Lupin, czyli dżentelmen włamywacz w akcji- intrygująca nowość Netflixa.


Lupin to serial, na który natknęliśmy się któregoś wieczoru, kiedy szukaliśmy czegoś szybkiego do obejrzenia. Pięć odcinków z podpisem „komedia”, „kryminał” i „dramat” szybko zachęciło nas do obejrzenia chociaż jednego. Zostaliśmy jednak do samego końca. Postać dżentelmena włamywacza na długo zapadnie w mojej pamięci.  Recenzja może zawierać spoilery fabularne.

 

Serial Lupin miał swoją premierę na Netflixie na początku stycznia 2021 roku. To francuska produkcja we francusko- chilijskiej reżyserii. Przygody głównego bohatera serialu inspirowane są przygodami Arsène Lupina- bohatera serii powieści autorstwa Maurice Leblanca. Główną rolę w serialu odgrywa Omar Sy, znany przeze mnie głównie z „Nietykalnych”, który, swoją drogą, jest jednym z moich ulubionych filmów. Dalej pojawiają się Ludivine Sagnier, Clotilde Hesme czy Nicole Garcia.

Nasz tytułowy Lupin to w rzeczywistości Assane Diop, który w Paryżu znalazł się on jako nastolatek, za sprawą swojego ojca, Babakara. Obaj emigrowali z Senegalu do Francji, z nadzieją na lepsze życie.  Liczne retrospekcje pokazują ich rzeczywistość tuż po przybyciu do nowego kraju- są to lata 90. XX wieku. Babakar znajduje wymagającą pracę, mimo to nie zaniedbuje edukacji syna, na której niezwykle mu zależy. W dalszym ciągu ogromną wagę przykłada nauce języka i poprawności wypowiedzi. Stara się, by młody Assane, mimo odmiennego pochodzenia, traktowany był na równi z innymi. Cała idylla kończy się po tym, jak Babakar oskarżony zostaje przez swojego bogatego pracodawcę o kradzież niezwykle cennego naszyjnika i zmuszony jest do podpisania zeznań, w których przyznaje się do zarzucanych mu czynów. Wkrótce potem popełnia samobójstwo w celi.

Główna akcja dzieje się jednak we współczesnym Paryżu. Assane jest już dorosłym mężczyzną, jest żonaty oraz ma syna. Poznajemy go, kiedy jest na tropie odszukania osoby odpowiedzialnej za niesprawiedliwości jakie spotkały jego oraz jego ojca.

Po porażce, jaką okazało się „Niebo o północy”, z wyraźna rezerwą podchodziłam do nowości Netflixa. Zostałam jednak pozytywnie zaskoczona. Lupin to serial, który ma wszystko: elementy komediowe, trochę dramaturgii, nutkę kryminału. Mamy tu do czynienia z książkowym absurdem, czystą fikcją, które przedstawione są w sposób tak realistyczny, że wahają się na granicy prawdopodobności. To prawie czysty geniusz. Spodobało mi się połączenie poważnych tematów z komicznością zachowań Assane’a.

Każdy z poszczególnych rozdziałów (odcinków) nawiązuje do różnego rodzaju sztuczek i zabiegów, jakie Arsène Lupin stosował podczas swoich przygód. Główny bohater, dzięki metodom poznanym z książki Maurice Leblanca zbliża się go rozwiązania zagadki, której finału czekał od dzieciństwa. Czy jego ojciec był faktycznie winny kradzieży drogocennego naszyjnika? Wszystko, co na temat przekrętów wie Assane, ma swoje źródło u pierwotnego dżentelmena włamywacza. To on jest jego największą inspiracją.

Serial nie marnuje czasu, akcja jest bardzo dynamiczna. Praktycznie non- stop coś się dzieje. W jednej chwili zwisamy z balkonu, w drugiej okradamy Luwr. W jednej chwili spokojnie podróżujemy z rodziną , w drugiej mierzymy się z największym wrogiem. Tutaj nawet zwyczajna wyprawa pociągiem nie może okazać się monotonna. Z każdej strony zasypuje nas nowa sztuczka, nowy przekręt. Mamy też sporo zagadek. Często łapałam się na analizowaniu sytuacji, obstawiałam co jest celowe, co nie, kto jest winny, kto nie ma o niczym pojęcia. Możecie być zaskoczeni, jak bardzo nieprzewidywalny jest to serial.

Najbardziej przypadły mi do gustu charakteryzacje, którym Assane się poddawał: multimilioner, pracownik gospodarczy, starzec. Oczywiście, wszystkiego nauczył się sam, przez wiele lat udoskonalając techniki makijażu. Znacznie ułatwia mu to dochodzenie prawdy o ojcu, a wcześniej sprawne prowadzenie „złodziejskiego biznesu” ze swoim wspólnikiem.

Omar Sy idealnie wpasowuje się w tę rolę. Można by pomyśleć, że przy swojej solidnej budowie i znacznym wzroście nie będzie w stanie wcielić się w postać osoby, która teoretycznie powinna być w tłumie niewidoczna. Nic bardziej mylnego! Jego charyzma przeniosła się także na postać Assane’a. Myślę, że także oddałabym mu worek swojej cennej biżuterii.

Wiecie, że pierwsze książki o dżentelmenie włamywaczu wyszły w 1907 roku? To 114 lat temu! Porywanie się na adaptację tak dojrzałego utworu było skokiem na głęboką wodę. W tym serialu wszystko jednak zagrało poprawnie: przepełniony akcją scenariusz, świetna ścieżka dźwiękowa, w większości francuscy aktorzy. Lupin to jedna z ładniejszych form hołdu oddanemu Maurice Leblanc’owi.

 

1 komentarz

  1. 15 stycznia 2021
    Odpowiedz

    Serial o czarnoskórym złodzieju zrobiony przez netflix, świat się kończy 🙂 a śmiechem żartem, to mi się podobało 🙂

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Jet Kave Adventure - Recenzja - Miłe zaskoczenie!
Następny Genshin Impact - Poradnik dla początkujących - Jak zostać lepszym Podróżnikiem?