John Wick 4 – recenzja – genialne kino akcji!


Po kilku latach oczekiwania na kolejną część historii,  John Wick 4 zawitał na ekranach kin. Jako fani serii oraz wszystkiego, co robi Keanu Reeves, musieliśmy wybrać się na seans premierowy. I jakie to było widowisko!

John Wick 4, właściwie to Rozdział 4, to kolejny film z popularnej serii filmów akcji z Keanu Reeves’em w roli tytułowej. Seans trwa blisko trzy (!) godziny, co czyni go najdłuższą produkcją we franczyzie. Fabuła filmu jest prosta – Wick pragnie zemsty na Wysokim Stole i szuka każdej możliwości, która mu na to pozwoli. Myśleliśmy, że wiemy już wszystko o świecie Wicka, a mimo to, ten film nadal dodaje nowe i śmiercionośne szczegóły do świata zabójców i tajemniczego Wysokiego Stołu.

John Wick 4

Ponieważ w dalszym ciągu wisi na nim, od Rozdziału 2, wielomilionowy kontrakt, bohater podróżuje po świecie szukając pomocy u dawnych przyjaciół. Sojusznicy tytułowego bohatera nie wychodzą na tej pomocy korzystnie – nowojorski hotel Continental zostaje zniszczony, Charon zamordowany a Winston pozostawiony światu jako samotny współpracownik Rady. Rzeź odbywa się także w Continentalu w Osace, gdzie Wick uzyskał chwilowe schronienie. Ostatecznie to Winston wpada na starodawny sposób rozwiązywania konfliktów z Radą i  sugeruje, aby John wyzwał De Gramonta na pojedynek. Wygrana uwolni głównego bohatera od zobowiązań wobec Wysokiego Stołu, a przy okazji Winston odzyska swój hotel.  Proste rozwiązanie sprawy? Tylko pozornie, bo wyzwać na pojedynek można jedynie pod szyldem rodziny – tej od jakiegoś czasu Wick już nie ma. Udaje się więc do Ruskiej Romy prosząc o ponownie włączenie w grono członków. Potem czeka nas jedynie rzeź.

John Wick 4

Jeśli poprzednie Rozdziały uznawane były za brutalne, to przy tym filmie scenarzyści poszli o krok do przodu. John Wick 4 jest najbrutalniejszy z całej franczyzy. Ilość krwawych scen po jakimś czasie nie będzie zaskakiwać i poznamy ACB zabijania – od ataków morderczego psa, przez bijatykę na pięści, solidną ilość kopaniny, po podrzynanie gardeł, klasyczne strzelanie z pistoletu. Znajdzie się nawet łuk! Wydaje mi się, że każdy widz odnajdzie w filmie swój ulubiony sposób na rozprawienie się z wrogiem. Sceny walki zajmują większość część filmu i gdzieniegdzie przerywane są elementami dialogu potrzebnego do zgrania fabuły w całość. Umówmy się, Wicka ogląda się właśnie dla tych krwawych scen. Sekwencje walki zostały rozpisane i zagrane do perfekcji. Widać, że aktorzy przeszli solidny trening przez nagrywaniem, dzięki czemu stworzyli na ekranie fenomenalne widowisko. Ta ilość brutalizmu ma też dużo sensu – John Wick staje naprzeciw największego i najmocniejszego wroga i całym sobą walczy o zemstę. A ta nigdy nie jest łagodna i film dokładnie to przedstawił.

John Wick 4

Często myślę o tym, że John Wick, mimo pozostawienia za sobą morza martwych ciał, jest postacią… dobrą. Bije od niego pewna wrażliwość, nie jest robotem nastawionym na zabijanie. W Rozdziale 4 kilkukrotnie poruszono kwestię jego uczuć i  miłości do żony. Wszystko, co robi jest następstwem rozpaczy, której doznał po stracie ukochanej kobiety a potem psa. Nie jest też tak, że Wickowi wszystko przychodzi łatwo, musi walczyć o swoje a będąc blisko celu, zostaje zepchnięty 200 stopni w dół i ponownie musi się wspinać. A potem znowu… I znowu…  Może odzywa się moja empatyczna strona, ale czasem jest mi go zupełnie szkoda. I po tym właśnie poznaję, że film jest dobry – kiedy gdzieś pomiędzy hektolitrami rozlanej krwi, można dostrzec ludzką stronę bohatera. John Wick to morderca, którego ma się ochotę przytulić? Na to wygląda.

John Wick 4

Wiadomo, że Keanu w roli Wicka jest absolutną ikoną i nie może zrobić nic, co sprawiłoby, że świat przestałby kochać tę postać. NIC. Możemy komplementować tego aktora przez najbliższe godziny, ale wątpię, że udałoby mi się powiedzieć pochwałę, która przez te lata, od części pierwszej, nie została wypowiedziana w jego kierunku. Skupmy się zatem na kolejnej, absolutnie genialnej, postaci i najlepszym antagoniście we franczyzie. Mowa oczywiście o Markiza De Gramona, zagranym przez Billa Skarsgårda. Postać ta nosi szyte na miarę garnitury i mówi z wyolbrzymionym, francuskim akcentem, który sprawia, że nazwisko jego największego wroga ocieka jadem i nienawiścią, za każdym razem, kiedy je wymawia. A robi to wielokrotnie, bo po uzyskaniu czegoś w rodzaju przewodnictwa nad Radą przyjął Wicka za główny cel do odstrzału i wielokrotnie zwiększał cenę kontraktu za jego głowę. To morderczy arystokrata, jednocześnie staroświecki i nowoczesny. Chodząca zagadka, po której można spodziewać się wszystkiego. Absolutnie genialnie napisana postać. Denerwował mnie przez cały film a jednocześnie nie mogłam wyjść z podziwu.

Umówmy się, oglądając Johna Wicka mamy ochotę na widowisko z masą bójek, strzelanin i walki. Ta seria nigdy nie słynęła z silnego dialogu (chociaż w Rozdziale 4 główna postać była bardziej niż oszczędna w słowach), ale z krwawych i brutalnych scen. John Wick dostarczył nam ich więcej, niż oczekiwaliśmy. Przy tym utrzymany został pewien szorstki humor, także charakterystyczny dla franczyzy. Uważam, że John Wick 4 przedstawił fantastyczne kino akcji i z pewnością wielokrotnie wrócę do tego filmu. Czy to najlepszy film w serii? Jak dla mnie – tak. Warto było czekać.

 

Zobaczcie też inne Premiery kinowe w marcu 2023

 

P.S. Wypijcie shota, za każdym razem, kiedy bohatera potrąci samochód 😉

Poprzednio Fortnite - Unreal Engine edytor jest już dostępny
Następny Fortnite - Epic pozwala na remake originalnej mapy w Unreal Editor