Chenso Club – Recenzja – Klub Piły Mechanicznej


Budzisz się nagle, nic nie pamiętasz i pierwsze co słyszysz, to to, że jesteś ostatnią nadzieją ludzkości na uratowanie przed obcymi. Nie ma czasu na pytania czym właściwie jest ludzkość, tylko uruchamiasz piłę mechaniczną i zaczynasz proces obrony bazy gdzie Ciebie zbudowano. Tak rozpoczyna się fabuła w grze Chenso Club.

Główną bohaterką gry jest Blue, a z czasem będą do niej dołączać kolejne bohaterki i naszym celem będzie właśnie powstrzymanie kosmitów i jednocześnie zdobycie jak największej sławy symbolizowanej za pomocą lajków, bo przecież mamy czasy jakie mamy. Gra będzie toczyć się na przestrzeni kolejnych poziomów i w międzyczasie poznamy historie nie tylko Blue, ale i innych bohaterek oraz poznamy kolejne karty tej szalonej historii. Z punktu widzenia historii mamy do czynienia z bardzo luźną i przyjemną opowiastką pełną setek gagów nawiązujących do popkultury. Spotkamy więc wiedźmę latającą na miotle, złe alter ego Blue oraz wiele pytań o tym czym naprawdę jest dziewczyna z piłą mechaniczną czy też uciekniemy przed mamutem w górach. Wszystko to łączy się w barwną opowiastkę bez większego sensu, ale za to dającą masę frajdy. Pierwszy plus dla Chenso Club.

Chenso Club recenzja komiksy
Gra jest opowiedziana za pomocą komiksów o specyficznym poczuciu humoru. Mnie one śmieszą 😛

Sama rozgrywka to dwuwymiarowy roguelite utrzymany w pixelartowej koncepcji. Całe szczęście jednak ten roguelite jest trochę inny od tego, co w formie taśmowej jest wydawane w ostatnich latach. Będziemy mogli dowolnie wracać do wcześniej ukończonych poziomów, a jedynie poziom będzie coraz wyższy z każdym kolejnym etapem gry. W ten o to sposób każdą grę zaczynamy od wyboru bohaterki i mapy od której zaczynamy, a potem jedziemy z tym koksem. Mapy są generowane losowo i na nich znajdziemy dziesiątki wrogów oraz regularnie jakieś wzmocnienia lub pułapki. Nigdy nie wiemy co będzie na kolejnych etapach gry, a jeżeli zginiemy, to zaczynamy całość od samego początku – dosłownie mamy napis Game Over i wyrzuca nas do menu, gdzie możemy zacząć ponownie, ale mając odblokowane wcześniej postacie oraz mapy. No i pula wzmocnień poszerza się regularnie w trakcie gry, ale zawsze zaczynamy tak samo – od zera. Muszę przyznać, że bardzo mi się spodobało takie podejście i cieszyłem się, że mogłem zaczynać od różnych miejsc bez potrzeby przechodzenia od początku danych etapów, jak to było w przypadku np. Skul czy Dead Cells i dopiero w pewnym momencie otrzymalibyśmy awans lub dostęp do skrótów umożliwiający trochę łatwiejsze i szybsze przechodzenie poziomów. Chciałbym, żeby takie podejście stało się trendem w grach typu roguelite.

Chenso Club recenzja bossowie
Są oczywiście i bossowie

Walka w Chenso Club nawiązuje do starych gier z automatów czy też konsol z poprzedniego tysiąclecia. Skakanie oraz proste combosy to to, co będziemy robić regularnie i to automatycznie. Niestety, pomimo tego, że każda z postać ma totalnie inne ciosy oraz kombinacje, to w grze zabrakło jakiejkolwiek ściągi, którą możemy przestudiować przed rozgrywką nową postacią. Musimy więc w boju uczyć się nowych kombinacji, metodą prób i błędów. Mamy ogólnie atak zwykły oraz specjalny, który łączymy w różne kombinacje w zależności od tego gdzie patrzymy. Carmine jak użyjemy ciosu specjalnego na ziemi to zrobi falę uderzeniową w jedną stronę, ale jeżeli damy do tego strzałkę w dół to fala uderzeniowa pójdzie w dwie strony, ale będzie zauważalnie słabsza. Jak już mówiłem, postaci jest parę i każda ma inne kombinacje o  różnej sile, a do tego będziemy zwiększać swoje podstawowe statystyki jak atak czy obrona. I teraz brakuje nam miejsca z podsumowaniem, jakiegoś menu gdzie sprawdzimy aktywne bonusy na postaci oraz listę kombosów. Zwłaszcza irytowało to przy Plum, która latała na miotle i miała atak specjalny odświeżany bezpośrednio w walce, kiedy inne postacie mają łatwy do niego dostęp.

Chenso Club recenzja fanowie
Między misjami mamy krótki etap, w którym będziemy odganiać zaczepiających bohaterkę fanów i pozować do zdjęć

Chenso Club ma jeszcze jedną cechę, która okazuje się że bardzo ładnie pasuje do tej rozgrywki. Jest to hazard i to w dużo większym znaczeniu niż w innych grach. Pamiętajcie, że tutaj gra zawsze zaczyna się od zera, więc ryzyko nie jest wskazane. Z drugiej jednak strony regularnie będziemy trafiać na sklepy, gdzie ulepszenia kupujemy za punkty życia, które co prawda odnawiamy w walce, ale te kulki z cennym życiem szybko znikają i nie zawsze będziemy w stanie zebrać ich na czas. Do tego pojawią się postacie przewidujące przyszłość i te zmienią najbliższe parę poziomów, najczęściej zwiększając poziom trudności i w zamian dadzą nam nagrodę. Parę razy już tak się nadziałem, bo nagle wróg zadający 3 punkty obrażeń, zadawał ich 6, a punktów życia mamy jedynie dwadzieścia. I idąc dalej, im wyższy poziom trudności, który rośnie z każdym ukończonym etapem, tym więcej obrażeń zadają wrogowie i ryzyko związane z kupowaniem ulepszeń jest coraz większe, ale i nagroda smakuje coraz lepiej. Chenso Club bardzo skąpo rozdaje wszelkiej maści ulepszenia i wzmocnienia, dlatego gra będzie nas popychała do ryzykowania. Ale przegrana to zawsze rozgrywka od nowa. I to jest dobre, bo nic tutaj nie jest podane na tacy, a wszystko co zdobywamy jest okupowane ryzykiem.

Poziomy w grze są oczywiście generowane losowo, ale z czasem będą też coraz trudniejsze.

Pomimo tego, że dla Chenso Club brakuje głębi oraz przywiązania do naszej rozgrywki, to gra jest bardzo wciągająca oraz przyjemna. Luźna otoczka robienia klubu waifu dla napalonych fanów, którzy milionami będą serduszkować ich wyczyny, ale zamiast pokazywać dupę na plaży, to zrobią dużo bardziej pożyteczne wypędzanie obcych z ziemi. Chenso Club to hardcorowa rozgrywka dla zapaleńców i fanów trudnych gier. Dla youtuberów czy też streamerów kochających nagrywanie challenge, jeżeli jesteś taką osobą to Chenso Club jest grą dla Ciebie. Właściwie pod względem sztuki tworzenia gier, mamy do czynienie z produktem bardzo dobrym, tylko musicie się zastanowić, czy tego typu rozgrywka hazardowa przypadnie Wam do gustu. Mi osobiście, szczerze mówiąc, bardzo przypadła i gra bawi mnie bardziej niż większość współczensych roguelite. Jedynie chaos, który z czasem nawarstwia się na ekranie może popsuć zabawę – w pewnym momencie wrogów jest dużo, a Ci biją nas mocno i atakują szybko. Ciężko widzieć wszystko, zwłaszcza jak wszystko na siebie nachodzi i nawarstwia się.

Podsumowanie

Przyjemna i luźna rozgrywka, w której będzie coraz ciężej i ciężej, a jak raz umrzesz to zaczynasz od początku. Lubisz takie schodki? To zagraj w Chenso Club.
Ocena Końcowa 8.0
Pros
- Mechaniki push your luck sprawdzają się idealnie
- Zróżnicowane postacie - każdy znajdzie kogoś dla siebie
- Urocza historyjka
- Bardzo przyjemne skakanie i walka
- Oryginalne podejście do roguelite
Cons
- Brak jakichkolwiek ekranów statystyk
- Nie zawsze czytelna sytuacja na ekranie

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Wild Space - recenzja - miś programista w kosmosie.
Następny Najlepsze mody graficzne, które ożywią Gothica