym. Bardzo przyśpiesza to grę i ułatwia ogarnięcie kosztów kart.

Wykonanie

Jest bardzo dobre, Polska edycja ma dwuwarstwowe planszetki graczy, 2 pojemniczki na surowce i dużo ładnych kubików. Wygląda praktycznie tak samo jak wersja premium wydana na KS, brakuje jej tylko kart promo. Wszystkie karty są inne, mają różne grafiki i są wydrukowane na porządnym papierze. Wspomniane wcześniej kubiki są plastikowe, a nie malowane farbą metaliczną, przez co unikniemy brzydkich odprysków na krawędziach.  Instrukcja dobrze uczy grać i zawiera sekcję wyszczególniającą wszystkie różnice pomiędzy klasyczną Terraformacją Marsa a Ekspedycją Ares.

Podsumowanie

Więc jak mi się grało przy takich myślach jak powyżej? Dobrze, nawet dobrze + . Brakowało mi trochę decyzyjności w grze, tęskniłem za draftem ale bardzo przypadły mi do gustu prawie symultaniczne akcje oraz wartkie tempo gry. Problem jest tutaj natury metafizycznej – dla kogo jest Terraformacja Marsa Ekspedycja Ares? Jeśli masz dużą terraformacje i nie przeszkadza ci długość rozgrywki, to Ares jest płytszym doświadczeniem. Jeśli lubisz Race for the Galaxy, to Ares jest bardziej nadmuchany i luźniejszy w swoich mechanizmach. Więc odbiorcą Ekspedycji będą dwie grupy osób: Pierwszą są gracze, którzy nie zetknęli się z dużą Terraformacją Marsa lub Race for the Galaxy, a lubią dość szybkie gierki z pękatą dobrze wydaną zawartością i nie przeszkadza im średnia decyzyjność. Drugą grupą będą pasjonaci dużej Terraformacji z małą ilością czasu. W tym wypadku Ares zrobi wam dobrze i to w połowie czasu.

Poprzednio Jaki serial na HBO GO warto obejrzeć? Oto 5 propozycji, które trzeba znać!
Następny Lost Ark - Recenzja - Żart o Koreańskim MMO i Amerykańskiej korporacji