Cały internet zalewają recenzje filmu Avengers: Endgame, gdzie wszyscy recenzenci deklarują się, że ich tekst jest absolutnie bezspoilerowy. Teraz wykonamy nowy eksperyment i jestem ciekawy jak zostanie przez Was przyjęty.

Pisanie recenzji filmów bez spoilerów było dla mnie prawdziwym cierniem. Ciężko było napisać coś sensownego korzystając z samych ogólników i w żadnym wypadku nie mogąc opisywać sytuacji, jakie spotykają bohaterowie. Postanowiłem, że tym razem przygotuję recenzję ze spoilerami. Parę czynników na to się składa, głównie moje własne, gdyż przed seansem filmowym lub zagraniem w grę komputerową, nie czytam żadnych recenzji. Dopiero potem, kiedy chociaż pobieżnie poznam jakieś dzieło, to zaczynam się interesować tym co wypisują inni blogerzy czy autorzy tekstów na szanowanych portalach. Bez zbędnego przedłużania, zaczynamy.

UWAGA! TEKST ZAWIERA SPOILERY I NIE BĘDĘ NIC UKRYWAĆ. JEŻELI NIE CHCESZ POZNAĆ FABUŁY TO NIE CZYTAJ TEGO TEKSTU. ZOSTAŁ ON NAPISANY GŁÓWNIE DLA OSÓB KTÓRE FILM JUŻ OBEJRZAŁY LUB TEŻ MAJĄ W NOSIE SPOILERY!

Więc, sam film Avengers: Endgame rozpoczyna się jakiś czas po epickim pstryknięciu Thanosa. Bohaterowie będą próbować go odnaleźć wraz z kamieniami nieskończoności. Ze starej drużyny pozostał Thor, Kapitan Ameryka, Rakietowy Szop i siostra Gamory. Pojawia się także Kapitan Marvel, jednak jej rola została sprowadzona do postaci drugo lub nawet trzecio planowej. Pojawia się przez cały film dosłownie we dwóch scenach i jest to jedna z największych zalet filmu, gdyż Kapitan Marvel zyskała moją wyjątkowo dużą anty sympatię.

Kiedy okazuje się, że z odzyskania kamieni nic nie wyjdzie, bohaterowie cofają się w czasie i próbują je odzyskać. Dzielą się na parę drużyn i będą pojawiać się w wielu scenach z poprzednich filmów tej generacji Avengers jako postacie z cienia i będą próbować odzyskać kamienie dusz. Tutaj zaczyna się bardzo ciekawy zabieg twórców, gdyż od tego momentu pojawiają się dziesiątki smaczków związanych z większością poprzednich filmów nie tylko trzeciej fazy, ale też dwóch poprzednich, gdyż główny nurt cofania się w czasie rozpoczyna się od próby zdobycia Tesseraca oraz laski Lokiego, czyli w jednym momencie mamy dwa kamienie w jednym miejscu.

Całe szczęście że Pani Marvel pojawia się tylko parę razy.

Nie tylko z cofaniem się w czasie odnajdziemy wiele smaczków. Przez całą grę będą pojawiać się drobne elementy nawiązujące nie tylko do znanych nam filmów, ale także i przeszłości bohaterów nieznanej z tego co widzieliśmy na dużym ekranie. Dowiemy się zwłaszcza wiele o przeszłości Starka oraz Kapitana Ameryki. Pojawiło się także wiele postaci drugoplanowych oraz takich, o których tylko słyszeliśmy z różnych wzmianek. Dlaczego o tym pisze? Cały film był kręcony tylko pod widza oraz fana poprzednich części Avengers oraz filmów będących powiązanymi materiałami do tego Endgame. Samo kino akcji, jakie prezentuje ten tytuł, jest na bardzo wysokim poziomie i wydaje mi się że osoba oglądająca tylko Wojnę Nieskończoności, jakoś się w tym ogarnie. Jednak bez znajomości poprzednich filmów może być ciężko zrozumieć całość fabuły w Endgame. Wystarczy wspomnieć, że bardzo istotny wątek który właściwie pozwoli bohaterom odzyskać kamienie nieskończoności, będzie miał swój początek w raczej średnich, ale przyjemnych spin-offach Ant Man oraz Ant Man 2.

Trochę się bałem, że Avengers zdominuje poprawność polityczna i zrobi się z Marvel alfę oraz omegę która wpadnie do pokoju, gdzie chłopacy zrobili bałagan i wszystko posprząta, jak prawdziwa kobieta. To taki żarcik, nie spinajcie się. W każdym razie, przez cały film była tylko jedna scena, gdzie feminizm oraz poprawność polityczna wylewały się w tęczowych barwach z ekranu i była tak zrobiona, że parę osób na sali nie wytrzymało i zaczęło się śmiać. Ja się nie śmiałem, powiedziałem tylko pod nosem „What the F***?”. O to Marvel, wraz z rękawicą i kamieniami nieskończoności oraz bandą dziewczyn próbuje się przebić. Właśnie, Kapitan Marvel mówi nie dam rady sama, wychodzi (a właściwie przylatuje) żona Starka w niebieskiej zbroi Iron Mana (tą wersję bardzo lubię) i mówi Ona nie jest sama i w tym momencie pojawia się masa dziewczyn oraz kobiet z poprzednich filmów, nawet Mantis, która co najwyżej mogłaby przeciwników połaskotać. I razem się przebijają, gdzie główną rolę przejmuje Kapitan Marvel w postaci komety. Co to miało właściwie być?

Yep, to jest zdjęcie z Avengers: Endgame 🙂

Wiadomo także, że Endgame miał być niejako epilogiem trzeciej fazy Marvel Universe. Po seansie filmowym okazuje się jednak, że nie tylko trzeciej, ale i pierwszej oraz drugiej, gdyż zostają zamknięte wątki dwóch najważniejszych bohaterów dla tej sagi. Jeżeli nie wiecie o których bohaterach mówię, to pewnie należycie do tej drugiej grupy osób, które to filmu nie oglądają, ale spoilerów się nie boją. Podobno są tacy ludzie, ba! mam nawet znajomych którzy pisali do mnie jak film i żebym walił wszystkie spoilery bo im nie straszne a oni idą niedługo do kina (pozdrawiam Adriana oraz Magdę). I znowu, Endgame jest skierowane głównie dla fanów poprzednich części. Wątki są tutaj zamykane, ale i pojawia się parę nowych, jak na przykład z Panią Iron Man, która wygląda cudownie w swoim niebieskim pancerzu.

Job well done, ale niestety nie odpoczniesz.

Podsumowanie

Bawiłem się na Avengers: Endgame wyśmienicie, daję z czystym sumieniem 9/10, ale jako zadeklarowany geek (mam nawet kota), to znam wszystkie poprzednie części serii całkiem nieźle i pamiętam wszystkie wątki, które właśnie spotykają się w tym filmie. Czy osoba, która nie jest fanem, bawiłaby się tak dobrze jak ja? Nie jestem do końca pewien i ciężko mi powiedzieć. Na pewno polecam gorąco fanom serii i Marvelowskich superbohaterów. Dodatkowym plusem jest także to, że cała seria bardzo dojrzała od pierwszych części. To już nie jest piękna opowiastka dla dzieci, a dojrzałe i poważne kino akcji science fiction. Leje się tutaj krew, odpadają głowy, a bohaterowie obficie krwawią. Jeszcze nutka erotyzmu i byłoby idealnie. Ale nie ma co liczyć na kawałek ciałka kapitan Marvel, gdyż o ile Disney chętnie rozlewa krew na lewo i prawo, to erotyzmu boi się jak bicza. Nawet buziaka ciężko tutaj zobaczyć.

Podsumowanie

To jest zdecydowanie największa premiera roku 2019. Świetne kino akcji, skierowane głównie do fanów poprzednich filmów z logiem Marvela.
Ocena Końcowa 9.0

1 komentarz

  1. Hoc
    7 lipca 2019
    Odpowiedz

    Na filmie bawiłem się nieźle. Dobre, efektowne zakończenie starej sagi (lub kilku).
    Najbardziej wkurzył mnie brak scen po napisach 🙂 i na silę wetknięta poprawność polityczna.
    – śmieszny atak kobiet – najpotężniejsza baba w galaktyce potrzebowała pomocy 😀
    – watek gejowski – tak na siłę ze zal komentować
    – czarny Kapitan Ameryka – dobrze ze jeszcze nie gej bo był by komplet

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Władca Pierścieni: Podróże przez Śródziemie - Recenzja - Fantastyczna przygoda!
Następny Welcome to... - recenzja - za taką numeracje listonosz cię znienawidzi