Arcane – Recenzja Sezonu #1 ze spoilerami – Tylko dla fanów League of Legends?


Arcane to jeden z najgłośniejszych seriali na Netflixsie z ostatnich miesięcy. Szybko zdobył niesamowitą popularność oraz wysokie noty od recenzentów. Za co ludzie pokochali Arcane … oraz czy słusznie?

Pierwsze, o czym można pomyśleć przy Arcane, to spostrzeżenie, że serial jest skierowany niby tylko dla fanów franczyzy League of Legends. Osobiście ruszyliśmy do seansu w składzie dwuosobowym. Ja, skromny Adix, gracz który League of Legends ogrywał ostatnio jakieś 5, może 8 lat temu i ona – piękna Katarzyna, która z League of Legends ma wspólnego tyle samo co ja z Minecraftem. Czyli że wiedziała że taka gra istnieje oraz są w niej ludziki. I na tym jej wiedza się kończy. Recenzja może zawierać spoilery fabularne.

Serial Arcane to dziewięcioodcinkowa opowieść o bogatym mieście Pitover oraz uzależnionymi od niego slumsami, które są nazywane Zaum. Historia skupi się na paru postaciach z obu światów, gdzie główne skrzypce będą grać dwie mieszkanki Zaum – Vi oraz Jinx. Te w toku akcji zostają rozdzielone w trakcie trwających w podziemiach konfliktów, często prowokowanych przez mieszkańców cudownego Pitover. Specjalnie unikam tutaj spoilerów, ponieważ gdybym miał opisywać o czym jest to serial, wyszedłby mi tekst na parę tysięcy słów, gdzie musiałbym pokrótce opisać każdą z postaci, gdyż bez tego fabuła jest bez większego sensu.

Vander porzucił walkę o niepodległość. Ale miał ku temu pewien ważny powód …

Bo to właśnie historia w Arcade pisana przez niewiarygodnie złożone, kompletne i prawdziwe postacie jest największą zaletą serialu. Tym co trzyma jak magnes, co chłoniemy z największą starannością smakując każdy mały gest bohatera czy też dialog, który jeszcze bardziej pogłębia w sensowny sposób złożoność każdego z bohaterów. Wojna, którą rozpoczęła dwójka wielkich przyjaciół, wojna która zdruzgotała jednego z nich gotowego by układać się z Pitover, aby nie doszło do kolejnego buntu oraz wojna która sprawiła, że drugi z przyjaciół stał się potworem gotowym zrobić wszystko dla wolności narodu Zaum. Stworzył okropny narkotyk niszczących mieszkańców podziemi i jednocześnie dający im nadludzką siłę, a jednocześnie z niesamowitą czułością odnosił się do swojej najważniejszej sojuszniczki, którą do samego końca traktował praktycznie jak córkę, kiedy jednocześnie każdy inny był jedynie narzędziem w jego rękach. Mógłbym opisywać to wszystko przez wiele godzin i nawet teraz, w momencie tworzenia tego akapitu kolejne kropki połączyły się w mojej głowie zwracając uwagę na pewne szczegóły.

Długo się musimy naczekać, aż Vi otrzyma swoje rękawice. Ale zdecydowanie warto czekać

Kiedy pozwoliliśmy, żeby seriale w swojej tasiemcowości prezentowały dno oraz wciskaną na siłę poprawność polityczną, która w swojej poprawności zostawia za sobą spaloną ziemię? A najlepsze jest w Arcane właśnie to, że poprawność polityczna nareszcie została pokazana jak należy. Mamy tutaj postacie o różnych poglądach, różnej rasy czy nawet orientacji seksualnej. Każda z nich ma inne motywy czy też spojrzenie na sytuacje w świecie serialu. Nikt tutaj nie jest dobry, ani zły. Każdy za to ma jakieś wady – okrucieństwo patriotycznego Silco, wielka naiwność obrzydliwie bogatej Caitlyn, olbrzymia złość Vi (oraz pokuta jaką musiała zapłacić za tą chwilę słabości) wobec siostry, która sprawiła, że Jinx finalnie oszalała i musiała zmierzyć się nie tylko z wymaganiami przybranego ojca, ale i głosami swoich martwych przyjaciół. Których sama przypadkiem zabiła … i tak dalej … i tak dalej …

Także i podziemia Pitvoer, czyli podejrzane Zaun ma swój niesamowity, hipnotyzujący urok.

Kompletność oraz złożoność scenariusza tej bajki sprawia, że mam ciarki na plecach i doprowadziła do tego, że jest to pierwszy serial (wliczając w to anime) od wielu miesięcy, który przedstawił postacie warte zapamiętania. A nie tylko to jest najwyższych lotów – muzyka, typowo z niesamowitym rozmach w stylu trailerów z Legaue of Legends, ale też grafika także zachowująca styl graficzny oraz efekty graficzne tak wyróżniające Arcane na tle konkurencji. Zwłaszcza scena z bestiami, które walczą w głowie Jinx pod sam koniec sezonu zapadła mi mocno w pamięć. W każdym z nas są dwa wilki co nie 😉

Arcane nie tylko nie jest skierowany jedynie do fanów League of Legends. Jako osoby, które niespecjalnie są w tym klimacie (chociaż pomogła mi trochę zabawa z Ruined King) muszę przyznać, że dawno nie bawiłem się tak dobrze na jakimś serialu. Chociaż muszę tutaj sprostować, że był jeden serial, a dokładnie Squid Game, który także zebrał zasłużone laury i sławę na cały świat. Arcane pokazuje, w jaki sposób należy robić seriale, że najważniejszy jest ciekawy scenariusz, wpadające w pamięć postacie oraz niespodziewane, ale i logiczne zwroty akcji, które potem nie pozwalają spać po nocach. Arcane jest jednym z najważniejszych seriali na netflixsie, nieraz moralnie trudny, czasami bardzo smutny, stawiający naprawdę różne tezy i problemy przed bohaterami. Jest to serial, który będzie u Was nie raz powodować pytanie „a co ja bym zrobił na ich miejscu?”. Serial bardzo dobry, perfekcyjny, w którym do niczego nie jestem w stanie się przyczepić. Każda postać była ciekawa, nie każdą z nich lubiłem, ale potrafiłem zrozumieć argumenty każdej z nich. Niesamowicie kompletne dzieło, nawet lekko szokujące patrząc na masowe wypociny tworzone przez Netflix czy też inne HBO.

Brak komentarzy

Zostaw Komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Poprzednio Świąteczna wyprzedaż Epic Games i $10 kupony
Następny Planszowe donosy z tygodnia vol.7